Rosyjska Cerkiew Prawosławna i jej siostrzany odpowiednik za granicą mogą znów być częścią jednego Kościoła - twierdzi Rzeczpospolita.
Milowym krokiem ku pojednaniu była rezolucja IV soboru Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za granicą, przyjęta 11 maja. Potwierdza się w niej, że Cerkiew zagraniczna ma w przyszłości być samorządną częścią jednego Kościoła. - To oznacza połączenie z Rosyjską Cerkwią Prawosławną na prawach bardzo szerokiej autonomii - uważa Olga Wiasijewa, autorka portalu internetowego Prawosławije. ru. Decyzję musi potwierdzić sobór arcybiskupi Cerkwi zagranicznej, który zbiera się w tym tygodniu, ale eksperci nie spodziewają się niespodzianek. - Wierzę, że bliski jest czas pełnej kanonicznej i eucharystycznej jedności - mówił Nikołaj Bałaszow, sekretarz komisji patriarchatu moskiewskiego ds. dialogu z Cerkwią zagraniczną. Rosyjska Cerkiew Prawosławna za granicą została założona w 1921 roku przez duchownych emigrantów, którzy uciekli z kraju przed rewolucją bolszewicką. Związki między obydwoma Kościołami zostały zerwane w 1927 roku, kiedy metropolita Siergiej (Stragorodzki) podpisał deklarację lojalności wobec władzy radzieckiej. Choć majątek kościelny został przez komunistów skonfiskowany, a dziesiątki tysięcykapłanów wymordowanych, zasiadający na tronie patriarchy moskiewskiego Siergiej zaprzeczał, że Cerkiew jest prześladowana przez władze. Wezwał Cerkiew zagraniczną do przyłączenia się do jego deklaracji. Hierarchowie nie tylko tego nie zrobili, ale uznali jego słowa za herezję i zerwali z nim wszelkie kontakty. Ten stan miał trwać do końca "bezbożnej władzy" w ojczyźnie. Jednak po upadku komunizmu nie doszło do zjednoczenia. Cerkiew zagraniczna domagała się wyraźnego potępienia deklaracji z 1927 roku i uznania grzechu carobójstwa. Twierdziła także, że rosyjscy hierarchowie często służyli komunistom,więc ich środowisko, pełne agentów bezpieki, powinno się oczyścić i pokajać. W latach 90. Cerkiew zagraniczna zaczęła nawet otwierać świątynie na terenie Rosji, co stworzyło pole do kolejnego konfliktu. Do zbliżenia doprowadziło potępienie przez moskiewski patriarchat deklaracji Siergieja oraz kanonizacja Mikołaja II, członków carskiej rodziny i wielu innych męczenników komunizmu. Przełom nastąpił, gdy głową Cerkwi za granicą został Ławr, metropolita wschodnioamerykański i nowojorski. W 2003 roku spotkał się on w Nowym Jorku z Władimirem Putinem. Prezydent przekazał mu zaproszenie od Aleksego II, patriarchy Moskwy i Wszechrusi. Ławr z zaproszenia skorzystał, odbył rozmowy z patriarchą. Wkrótce po nich na soborze Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej jednogłośnie podjęto decyzję o przyspieszeniu prac wspólnej komisji mających na celu doprowadzenie do zjednoczenie Cerkwi. Sobór uznał to za "sprawę wyjątkowej wagi". Było to tym bardziej palące, że za granicą - w Europie Zachodniej i USA - przybywa Rosjan z nowej emigracji, ludzi bogatych, gotowych wspierać Kościół, którzy nie widzą różnic między Cerkwiami. Tymczasem były przypadki, że na jednym terytorium działały świątynie dwóch Cerkwi. Wydaje się, że sprawy ideologiczne i religijne zostały już załatwione. Dziś największą rolę grają sprawy administracyjne i majątkowe. Cerkiew zagraniczna chce zachować autonomię i kontrolę nad 400 świątyniami porozrzucanymi po całym świecie. - Nie może być mowy o połączeniu. Rozumiemy potrzeby naszych wiernych lepiej niż hierarchowie w Moskwie - uprzedzał metropolita Ławr. Aleksy II odpowiedział mu w wywiadzie dla portalu internetowego Cerkwi zagranicznej. Zapewnił, że Cerkiew zagraniczna zachowa suwerenność w sprawach administracyjnych i majątkowych.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.