Spotkanie Benedykta XVI z Patriarcha Bartłomiejem I nie przyniosło nowych, niespodziewanych rozwiązań. Nikt się zresztą tego nie spodziewał. Było kolejnym, ważnym krokiem na drodze ku odbudowaniu jedności między chrześcijanami. Niestety, nie ostatnim. Przyjdzie ich zrobić jeszcze więcej.
Dwa dni papieskiej pielgrzymki dowiodły, że klimat między prawosławnymi a katolikami sprzyja podejmowaniu takich kroków. Wiadomo jednak, że sprawa odbudowania pełnej jedności będzie bardzo trudna. Nadszedł bowiem czas zajęcia się zagadnieniem zawsze najtrudniejszym: władzą w Kościele. W swojej homilii podczas liturgii w prawosławnej katedrze św. Jerzego Benedykt XVI ponowił zaproszenie Jana Pawła II „do podjęcia braterskiego dialogu w celu określenia sposobu, w jaki mogłaby być pełniona posługa Piotrowa dzisiaj tak aby, szanując jej istotę i naturę, mógł on pełnić służbę miłości, uznaną przez wszystkich”. Rozmowy na ten temat już się toczą. Podjęła je Komisja Mieszana ds. Dialogu Teologicznego podczas spotkania w Belgradzie, rozpoczynając dialog na temat soborowości i władzy w kościele. Wspomina o tym podpisana przez papieża i patriarchę deklaracja, w której wyrażono nadzieję, że podjęte badania nad eklezjologicznymi i kanonicznymi skutkami sakramentalnej istoty Kościoła doprowadzą do rozwiązania choćby części kontrowersji. Do tych trudnych rozmów potrzeba jednak dobrego klimatu, dlatego Papież i Patriarcha postanowili „wspierać, tak jak w przeszłości, pracę powierzoną tej Komisji” i towarzyszyć jej członkom swoimi modlitwami. Modlitwy i budowanie przyjaznego klimatu między naszymi Kościołami będą na pewno potrzebne. Bo problem rzeczywiście jest trudny. Oba Kościoły mają nieco inną eklezjologię i pogodzenie rozbieżności będzie wymagało naprawdę wiele dobrej woli. Wystarczy przypomnieć, że rozmowy będą musiały dotknąć trudnego do przyjęcia dla prawosławnych katolickiego dogmatu o nieomylności papieża. Mogą też rozbić się o rafę prawosławnego rozumienia kolegialności w Kościele. Bardzo trudno uzgodnić jedno stanowisko, gdy trzeba na nie zgody kilkunastu autokefalicznych Kościołów, które czasem – jak to pokazuje ciągle niezrealizowany projekt panprawosławnego soboru czy ostatnie wydarzenia dotyczące jurysdykcji nad prawosławiem w Wielkiej Brytanii – mogą między sobą rywalizować. Siłą rzeczy tego rodzaju problemy wśród prawosławnych będą rzutowały na relacje z katolikami. Historyczne doświadczenia w tym względzie nie są optymistyczne. Próby odbudowania jedności w średniowieczu zamiast pokoju doprowadziły do wzniecenia większej jeszcze wrogości. Późniejsze próby lokalnych unii zaowocowały podziałem w łonie prawosławia, co do dziś skutkuje alergicznymi reakcjami prawosławnych wobec działań unitów (grekokatolików). Trzeba naprawdę dużo cierpliwości i dobrej woli z obu stron, by działania na rzecz zjednoczenia doprowadzić do szczęśliwego końca. Inaczej pozostaną gesty, jak choćby wspomniane we wspólnej deklaracji, niewykorzystane do końca, wzajemne zniesienie anatem przez Atenagorasa i Pawła VI. Nadzieja nie jest jednak bezpodstawna: nasze Kościoły bardzo wiele łączy. Także w ocenie zjawisk w dzisiejszym świecie: pozytywna ocena integracji europejskiej, negatywna ocena terroryzmu, wsparcie dla działań ekologicznych, by wymienić tylko te dziedziny, które ujęto we wspólnej deklaracji. Optymizmem może napawać także to, że w ów klimat braterskiej współpracy wpisują się także inne Kościoły Wschodu: Ormianie, z którymi podczas swojej wizyty spotkał się papież i Syryjczycy, których metropolitę przyjął papież w swojej w siedzibie Delegatury Apostolskiej. Znajdując w Kościele katolickim oparcie w trudnych relacjach z muzułmanami, odkrywają w nim nie w rywali, a braci. Oby ta dobra pogoda dla ekumenizmu trwała jak najdłużej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.