Wschodnie Boże Narodzenie w Polsce

Brak komentarzy: 0

Dziennik/a.

publikacja 05.01.2008 06:40

Święta, święta i po świętach? Nic bardziej mylnego. 6 stycznia Wigilią rozpoczną obchody Bożego Narodzenia grekokatolicy i prawosławni - napisał Dziennik.

Jednym z największych ośrodków wschodniego obrządku w Polsce jest region legnicki na Dolnym Śląsku. To właśnie tutaj w jednym miejscu żyje wspólnie najwięcej Rosjan, Ukraińcowi Łemków w naszym kraju. Zgodnie z tradycją kalendarza juliańskiego wschodnie Boże Narodzenie wypada dwa tygodnie później niż u innych chrześcijan. - A może raczej inni obchodzą Boże Narodzenie wcześniej - mówi Maria Malesz z Pątnówka koło Legnicy, gdzie trafiła po wysiedleniach w trakcie akcji „Wisła”. Łemkowskie tradycje i obyczaje związane ze świętami pielęgnuje przede wszystkim najstarsze pokolenie. - Młodzi szanują je, ale opowiadać o potrawach potrafią niestety już tylko nieliczni - wzdycha pani Maria i roztacza wizję wjeżdżających na stół półmisków z jadłem. Podstawową potrawą jest kieszelica. To żurek z owsianej mąki, bo Łemkowie pochodzą z gór, a tam obsiewano ziemie owsem, nie tylko ze względu na warunki atmosferyczne, ale także z przyczyn ekonomicznych. Do kieszelicy podaje się gotowane ziemniaki polanę cebulką smażoną na tłuszczu roślinnym. Prawdziwym rarytasem jest sos z maślaków, który otrzymuje się po usmażeniu grzybów z cebulą i śmietaną. - Wcześniej grzyby trzeba ugotować - mówi pani Maria i dodaje, że Łemkowie karpi w Wigilię nie jedzą. Przed wojną nie było ich na nie stać, zajadali się więc śledziami. I tak zostało do dziś. Ukrainiec Bohdan Pecuszok chwali się tradycyjną ukraińską kutią. - Najlepsza jest taka, która rzucona na sufit się nie odklei - mówi. Z kolei Jan Olejnik z rozrzewnieniem wspomina wróżby z wieczoru wigilijnego. - Każdy brał tyle polan, ile mógł unieść, i potem sprawdzaliśmy, ile ich jest. Kto wziął parzystą ilość, ten mógł się spodziewać szybkiego ślubu. Trzeba też było słuchać, z której strony szczeka pies, bo stamtąd właśnie miała przyjść ukochana - wspomina Ukrainiec. Nigdy nie podsłuchiwał zwierząt w noc wigilijną, bo to według tradycji groziło śmiercią. Rosyjskie wigilijne stoły różnią się od łemkowskich i ukraińskich. Są bardziej spolonizowane, ale menu kończy się na wykwintnym łososiu, kawiorze i szampanie, czego w żadnej innej tradycji nie ma. Wspólnym mianownikiem dla wiernych Kościołów wschodnich jest prosfora. Znaczy ona tyle co dla katolików opłatek. To mała przaśna bułeczka, którą po poświęceniu w świątyni dzieli się między biesiadników przed rozpoczęciem wieczerzy. Potem popijają sieją łykiem święconej wody.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona