Benedykt XVI rozpoczyna dziś wizytę w Turcji. Choć zasadniczym jej celem jest spotkanie z Patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I, to jednak w programie przewidziane są także spotkania z katolikami, przedstawicielami innych Kościołów chrześcijańskich i religii, a także z przedstawicielami władz państwowych Turcji.
Każde z tych spotkań będzie miało swoją wagę i trudno z góry przewidzieć, czy i które w dłuższej perspektywie okaże się i mieć większe znaczenie. Bardzo ważnym jest jednak, by w ocenie pielgrzymki nie dać się zwieść komentarzom zupełnie wypaczającym jej obraz. Że jest to możliwe, przekonaliśmy się wczoraj, gdy media elektroniczne obiegła sensacyjna wieść: w "Corriere della Sera" jeden z najbardziej znanych włoskich publicystów Sergio Romano winę za pogorszenie się stosunków między Kościołem katolickim a prawosławnym przypisuje Janowi Pawłowi II. Jeśli argumentem za taką tezą miało być między innymi to, że Polak Jan Paweł II traktował prawosławie jak ziemię podbitą, to z resztą argumentów chyba nie warto już dyskutować. Po pierwsze widać bowiem, że publicysta ten słabo zna historię, gdyż nie wiedział, że ostatnio to prawosławni Rosjanie przez ponad sto lat okupowali polskie ziemie, a nie Polacy podbijali Rosję. Po drugie zapomniał, że prawosławie to nie tylko Moskwa, ale także wiele innych Kościołów, z których każdy do Kościoła katolickiego ma nieco inny stosunek. Często nie zabarwiony niechęcią powstałą wskutek odrodzenia się Kościoła greckokatolickiego, jak to wyraźnie miało miejsce w stosunkach Rzymu z Moskwą. Lepsze relacje w stosunkach ekumenicznych zawdzięczamy Soborowi Watykańskiemu II. Jan Paweł II był jednym z dwóch papieży, którzy po soborze dłużej kierowali Kościołem. Paweł VI zrobił wiele, ale niezauważenie dorobku Jana Pawła II trąci śmiesznością. Wystarczy wspomnieć, że za czasów tego papieża przyjęto pięć wspólnych dokumentów w dialogu doktrynalnym między obu Kościołami. Można przypomnieć, jak Jan Paweł II był ciepło witany w Rumunii. Patriarcha Teoktyst podarował mu kielich, symbol pragnienia, by jak najszybciej nastała możliwość wspólnego sprawowania Eucharystii, a tłum na ulicach Bukaresztu wołał „chcemy jedności”. Także w Grecji, mimo początkowych niechęci, papież został przyjęty dość ciepło. Na Ukrainie przeciwko wizycie protestował tylko jeden z trzech Kościołów prawosławnych obecnych w tym kraju. Był to Kościół zależny od Patriarchatu Moskiewskiego. A już stosunki Jana Pawła II z patriarchą Konstantynopola można określić jako wyjątkowo ciepłe, a nawet przyjazne. Hierarchowie spotkali się aż trzy razy, po raz ostatni w 2004 roku i trudno mówić o jakiejkolwiek niechęci między nimi. (Wywiad z Bartłomiejem I po wizycie w Watykanie w 2004 roku możesz przeczytać TUTAJ) Jeśli w tych relacjach Rzymu i Konstantynopola w pewnym momencie pojawił się zgrzyt, to bodaj w roku 1997, gdy chyba jedyny raz delegacja Konstantynopola nie przybyła na obchody święta św. Piotra i Pawła do Rzymu, a co – jak wówczas odczytywano – spowodowane było przygotowaniami do spotkania Jana Pawła II z patriarchą Moskwy Aleksym II. Stolica Apostolska zabiegała o to, by Jan Paweł II i Aleksy II spotkali się przy okazji Europejskiego Zgromadzenia Ekumenicznego, które odbywalo się w miejscowości Graz w Austrii. Do spotkania ostatecznie nie doszło, a nie chciał go patriarcha Moskwy i Wszechrusi. Trzeba pamiętać, że prawosławie ma inną strukturę Kościoła niż katolicyzm, a pierwszeństwo patriarchy Konstantynopola jest jedynie honorowe. Między nim a patriarchą Moskwy wiele razy dochodziło do nieporozumień, zwłaszcza związanych z usamodzielnianiem się Kościołów w byłych republikach radzieckich czy w kwestii zwierzchnictwa nad prawosławiem na zachodzie Europy. Nieporozumienia te siłą rzeczy rzutowały także na relacje z Kościołem katolickim. Obserwując wizytę papieża w Turcji trzeba więc strzec się uproszonych analiz i komentarzy. Receptą na ominięcie tego rodzaju pułapek na pewno jest dobra znajomość złożonej problematyki ekumenicznej, międzyreligijnej czy politycznej. Czasem jednak wystarczy tylko odrobina rozsądku. Sensacje wywracające do góry nogami dotychczasowy ogląd sprawy są zawsze mocno podejrzane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.