Cywilizacyjne zmiany i Adopcja Serca

To, co proponuje telewizja i radio, bo radio jest bardzo rozpowszechnione, nie wymaga trudu - mówią w rozmowie z Radiem Watykańskim pallotynki s. Fabiana Leitgeber od 10 lat pracująca w Kamerunie i s. Bożena Olszewska, która wspomaga tzw. Adopcję Serca.

- Siostro Bożeno, czy ludzie chętnie pomagają? S. B. Olszewska: Muszę powiedzieć, że tak i z tego ogromnie się cieszę. Jest to piękne doświadczenie dobroci ludzkich serc. Nasza pomoc adopcyjna to oczywiście przede wszystkim często indywidualna opieka nad jakimś dzieckiem, aczkolwiek od jakiegoś czasu nie ograniczamy się tylko do pomocy jednemu dziecku. Coraz częściej zawiązują się tzw. „braterstwa klas”. Dzieci z różnych klas, czy to szkół rzymskich, a coraz częściej i polskich, nawiązują przyjaźń braterską z klasami z naszych szkół w Doume. Muszę powiedzieć, że to jest bardzo rozwijające także dla dzieci w Polsce, które poznają nowy świat, nowe środowisko. A zarazem jest to takie piękne doświadczenie przyjaźni z kimś mieszkającym gdzieś tam daleko, który żyje w gorszych warunkach niż ja. Natomiast dzieci w Kamerunie bardzo się cieszą, że ktoś o nich myśli, a ja się zawsze wzruszam tymi wymienianymi listami i tą wdzięcznością, jaką sobie tam okazują. To jest przepiękne doświadczenie. S. F. Leitgeber: Jest to mały gest, przez który nasze biedne dzieci w słowach starają się wyrazić wdzięczność. Codziennie też modlą się za tych, którzy im ofiarują czy to obiad trzy razy w tygodniu w szkole, czy długopis, czy też możliwość uczęszczania do szkoły. - Siostra przekazuje te listy pisane po francusku z podziękowaniami, ze zdjęciami, rysunkami rodzicom adopcyjnym w Polsce, we Włoszech, czy w ogóle w Europie. Które „dziękuję” najbardziej siostrę uderzyło? S. B. Olszewska: Ostatnio dostałam paczkę listów. W jednym z nich któreś z dzieci pisze do swojej „mamy adopcyjnej”, że jest przekonane, iż skończy szkołę i to dzięki temu, że ma właśnie tę „mamę” w Europie. Pisze, że nigdy jej nie zapomni tego gestu i że codziennie nosi ją w swojej modlitwie, w swoim sercu. Ja myślę, że to jest pisane z serca i takie słowa podziękowania są dla osoby, która wspiera i często oddaje na pewno nie bez trudu zaoszczędzone grosze, są dodatkowym dopingiem. - Mówiliśmy o więziach emocjonalnych między dziećmi i rodzicami adopcyjnymi. Czy są konkretne przykłady skuteczności takiej pomocy? Czy Siostra widzi i może to powiedzieć „rodzicom adopcyjnym”, że warto pomagać, że te pieniądze na prawdę dają przyszłość, lepsze życie Kameruńczykom? S. F. Leitgeber: Efekty są takie, że dzieci uczęszczają do szkoły regularnie, mają książki do czytania, każde z nich kończy szkołę podstawową umiejąc czytać i pisać. I to dzięki Wam, dzięki tym, którzy angażują siebie i swoje oszczędności. Pieniądze zawsze trafiają bezpośrednio do dzieci, a ewentualny nadmiar przeznaczany jest na zeszyty, długopisy, ale głównie na posiłki przygotowywane trzy razy w tygodniu. Każde dziecko jest najedzone, a nas raduje, że rodzice przychodzą i mówią: „Siostro, jakie to piękne, że moje dziecko, jak przychodzę z pola, nie woła od razu – jeść! Bo nie miałabym mu co dać. Muszę dopiero przygotować: poszukać drzewa, rozpalić ogień...”. Oni jedzą raz dziennie późnym wieczorem i dziecko byłoby cały dzień bez posiłku. Kiedyś dzieci w naszym przedszkolu zaczęły z głodu wykradać jedzenie tym, które coś ze sobą przynosiły. Głód prowokujący dzieci do kradzieży jedzenia tak nami wstrząsnął, że stwierdziłyśmy, iż musimy zrobić wszystko, aby w naszych szkołach było jedzenie, aby dzieci mogły się uczyć tak, jak należy: syte. Rozm. B. Zajączkowska/rv

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Czwartek
rano
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
9°C Piątek
noc
wiecej »