Gdańsk: Zareagować na wołanie o pomoc

Dziennik Bałtycki/a.

publikacja 09.01.2005 10:32

Zarówno pomoc doraźna, jak i długofalowa, musi być dobrze zorganizowana - powiedział Dziennikowi Bałtyckiemu ks. Ireneusz Bradtke, dyrektor Caritas Archidiecezji Gdańskiej.

- Niektórzy mówią, że w niedzielę trzeba będzie wybierać. Albo wesprzemy Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, albo Caritas... - Jak już wcześniej powiedziałem, jestem jak najdalszy od myśli, by przeciwstawiać sobie te dwie zbiórki. Oba cele wymagają jak największego wsparcia. Wolontariusze orkiestry będą szukać ofiarodawców na ulicach i placach, my - przed kościołami. Wobec ogromu tragedii w Azji i potrzeby wysłania tam pomocy, nie mogliśmy przesunąć terminu na później. Zresztą wszystkie styczniowe datki i tak pochodzą z jednej miesięcznej pensji, emerytury, renty...To są te same dary serca. - Caritas błyskawicznie zareagował na apel o pomoc dla ofiar tsunami... - Pierwszego dnia wpłaciliśmy już na konto 30 tysięcy dolarów, wysłaliśmy też transport leków za prawie milion złotych. I zbieramy dalej. Zgodnie z założeniami, najwięcej damy sierotom ocalałym z kataklizmu, dla których już teraz poszukujemy rodziców zastępczych na odległość. Ani grosz nie może się zmarnować, więc wpisujemy się tylko w działania bardzo mocno skoordynowane. Zarówno pomoc doraźna, jak i długofalowa, musi być dobrze zorganizowana. I tak np. żadna organizacja pozarządowa nie jest w stanie sfinansować kosztów transportu lotniczego. Dlatego korzystamy z samolotów rządu polskiego. - Od lat wierni uczestniczą w zbiórkach Caritasu, kupując np. świece w ramach Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. To są akcje zaplanowane, na stałe wpisane w kalendarz. Czym innym jest nagły zryw wobec koszmarnej tragedii... - Trzeba umieć zareagować na wezwanie o pomoc. Tak stało się wobec apelu o wsparcie dla mieszkańców Sarajewa, podczas powodzi w Gdańsku i po odbiciu z rąk terrorystów szkoły w Biesłanie. Wtedy Caritas postanowił pomóc okrutnie doświadczonym dzieciom. - Co ksiądz sądzi o ofiarności Polaków? - Najciekawszą opinię na ten temat usłyszałem z ust Niemców. Przypatrywali się naszym akcjom, a potem powiedzieli: dziwne. Jesteście dużo od nas ubożsi, nie żyjecie w bardzo bogatym państwie. A jednak potraficie podzielić się z potrzebującymi ostatnim groszem. Dobrze to o nas świadczy, prawda?

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona