Schody do nieba, czyli Papież Małyszem

Brak komentarzy: 0

ks. Artur Stopka

publikacja 18.03.2007 10:48

Spora jest grupa ludzi, którzy sprawę ogłoszenia świętości Jana Pawła II traktują w kategoriach „sportowych".

Im bliżej drugiej rocznicy śmierci Jana Pawła II, tym więcej w mediach podawanych w tonie sensacyjnym informacji dotyczących przebiegu jego procesu beatyfikacyjnego. W ostatnich dniach pojawiły się nawet oskarżenia. Z jednej strony kard. Stanisław Dziwisz oświadczył, że twierdzenia, iż w pobliżu Papieża-Polaka działali agenci służb specjalnych są kłamstwem zmierzającym do utrudnienia kanonizacji Jana Pawła II. Z drugiej włoska prasa oskarżyła Metropolitę Krakowskiego o wywieranie na Benedykta XVI nacisku, aby pominął etap beatyfikacji i od razu ogłosił swego poprzednika świętym. Z pewnością przypadek Jana Pawła II nie należy do typowych. Co prawda nie jest on jedynym Następcą świętego Piotra, na którego pogrzebie pojawiły się okrzyki „Subito Santo”, ale przebieg wydarzeń w ciągu ostatnich dwóch lat nie pozostawia wątpliwości, że jest traktowany priorytetowo. I tak będzie nadal, co zapowiedział kard. José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, do której już wkrótce trafią dokumenty po błyskawicznym jak na kościelne procedury zakończeniu fazy diecezjalnej procesu beatyfikacyjnego. Czy rzeczywiście Jan Paweł II od razu zostanie ogłoszony świętym, czy też najpierw będziemy go czcić jako błogosławionego? Tę decyzję może podjąć tylko jeden człowiek na świecie - papież. Z pewnością zanim ją podejmie, chętnie wysłucha różnych opinii na ten temat. Sam Benedykt XVI niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że sam nie ma wątpliwości, co do świętości swego poprzednika. Zresztą, jego decyzja w niczym nie zmieni sytuacji Jana Pawła II „w domu Ojca”. Wydaje się, że z tego faktu nie zdają sobie sprawy niektórzy komentatorzy wydarzeń związanych z beatyfikacją i kanonizacją jedynego Następcy świętego Piotra z rodu Polaków. Papieska decyzja będzie więc miała na względzie przede wszystkim „ziemski” wymiar wydarzenia. Nie można go bagatelizować. Wyraźnie widać, że spora jest grupa ludzi (nie tylko w Polsce i chyba nie tylko w Kościele), którzy sprawę ogłoszenia świętości Jana Pawła II traktują w kategoriach „sportowych”. Niektóre informacje o procesie beatyfikacyjnym zmarłego Papieża przypominają relacje z występów Adama Małysza. Jest w nich nacisk na pobicie jakiegoś rekordu szybkości, a spontaniczny kult Jana Pawła II sprowadzany jest do poziomu „małyszomanii”. To niedobrze. Nawet bardzo niedobrze. Procedura ogłaszania błogosławionych i świętych w Kościele katolickim przypomina „schody”. Krok po kroku wdrapujemy się coraz wyżej, poznając zgodność życia kandydata na ołtarze z Ewangelią. Te schody nie są potrzebne ludziom, którzy odeszli z tej ziemi w opinii świętości. One są potrzebne nam, którzy wciąż pielgrzymujemy do domu Ojca. Abyśmy mieli pewność, że ci, których czcimy, naprawdę nas wyprzedzili do nieba. I żebyśmy wiedzieli, co z ich życia powinniśmy naśladować.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..