Rozmowy o "uczciwej drodze"?

Brak komentarzy: 0

Dziennik/jk

publikacja 24.02.2009 15:48

Dzisiejszy dziennik zamieszcza serię artykułów polemicznych dotyczących eutanazji. Wypowiedzieli się: Renata Kim, Jakub Kumoch, Piotr Zaremba oraz Jan Gowin i prof. Jan Hartman, filozof i etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Bodźcem do dyskusji stała się wczorajsza prośba matki o prawo do "godnej śmierci" syna.

"Musimy wreszcie zacząć poważnie rozmawiać" - napisała Renata Kim. Przecież nie jest żadnym rozwiązaniem to, co powiedział nam anonimowo pewien prominentny polski polityk: "Na miejscu matki po prostu odłączyłbym syna od aparatury, a potem liczyłbym na to, że sąd weźmie pod uwagę okoliczności łagodzące". To najgorszy z możliwych pomysł, modelowy wręcz przykład chowania głowy w piasek - pisze szefowa działu "Społeczeństwo". I konkluduje, że jedyna uczciwa droga to wyrok sądu, który pozwoli na "godną śmierć". W odpowiedzi Piotr Zaremba mówi: Ja się tej dyskusji boję. Każde przyzwolenie na przekroczenie tabu zaczynało się od przypadków drastycznych. Opisuje przykład aborcji, która miała pomóc zgwałconym dziewczynkom i kobietom chorym, a stała się sposobem na antykoncepcję, którego dostępności nie wolno - zdaniem niektórych - ograniczyć. "Czy chcemy nieograniczonego prawa rodzin o decydowaniu o losie kalek, nieuleczalnie chorych, starców? Prawa zalegalizowanego, choćby w imię tego, że przecież w szpitalach i tak dzieją się straszne rzeczy, ale cichcem?" - pyta. I zauważa, że "prawo tworzy normę, ogólną i uniwersalną." Prawa nie tworzy się w tym celu, by załatwić problem konkretnych osób, ale po to, by powstała procedura do zastosowania w kolejnych przypadkach, gdy zaistnieje potrzeba "skrócenia cierpienia"." Jakub Kumoch "domaga się prawdy" i "protestuje". Tu nie ma mowy o eutanazji, gdyż 16-latek (tyle lat miał chłopak w chwili utraty przytomności) nie mówił wcześniej, żeby w takiej sytuacji go nie leczyć. "Nikt nie dał rodzicom przywileju decydowania o śmierci swoich dzieci" - zauważa. Prośbę o eutanazję traktuję tak naprawdę jako rozpaczliwy apel o pomoc - stwierdza z kolei w wywiadzie Jarosław Gowin. Wielokrotnie zastrzega, że nie próbuje ignorować bólu i cierpienia matki, ale "prawo nie może przyzwalać na zabijanie człowieka tylko dlatego, że utracił, nawet w sposób nieodwracalny, świadomość" - mówi. - Nikt, nawet osoba znajdująca się w sytuacji tak skrajnej jak pani Barbara, nie może spychać w takiej sytuacji odpowiedzialności na barki innych - zauważa poseł. Innych - czyli tych, którzy mieliby ją przeprowadzić lub zalegalizować. Nieco podobnego zdania jest filozof, prof. Jan Hartman, filozof i etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który odpowiada na pytania Katarzyny Świerczyńskiej: - Nie można scedować ani na państwo, ani na sądy czy kogokolwiek innego odpowiedzialności za taką decyzję - mówi. - Pragnienie legalizmu opiera się na pewnym złudzeniu, że dzięki legalizacji takiego czynu, stanie się on w pewnym sensie niewinny. To niemożliwe, państwo nie da jej takiego błogosławieństwa. Matka musi to zrobić sama, na własną odpowiedzialność - wyjaśnia. - Czy sugeruje pan, że Barbara Jackiewicz powinna sama uśmiercić syna? - pyta dziennikarka i słyszy: - Niczego nie sugeruję. Mówię tylko, jakie są realia. Chwilę wcześniej padło stwierdzenie, że Krzysztof Jackiewicz żyje tyle lat tylko dzięki tak troskliwej opiece matki, a "wystarczyłoby nawet niewielkie zaniedbanie, by jej syn zmarł, i ona o tym doskonale wie. Wielu ludzi - mniej lub bardziej świadomie - to właśnie robi. I nikt się tym potem nie interesuje [...]". Od Redakcji Argument, że nie wolno spychać odpowiedzialności na innych jest jak najbardziej słuszny. Ale dążenie, by umyć ręce od problemu, przed jakim stoi matka, już nie. Jej problemem nie jest syn jako taki, ale zapewnienie mu dobrej opieki. Joanna Kociszewska

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona