Polskie gazety o Papieżu w Lourdes

Gazeta Wyborcza/Rzeczpospolita/Nasz Dziennik/a.

publikacja 16.08.2004 12:02

"Mocne słowa słabego Papieża w Lourdes" - tytułuje swoją relację Gazeta Wyborcza. Rzeczpospolita - "Chory pomiędzy chorymi". Nasz Dziennik - "Brońcie waszej wolności!". [**Porozmawiaj tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl

"Pomóżcie mi" - westchnął po polsku Jan Paweł II, czytając w niedzielę długą homilię podczas nabożeństwa w Lourdes. Jego przesłanie skierowane do Francuzów i do całego świata zabrzmiało jednak wyraźnie - zauważa Gazeta Wyborcza. Dalej czytamy: Schorowany Papież przybył do Lourdes, by modlić się z chorymi i oddać szczególną cześć Matce Boskiej, która tu objawiła się dziewczynce Bernadetcie Soubirous. Już w sobotę było oczywiste, jak wiele wysiłku kosztuje go ta podróż. Podczas pierwszej wizyty w Grocie Massabielskiej nie wygłosił przygotowanej wypowiedzi. Pomocnicy pomogli mu uklęknąć do cichej modlitwy, lecz po niecałej minucie Papież się osunął. Trzeba było pomóc mu usiąść. W miejscu, gdzie wielu przybywa z nadzieją na cudowne uzdrowienie, Jan Paweł II wyjątkowo mówił o swojej chorobie. - Jesteśmy w tym okresie życia, który naznacza fizyczne cierpienie, co nie oznacza, że Bóg w swym wspaniałym planie uczynił go mniej owocnym. Drodzy chorzy bracia i siostry, jak bardzo chciałbym ciepło objąć każdego z was, powiedzieć, jaką bliskość z wami czuję i jak bardzo was wspieram - powiedział. Mimo zmęczenia Papież nie zrezygnował z żadnego punktu programu, który w sobotę przewidywał jeszcze poprowadzenie Różańca i procesję. Wieczorem wielu wiernych wprawił w niepokój, gdy powiedział, że "klękając przed Grotą Massabielską, czuję ze wzruszeniem, że osiągnąłem metę mojej pielgrzymki". Rzecznik Watykanu Joaquin Navarro Valls musiał tłumaczyć, że chodzi tylko i wyłącznie o metę pielgrzymki z Rzymu do Lourdes. W niedzielę Papież odprawił mszę. Wierni - ponad 300 tys. osób - czekali na niego już od świtu, najpierw okrywając się kocami, później w upale. Powiewały flagi wielu krajów. Papież z trudem czytał długą homilię. W pewnym momencie westchnął po polsku "pomóżcie mi". Tłum oklaskami dodawał mu siły. "Muszę dokończyć" - powiedział cicho. Podano mu szklankę wody i robiąc niewielkie skróty, doczytał do końca. Mówił o pokoju na świecie. "Zło i śmierć nie będą miały ostatniego słowa, a Matka Boża potwierdza to całym swym życiem" - stwierdził. Szczególne przesłanie skierował do kobiet, które w czasach "pełnych pokus i materializmu" mają szczególną misję. Jak powiedział, powinny być "świadkami tych podstawowych wartości, które dostrzegane są tylko oczami serca". Potępił aborcję i eutanazję. "Do was, bracia i siostry, kieruję usilne wołanie, abyśmy czynili wszystko, co w waszej mocy, by życie, całe życie było szanowane od poczęcia do naturalnego końca. Życie jest świętym darem i nikt nie może być jego panem". Pod koniec Papież w kilku językach zwracał się do pielgrzymów z różnych krajów. - Pozdrawiam serdecznie moich rodaków z Polski, pamiętając o uroczystościach, które dzisiaj odbywają się w Częstochowie, w sanktuarium na Jasnej Górze. Wszystkich pozdrawiam i wszystkich z całego serca błogosławię! - powiedział. W niedzielę Kościół świętował 150. rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Marii. Papieża powitał we Francji prezydent Jacques Chirac z małżonką. Stosunki między Paryżem a Watykanem nie układały się ostatnio najlepiej. Francja sprzeciwiła się wpisaniu chrześcijaństwa do europejskiej konstytucji, na czym szczególnie zależało Papieżowi. Watykan nie był zadowolony z przyjętej nad Sekwaną ustawy, która zakazuje noszenia symboli religijnych w szkołach publicznych. Zdaniem wielu komentatorów w sobotę doszło jednak do zbliżenia. Chirac powitał Ojca Świętego na "starej chrześcijańskiej ziemi". Papież mówił, że "Kościół katolicki chce zaoferować swój szczególny wkład w budowę świata, w którym wielkie ideały wolności, równości i braterstwa będą nadal mogły być podstawą życia społecznego". Włoski dziennik "Corriere della Sera" ocenił, że spotkanie było "małym cudem u wrót Lourdes". A Jan Turnau komentuje: Wolność, równość, świadectwo W sobotę prezydent Republiki nazwał Francję prastarą ziemią chrześcijaństwa, a Papież powiedział o wielkich ideałach wolności, równości i braterstwa. To hasła Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Rewolucji, która zapoczątkowała we Francji niechęć do katolicyzmu i w ogóle religii, niezrozumiałą nie tylko dla Polaków. Doprowadziła do powstania republiki traktującej laickość radykalnie. Do tej republiki Jan Paweł II wyciąga rękę, proponując poszukiwanie takiego rozumienia wolności, równości i braterstwa, które byłoby do przyjęcia dla Kościoła katolickiego, religii w ogóle i dla Republiki. Możliwe to? Ciąży przeszłość, widmo państwa katolickiego, także przyszłość, widmo państwa islamistycznego. Niemniej Papież uważał za swój obowiązek wyrazić nadzieję. W końcu przyjechał do miejsca, gdzie dzieją się cuda, w końcu niemal cudem jest to, że przyjechał i przemawiał, pokonując zamykającą usta chorobę. Takie gesty pieczętują słowa, stają się świadectwem ich prawdziwości. Szczególnie gdy czynią je ludzie, dla których każdy ruch jest niemal męczeństwem.

Więcej na następnej stronie
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona