Jeden Kościół, wiele obyczajów

Brak komentarzy: 0

Rzeczpospolita/a.

publikacja 04.07.2008 18:27

Przyjmowanie komunii na rękę, dziewczęta służące do mszy czy szafarze eucharystii - z tym możemy się zetknąć, spędzając wakacje w innej parafii - zwraca uwagę Rzeczpospolita.

Warszawiak z Pragi, który pojedzie na wakacje na Opolszczyznę i wybierze się na mszę, może być zaskoczony. Przy ołtarzu zobaczy dziewczęta ministrantki, komunię świętą rozdawać będzie świecki nadzwyczajny szafarz eucharystii, a sporo osób przyjmie eucharystię na rękę. W diecezji warszawsko-praskiej tego typu „nowinek” nie uświadczy. Dziewczęta ministrantki to w Polsce rzadkość. Służą do mszy w diecezjach opolskiej, gliwickiej, zdarzają się we wrocławskiej, czasem także w parafiach zakonnych, np. jezuitów. – Ten zwyczaj przywędrował do nas w latach 90. z Zachodu, gdzie zaczęło brakować chłopców ministrantów. U nas na wsiach też brakuje ministrantów – mówi ks. Damian Jurczak z opolskiej kurii. W niewielkich Kolonowicach na Opolszczyźnie chłopców ministrantów jeszcze nie brakuje. Jest ich 24, ale do mszy służy też pięć dziewcząt.– Bardzo mi się to spodobało. Mogę być blisko ołtarza, bardziej przeżywać mszę – mówi Aleksandra Cieśla, piętnastoletnia ministrantka. Służbę przy ołtarzu zaproponował dziewczętom w Kolonowicach ks. Joachim Pohl, który przez wiele lat pracował w Peru i USA. – Widziałem, że dziewczęta w służbie liturgicznej są bardziej odpowiedzialne, rzetelne, nie ma problemu, gdy mają czytać czy śpiewać psalmy, z chłopakami jest gorzej – tłumaczy. Paradoksalnie dlatego inni duchowni widzą w tym niebezpieczeństwo i zabraniają, aby dziewczęta służyły do mszy. – Bo dziewczyny są lepsze. Wypierają chłopaków, a brak chłopców ministrantów to mniejsze powołania kapłańskie – tłumaczy jezuita ks. Dariusz Kowalczyk. W parafii w Miłosławiu w archidiecezji gnieźnieńskiej dziewczęta są więc przy ołtarzu, ale nie pełnią służby liturgicznej. Są lektorkami, czyli czytają słowo boże, modlitwę powszechną i śpiewają psalmy. Ewenement polega na tym, że są ubrane w alby i przez całą mszę są przy ołtarzu. – To jest dla mnie wyjątkowe przeżycie – mówi Magda Radniecka, dziewiętnastolatka, od pięciu lat lektorka. – Będąc bliżej ołtarza, czuję, że w ten sposób bardziej uczestniczę we mszy. Dla mnie jest to służba, bo czytając słowo boże, czuję, że służę Bogu. W Miłosławiu lektorkami jest 27 dziewcząt. – Duża część z nich angażuje się później w działalność apostolską katolików świeckich. W naszej parafii stanowią one trzon Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży – mówi proboszcz ks. Krzysztof Redlak. W diecezji opolskiej często spotkać można też nadzwyczajnego szafarza eucharystii (w Polsce są nimi tylko mężczyźni), który rozdaje komunię świętą. W tej diecezji jest ich ponad tysiąc. Szafarzy najmniej jest na wschodzie kraju z uwagi na inny, tradycyjny typ pobożności.Pełnienie takiej posługi zależy od biskupa. Na przykład pochodzący ze Śląska biskup tarnowski Wiktor Skworc zalecił, aby nadzwyczajni szafarze byli w każdej parafii. Z kolei w diecezji warszawsko-praskiej jest tylko jeden nadzwyczajny szafarz eucharystii i tylko dlatego, że mocno o to zabiegał. Co ciekawe, w stołecznym kościele po lewej strony Wisły można przyjmować komunię świętą na rękę, ale po prawej stronie już nie. Wynika to z powszechnego przekonania katolików w Polsce, że jeśli biskup diecezji nie ogłosił, że coś można, to znaczy, że jest to zakazane. – Nic bardziej błędnego – mówi ks. Mateusz Matuszewski, konsultor Komisji do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. – Była decyzja episkopatu w tej sprawie i nie potrzeba już dekretów biskupów. Każdy ksiądz musi udzielić komunii zarówno na rękę, jak i osobie klęczącej.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona