Kongo: Radością są dzieci

Z s. Mirosławą Leszkowską, misjonarką pracującą od siedmiu lat w Kongu, rozmawia Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie).

- Jak trafiacie do dzieci, które potrzebują pomocy? Czy ktoś z okolicznych domów, wiosek przychodzi i mówi: „Siostro, pomóż”, czy też jest jakiś komitet, organizacja, która potrzebujące dzieci wyszukuje i zgłasza Wam konkretne potrzeby? Do pomocy w pracy z sierotami mamy ośmioosobową grupę. Jest to miejscowa młodzież, która ukończyła szkołę średnią o kierunku pedagogicznym i socjalnym. W szkołach podstawowych współpracujemy również z nauczycielami. To oni informują nas o postępach, problemach w nauce, o trudnościach w rodzinie każdego dziecka. Pomagają nam też prowadzić zajęcia edukacyjne dla dzieci. Ponadto współpracujemy z rodzinami naszych podopiecznych, które należą do stowarzyszenia „Tuzhengo ujio”, co w polskim tłumaczeniu oznacza „Budujemy wspólnie naszą przyszłość”. Grupa ta stawia sobie za cel uprawę roli, prowadzenie autonomicznych projektów, solidarną pomoc w przypadku choroby członków stowarzyszenia, czy innych problemów i potrzeb rodzinnych. Dzięki temu dziełu rodzice wybudowali o własnych siłach mały zakład krawiecki, który funkcjonował przez dwa lata. Niestety, w ciągu ostatnich walk zbrojnych w Rubare okradziono go z maszyn do szycia, zginęło również 90 kompletów mundurków szkolnych. Rodzice jednak się nie poddają. Z odwagą i zapałem chcą nadal prowadzić podjęte dzieło. Nam, prowadzącym adopcję dzieci na odległość, zależy bardzo, by to stowarzyszenie rodziców rozwijało się. Zmienia ono mentalność tutejszych ludzi, którzy uczą się odpowiedzialności za swoje życie. Nie uzależniają się od otrzymywanej pomocy, lecz o własnych siłach, z małymi środkami finansowymi, rozwijają się. Takie zaangażowanie i świadectwo ludzi zmieniają całkowicie obraz Afrykańczyka, który jest nastawiony tylko na otrzymywanie. - Czy te dzieci bez Waszej pomocy miałyby jakąkolwiek szansę chodzenia do szkoły i ukończenia jej? Myślę, że nie. Dzięki naszej pomocy większość dzieci może się uczyć. - Czy młodzież dostrzega znaczenie edukacji, czy też patrzy na naukę jako na coś, co można robić, ale nie trzeba? Myślę, że młodzież jeszcze nie jest przekonana, nie widzi wartości szkoły czy nauki. Jest bardzo dużo analfabetów. Nasz rejon, można powiedzieć, jest regionem o najwyższym stopniu analfabetyzmu. Niestety, ludzie nie widzą wartości szkoły, nie mają też środków na to, by do niej pójść. - Czy w ciągu tych dziewięciu lat, odkąd Siostry od Aniołów współpracują w Kongo z Ruchem Maitri, były przykłady młodzieży, która skończyła szkołę? Czy możecie stwierdzić, że ich życie stało się lepsze, godniejsze, pełniejsze nadziei? Podam przykład chłopca, który był wspomagany przez Ruch Maitri. Obecnie pracuje ze mną dla innych i widzę jego radość oraz zadowolenie z tego, że jemu okazano pomoc, a teraz on sam może pomagać swoim „młodszym braciom”, jak zawsze mówi. Jest dużo przypadków młodych, którzy skończyli szkołę średnią, a obecnie są nauczycielami w szkołach podstawowych. Cieszą nas te owoce naszej pracy.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Sobota
noc
5°C Sobota
rano
6°C Sobota
dzień
8°C Sobota
wieczór
wiecej »