USA: Żyjcie w cnocie aż do ślubu

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 02.06.2005 11:18

Promowanie "abstynencji seksualnej przed ślubem" to jeden z priorytetów edukacyjnych administracji George'a Busha - donosi Gazeta Wyborcza.

Do organizacji religijnych płyną na ten cel dziesiątki milionów dolarów, szkoły publiczne dostają zakazy nauczania o antykoncepcji Już jedna trzecia amerykańskich szkół prowadzi lekcje wychowania seksualnego opierające się na programach "tylko abstynencja". Nastolatki są uczone, że tylko powstrzymywanie się od seksu przedmałżeńskiego uchroni je przed niechcianą ciążą, chorobami wenerycznymi, AIDS i "zapaścią psychiczną". Na takich lekcjach, gdy porusza się temat środków antykoncepcyjnych, to tylko w jednym kontekście - często zawodzą i są przyczyną wielu niechcianych ciąż. Prezerwatywy? Wcale nie chronią przed AIDS i dają fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Wielu pedagogów argumentuje, że taka nauka skończy się wzrostem, a nie spadkiem liczby niechcianych ciąż wśród młodzieży, a także wzrostem liczby zarażonych AIDS i chorobami wenerycznymi. Priorytetowa abstynencja Programy edukacyjne typu "tylko abstynencja" są finansowane przez budżet federalny. Administracja George'a Busha, spełniając zgłaszane od lat postulaty tzw. chrześcijańskiej prawicy, właśnie promowanie abstynencji seksualnej uznała za jeden z priorytetów rządu w sprawach edukacji. W czasach, gdy w obliczu gigantycznego deficytu budżetowego prezydent wprowadza w najbliższym budżecie surowe cięcia wydatków na wiele programów społecznych i edukacyjnych, pieniędzy na "wychowanie w czystości" przybywa. Jeśli w 2001 r. administracja wydała na ten cel 82 mln dol., to w roku 2005 już 167 mln, w 2006 ma to być 206 mln, a w następnym 270 mln. Większość pieniędzy trafia do szkół publicznych, które są niedofinansowane, więc je chętnie biorą. Muszą jednak spełnić jeden warunek - w sprawach seksu w szkole nie można uczyć o niczym z wyjątkiem abstynencji. Gdy uczeń zapyta, jak używać prezerwatywy, nauczyciel nie ma prawa mu odpowiedzieć, najwyżej może ostrzec przed "wadliwością lateksu". W przeciwnym razie szkole grozi utrata pieniędzy z funduszu federalnego. To ogromny kontrast z innymi szkołami, które prowadzą edukację seksualną (jako część lekcji tzw. wychowania zdrowotnego). Tam pokazy, jak nakładać prezerwatywy (nauczyciel do demonstracji używa banana), są normalne, tak samo jak rozprowadzanie darmowych kondomów. Jeszcze kilkanaście lat temu programy "tylko abstynencja" prowadzano w nie więcej niż dwóch procentach amerykańskich szkół. Dziś są w przynajmniej 30 proc. szkół i ich liczba rośnie z roku na rok.

Więcej na następnej stronie
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 4 Następna strona Ostatnia strona