Cztery ściany sacrum

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 10.10.2005 12:05

Po betonowych szaleństwach schyłku PRL w polskiej architekturze sakralnej zapanował historyzm - jakby czas cofnął się o sto lat - twierdzi Gazeta Wyborcza.

Tymczasem kościoły budowane w ostatnich latach na świecie śmiało łączą nowoczesną architekturę z naturą Mamy w Polsce wiele doskonałych kościołów gotyckich, barokowych, modernistycznych, jednak czas budowania ciekawych świątyń skończył się w połowie XX wieku. Między 1948 a 1970 rokiem architektura sakralna zamarła. Radykalny zwrot nastąpił w czasach Gierka, kiedy poprawiła się sytuacja gospodarcza, a władze zaczęły dbać o dobre stosunki z Episkopatem. W latach 1970-89 zbudowano ponad 1500 kościołów! Zapotrzebowanie na świątynie było ogromne, zwłaszcza na nowych osiedlach. Architektura sakralna w owym czasie była jedyną nieprefabrykowaną - tylko tu architekt mógł sobie pozwolić na swobodę twórczą, "wciskał" więc do jednego projektu najróżniejsze nowe rozwiązania, o jakich słyszał. Zaczęto więc budować "nowoczesne" molochy z surowego betonu, stali, klinkierowej cegły. Wielkie, puste i zimne, przez wiernych często nazywane "hangarami dla samolotów". Wielki skok w XIX wiek Jak zaświadczył na początku lat 90. wikariusz Rzymu kardynał Camillo Ruini, Jan Paweł II nie lubił nowych kościołów, "pokracznych budowli z żelbetonu, w których człowiek współczesny nie może odnaleźć sacrum". Współcześni polscy architekci - a zwłaszcza duchowni inwestorzy - najwyraźniej wzięli sobie te słowa do serca. Podobnie zresztą ma się dzisiaj rzecz z całą sztuką sakralną w Polsce, która garściami czerpie z form historycznych lub odpustowych, o czym świadczą choćby hurtowo produkowane pomniki Papieża. Rafał Szczepański, prezes warszawskiego SARP-u, architekturę sakralną po 1989 roku określa ostrożnie jako "wielowątkowy strumień, z którego z powodu braku estetycznych kryteriów, wartości i autorytetów każdy może wyłowić, co chce". Jednak w tym strumieniu rzadko udaje się złowić świątynię, która w oryginalny, ale nie obrazoburczy sposób połączyłaby wymogi Kościoła i osiągnięcia architektury XXI wieku. Dominuje gigantomania i powrót do bezpiecznych form sprzed lat. Świątynie na planie krzyża z obowiązkową kopułą popularne w XIX wieku i dziś stanowią ulubiony wzór. Kościół Błogosławionego Władysława z Gielniowa na Natolinie, wilanowski, przy ul. Nałęczowskiej czy realizowana właśnie Świątynia Opatrzności - to tylko warszawskie przykłady.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona