Hospicjum to też życie

Brak komentarzy: 0

Radio Watykańskie/jk

publikacja 11.02.2009 22:42

Z ks. Piotrem Krakowiakiem SAC, krajowym duszpasterzem hospicjów, o mentalności eutanazyjnej, konieczności formowania sumień oraz tworzenia ośrodków hospicyjnych i opieki paliatywnej rozmawia Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie).

Dramat Eluany Englaro cieniem położył się na tegorocznym Światowym Dniu Chorego. We Włoszech, gdzie eutanazja jest zakazana i gdzie nie wykonuje się kary śmierci, kobieta w majestacie prawa została zagłodzona na śmierć. Jej tragedia przypomniała, że świat potrzebuje ludzi głośno upominających się o prawo do życia. Potrzebuje zarazem konkretnych – prawnych i strukturalnych – rozwiązań, które pomogą współczesnym społeczeństwom zmierzyć się z chorobą, starzeniem ludzi i ich coraz powszechniejszą samotnością. Benedykt XVI przypomniał ostatnio, że wielu ludzi użycza swych rąk, oczu i serc Chrystusowi, prawdziwemu Lekarzowi ciał i dusz. - Ze swej praktyki towarzyszenia chorym w stanie wegetatywnym powiedziałby Ksiądz: oni nic nie wiedzą, nic nie czują, ich śmierć będzie bezbolesna? Ks. P. Krakowiak SAC: Nigdy tego nie wiemy. Pamiętam moją wizytę w jednym ze szpitali klinicznych. Spotkałem tam profesora, który do ciężko, a czasem wręcz nieodwracalnie chorych pacjentów, wchodząc na salę ze studentami, zwraca się po imieniu, z wielkim szacunkiem. I kiedy studenci się uśmiechają, on mówi: „Proszę Państwa, to jest człowiek, który domaga się takiego samego szacunku, jak każdy z Was. Nie wiemy, kiedy przestaje słyszeć, co słyszy, nie wiemy, czy może do życia wrócić, obudzić się, nic nie wiemy. Musimy pokornie stanąć wobec tej rzeczywistości”. Ci sami studenci mówili potem, że zajęcia z tym profesorem zmieniają ich spojrzenie na człowieka w poważnym kryzysie, czasami, wydaje się, w nieodwracalnym stanie. - Czy zna Ksiądz przypadki chorych, którzy wychodzili z takiego stanu jak Eluana? Znamy takie przypadki. Np. w Stanach Zjednoczonych po 19 latach ktoś wrócił do życia z takiego pozornie nieodwracalnego stanu. W naszym hospicjum w Toruniu, gdzie jest oddział chorych apalicznie, mamy przykłady ludzi, którzy się przebudzają. Tych przypadków jest wiele. Myślę, że jedno jest pewne. Każde otworzenie furtki do tego, żeby pojawiła się pokusa eutanazji, jest dla nas zagrożeniem. Dla nas, chrześcijan, którzy potwierdzamy odwieczną naukę Kościoła, że życie ludzkie jest święte, bo dane przez Boga, od poczęcia aż do naturalnej śmierci. A śmierć naturalna to taka, kiedy nie pozbawiamy chorego zwyczajnych środków – a przecież odżywianie to środek zwyczajny. Jeśli tego nie weźmiemy pod uwagę, to ryzykujemy, że ta furtka do cywilizacji śmierci, do łatwego i szybkiego rozwiązania problemów demograficznych, problemów starzejącego się społeczeństwa – może się bardzo szeroko otworzyć. - Czy śmierć Eluany to tylko zwycięstwo proeutanazyjnego lobby, czy też w jakiejś mierze ujawnienie faktu, że społeczeństwa Zachodu nie radzą sobie z problemem ludzi terminalnie chorych? Pamiętam z międzynarodowego spotkania w Watykanie dyskusję o starzejącym się Zachodzie. Myślę, że Włochy są tego wyraźnym przykładem. Już teraz jest tutaj dużo ludzi starszych. Wciąż nie ma właściwej i adekwatnej struktury opieki paliatywnej i hospicyjnej. Obecnie w pośpiechu Włosi się tego uczą. Miałem okazję uczestniczyć we Włoszech w międzynarodowym sympozjum, na które zaproszono ponad 600 osób. Zaskoczyło mnie i zdziwiło, że taki katolicki kraj nie zadbał o to, żeby dyskutować również o wymiarze religijnym i duchowym tego rodzaju opieki. Byłem chyba jedynym księdzem biorącym udział w tej konferencji, co już jest pewnym wskaźnikiem, że jest to środowisko laickie, które być może nie widzi takiej możliwości lub nie chce współpracować z Kościołem. Rodzi się więc pytanie, jak będzie wyglądała opieka paliatywna i hospicyjna, która w naszej polskiej rzeczywistości, ale także i w innych miejscach na świecie, jest bardzo mocno połączona z opieką duszpasterską, religijną i duchową. Są to niejako dwa aspekty opieki bardzo ze sobą połączone. Trzecim elementem jest wolontariat, który też tę pomoc usprawnia i czyni lepszą, a jednocześnie tańszą. Opieka wiąże się bowiem z ogromnymi kosztami, a dzisiaj w dyskusji, obok elementów bioetycznych czy kwestii powinności, którą teologia moralna i prawo stanowione nam wyznacza, pojawia się jednak pytanie: ile to kosztuje i czy nas na to stać? Paradoksalnie, te pytania pojawiają się w społeczeństwach bogatych. Kiedyś usłyszałem opinię, że ani w Afryce, ani w Ameryce Południowej nikt nie pyta, tylko się opiekuje. To niewiele, które ma, potrafi podzielić ze starszym, chorym człowiekiem, żeby z szacunkiem zatroszczyć się o niego aż do samego końca życia.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 3 Następna strona Ostatnia strona