Spryciarz sobie poradzi

Brak komentarzy: 0

Andrzej Macura Andrzej Macura

publikacja 10.09.2012 12:52

Subiektywny przegląd poniedziałkowej prasy.

Niewiele dziś tematów dotyczących wprost Kościoła. Za to całkiem sporo – okołomoralnych.

„Na bankructwach upasą się wielcy” – krzyczy tytuł na głównej stronie Rzeczpospolitej. Rzecz o biurach podróży. A właściwie o ich upadłościach Czytam i popadam w lekkie zniechęcenie. Nie no, rozumiem, że jak jeden pada, inny przejmuje klientów. To jasne i nie zazdroszczę wygranym zysków. Martwi mnie dalsza część informacji. Że większością tegorocznych bankrutów zarządzają osoby mieszkające poza Polską. W razie czego – wiadomo. To, że nowe biura podróży zakładają często osoby związane z tamtymi upadłymi zapala u mnie już alarmową lampkę (na czubku głowy). Skąd bankrut ma pieniądze na nową firmę? I dalej: dlaczego państwo nas nie chroni? Jasne, powinniśmy mieć swój rozum – jak nam tłumaczono w sprawie Amber Gold – ale państwo lekceważąc to, że jesteśmy oszukiwani i chętnie pobierając od oszustów swoją działkę (w postaci podatków) staje się w gruncie rzeczy ich wspólnikiem.

Zniechęcony sięgam po Dziennik Gazetę Prawną. „Urzędnicy kwitną na zielonej wyspie” – czytam. Rzecz o ciągle przybywających etatach w ministerstwach i urzędach wojewódzkich.  I to mimo zapewnień, że urzędników będzie mniej. Pomyślałbym, że to dobrze, że będzie komu kontrolować, żeby nas nie oszukiwali. Tyle że jak dotąd zwiększenie liczby urzędników nie przekłada się na mniejszą liczbę oszustw. Zaryzykowałbym nawet tezę, że wręcz jej pomaga. No bo jak wszystko się komplikuje. Przepis taki tak, inny siak, jeszcze inny owak… Wiadomo, ryby, mętna woda…

W Naszym Dzienniku rzuca mi się za to w oczy artykuł o toksycznej nadopiekuńczości państwa. Konferencję na ten temat zorganizowała PAFERE. Rolą państwa powinna być ograniczona do ochrony wolności obywateli – czytam. Każdy przejaw nadopiekuńczości oznacza przymus obywateli do zrezygnowania z części własnego dorobku na rzecz „dobroczynnego” państwa.  Powoli zaczyna się wszystko układać.

Państwo chce nad wszystkim mieć pieczę. Dlatego coraz więcej urzędników. Marnuje przy tym potencjał intelektualny swoich obywateli (papierkowa robota może zabić każda inicjatywę). Potem narzekania, że ludzie swojego rozumu nie mają i dają się naciągać. A skąd obywatel skrzętnie skatalogowany przez urzędników, sprawdzany przez policję, urząd skarbowy, ABW, CBA, CBŚ i Bóg jeden wie kogo jeszcze ma wiedzieć, że te wszystkie urzędy i agencja tak zajęte są samymi sobą, że na bronienie obywateli przed cwaniakami nie maja już sił i czasu?

Spryciarz sobie poradzi – myślę i otwieram Gazetę Wyborczą. Tam o proboszczu z Karpnik, który mimo skłócenia z połową wsi,  dekretów biskupa odwołujących go ze stanowiska i suspendowania, ciągle mieszka sobie na probostwie. Przyrzeczenie posłuszeństwa? Dobro parafian, z którymi – eufemistycznie rzecz ujmując – nie znajduje wspólnego języka? Przecież spryciarz zawsze sobie jakoś poradzi – uświadomiłem sobie przed chwilą.

A dobro wspólnoty, państwa… To jak z obowiązkiem płacenia radiowo telewizyjnego abonamentu. Zwykły żart, na który dają się naciągnąć naiwni, prawda?

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..