Prymasowi na urodziny

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 18.12.2004 08:40

W sobotę prymas Józef Glemp kończy 75 lat. Jest to wiek, w którym biskup rzymskokatolicki składa rezygnację z urzędu, a Papież przyjmuje ją, gdy uzna to za stosowne - przypomina Gazeta Wyborcza.

W pełnym osobistych akcentów tekście Jan turnau próbuje przedstawić sylwetkę Jubilata: Księdza Prymasa poznałem przed wielu laty w Gnieźnie, gdy "Więź" z Tadeuszem Mazowieckim na czele składała wizytę Prymasowi Tysiąclecia. Ksiądz Glemp opiekował się wtedy nami jako jego sekretarz, woził nas łodzią po pobliskim jeziorze, był serdeczny. Potem zaimponował mi ascezą, gdyśmy stali razem w milowej kolejce do ambasady RFN: ja poszedłem szukać przyspieszającej protekcji, choć byłem byle kim i w samej koszuli, on stał cierpliwie w czarnej sutannie. Później zmieniało się wszystko. Najpierw była nominacja ks. Glempa na biskupa warmińskiego (4 marca 1979), potem śmierć Kardynała (28 maja 1981) i mocno sugerowane przed śmiercią mianowanie jego następcy na stolicy prymasowskiej (7 lipca 1981 r.). 2 lutego 1983 r. arcybiskup metropolita Gniezna i Warszawy został kardynałem, od 1992 r. - wskutek zmian w strukturze kościelnej - metropolitą tylko Warszawy. Przewodniczący Episkopatu Polski najpierw z urzędu, potem dwa razy z wyboru do roku 2004. Zmieniała się też historia ogólna. Nałożyła na nowego Prymasa Polski obowiązki, których się nie spodziewał. Stan wojenny: krytykowano go za sformułowania zbyt ostrożne m.in. w porównaniu z wypowiedzią Papieża; Prymas - jak wyjaśniał - bał się przelewu krwi. Potem były też inne wystąpienia oceniane jako zbyt ugodowe wobec władzy PRL. Ale było też codzienne zaangażowanie Kościoła po stronie "Solidarności", troska o zwolnienie osób w trudnej sytuacji - wszystko to w Kościele pod przewodnictwem prymasa Glempa. Taką ambiwalencję widać w wielu sprawach, np. wewnątrzkościelnych. Do historii przeszedł list Prymasa z 25 listopada 1997 r. do prowincjała redemptorystów, zakonu ojca Rydzyka, zawierający równie odważną, jak i rozważną analizę działalności Radia Maryja. Pisał m.in.: "Wielebny o. Rydzyk, mimo popularności i poparcia wielkich rzesz, nie może żądać dla siebie przywilejów i stać ponad prawem". A z drugiej strony boli nas publiczna krytyka duchownych i świeckich zaangażowanych gorliwie w odnowę Kościoła i dialog z inaczej wierzącymi, w szczególności ks. Michała Czajkowskiego. Krążą opinie o nieprzystępności hierarchy, a zarazem są gesty i słowa świadczące o jego pokorze: pamiętne przemówienie podczas mszy na pl. Teatralnym 20 maja 2002 r., w którym kardynał wyznał swoje winy: "Bałem się rozlewu krwi w czasie stanu wojennego, wiedząc, jak wielkie jest oburzenie ludu. Pozostaje na moim sumieniu jako ciężar to, że nie zdołałem ocalić życia księdza Jerzego Popiełuszki, mimo podejmowanych w tym kierunku wysiłków. Niech mi Bóg przebaczy; może taka była jego święta wola". Wiadomo z pamiętnika ks. Jerzego, że miał wielki żal do swego zwierzchnika za brak zrozumienia.

Więcej na następnej stronie
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona