Francuzi rozwodzą się przez internet

Brak komentarzy: 0

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 27.12.2007 19:28

Serwisy internetowe proponujące tanie i sprawne unieważnienie małżeństwa przeżywają we Francji prawdziwy rozkwit - zapewnia Gazeta Wyborcza.

Bo każdy o tym myśli - tak reklamuje się serwis www.divorce.fr oferujący przeprowadzenie szybkiego i bezproblemowego rozwodu. By skorzystać z tej propozycji, należy chcieć rozejść się (najlepiej za obopólną zgodą, żeby było szybciej), wypełnić krótki formularz i podać numer karty kredytowej. Tyle wystarczy, żeby serwis przypisał parze adwokata, który poprowadzi sprawę. A jak prawnik się nie spodoba, to można go zmienić bez kosztów. Rozwodzący się muszą się spotkać ze swoim przedstawicielem tylko dwa razy. Po raz pierwszy, by go zaakceptować, i po raz drugi na sali sądowej, gdy sędzia unieważni małżeństwo. W pozostałych sprawach kontaktują się przez telefon lub mailem. Rozwód "przez internet" zajmuje mniej czasu i mniej kosztuje. - Ludzie chcą się rozstać szybciej i mniej za to zapłacić - mówi Thomas Journel, współtwórca Divorce.fr. Serwis za poprowadzenie standardowej procedury życzy sobie 1999 euro. Może być więcej, jeśli klienci mają nadzwyczajne wymagania lub tylko jedna strona chce się rozejść. W przypadku tradycyjnego rozwodu adwokat bierze nawet 3 tys. euro. - Chcemy ludziom ułatwiać życie, dlatego oferujemy też pomoc psychologiczną i inne usługi ułatwiające rozpoczęcie nowego etapu życia - mówi "Gazecie" Christopher Pruefer, drugi współtwórca serwisu. Divorce.fr jest filią brytyjskiej firmy Added Life Value, która działa też w Niemczech, Chinach i Turcji. Niedawno otworzyła też oddział w Polsce. Usługi Divorce.fr nie podobają się tradycyjnym prawnikom. Przewodniczący paryskiej korporacji adwokatów Yves Riquet zakazał jej członkom współpracy z serwisem. - Pary nie są przedmiotami, które można rozebrać na części - powiedział Riquet. Podkreśla, że ustawa z 1971 r. zabrania agitacji na rzecz rozwodów. - Klienci muszą poznać prawnika, żeby mu zaufać. Jeżeli rozwód miałby być jedynie formalnością, to po co płacić nawet 1 tys. euro? Na apel Riqueta odpowiedziało 13 paryskich prawników, którzy porzucili pracę dla Divorce.fr. Ale 80 innych, nieparyskich adwokatów jest wciąż do dyspozycji firmy. - Pierwsi zaoferowalismy taką usługę. Nic dziwnego, że chcą nas wygryźć - komentuje Thomas Journel. Nie chce się poddać, bo w kraju, w którym w miastach rozpada się co drugie, a na wsi co trzecie małżeństwo, taki serwis to żyła złota. Na Journelu i Prueferze nie robi też wrażenia niedawna deklaracja prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, zapowiadająca wprowadzenie dalszych ułatwień w procedurze rozwodowej. Sarkozy oświadczył, że w przypadku obopólnej zgody małżonków będzie można się rozwieść u notariusza. Takie rozwiązanie pozwoli na pominięcie obowiązkowej dotychczas wizyty w sądzie rodzinnym. - Mamy już w ofercie usługi notarialne. Jeżeli deklaracja prezydenta zostanie wcielona w życie, to zatrudnimy większą liczbę notariuszy. Poza tym pośrednictwo adwokata będzie nadal konieczne w przypadku niepolubownych rozwodów, a przecież poprowadzenie takowych jest też w naszej ofercie - puentuje Journel.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona