Historyczne decyzje prymasa Hlonda

Jan Żaryn

publikacja 09.03.2006 10:23

Wiele wypowiedzi samego prymasa, jak i analizy sporządzane przez jego przeciwników, świadczą o tym, że kardynał Hlond liczył się z krótkim panowaniem komunizmu na ziemiach Polski.

Wiele wypowiedzi samego prymasa, jak i analizy sporządzane przez jego przeciwników, świadczą o tym, że kardynał Hlond liczył się z krótkim panowaniem komunizmu na ziemiach Polski. W kwietniu 1945 r., po odzyskaniu wolności dzięki wojskom amerykańskim, znalazł się we Francji. Przez kolejne tygodnie rezydował w ambasadzie RP rządu na emigracji, u Kajetana Morawskiego. Bez wątpienia tę władzę z prezydentem Władysławem Raczkiewiczem na czele i ludzi z "polskiego Londynu" uznawał za rzeczywistych reprezentantów państwa polskiego. Traktował komunistów, jako zło przejściowe, a jednocześnie liczył – jak sądzę – na społeczność międzynarodową, której opinia była po wojnie przychylna Polsce. Wyniki konferencji jałtańskiej, potem porwanie 16-stki przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, nieobecność Polski w San Francisco, a w końcu ówczesna (większa niż dzisiaj) znajomość bohaterstwa polskiego w czasie II wojnie światowej, to wszystko powodowało sympatię i współczucie, wyrażane spontanicznie przez polityków (np. członków brytyjskiej Izby Gmin), Episkopaty i wiernych z Europy czy tez Stanów Zjednoczonych: “Episkopat Francji składa hołd pełen uznania i najgłębszego podziwu za prowadzoną przez długi czas walkę, mimo okrutnych prześladowań w obronie religii i Kościoła” – pisano o Polakach do kardynała [6]. Po przybyciu do kraju nie zamierzał spotykać się z “rządem warszawskim”, czy też jego reprezentantami w Poznaniu (tam zamieszkał). Wkrótce postawił jednak na politykę Stanisława Mikołajczyka, czego efektem było m.in. zdystansowanie się od koncepcji niektórych środowisk katolickich, by budować w okresie przed wyborami ze stycznia 1947 r. partię narodowo-katolicką. Jednocześnie utrzymywał kontakt z emigracją polską, poprzez bp Gawlinę z którym stale korespondował. Często jeździł do Rzymu, by pilnować spraw polskich w Watykanie, wysyłał tam zdolniejszych kleryków. Atmosfera watykańska miała w pierwszym okresie po wojnie, zapewne, wpływ na kardynała. Tam zaś – jak twierdził amb. TRJN Stanisław Kot – przeważała opinia o rychłym upadku rządu warszawskiego, zdominowanego przez PPR. Starał się także na bieżąco utrzymać kontakt z ziemiami dawnej II RP, po wojnie należącymi do ZSRR. Jednocześnie, dzięki otrzymanym od papieża 8 VII 1945 r. pełnomocnictwom, mógł sprawnie odnowić struktury Kościoła, w tym m.in. mianować administratorów apostolskich na ziemiach zachodnich i północnych, a także dziekanów, proboszczów i administratorów parafii powierzonych mu metropolii: od wiosny 1946 r. gnieźnieńskiej i warszawskiej. Miał olbrzymi wpływ na powojenne nominacje biskupie, co zaowocowało stworzeniem zwartej i lojalnej mu konferencji plenarnej Episkopatu Polski. Podczas kolejnej wizyty w Watykanie, pod koniec 1946 r. otrzymał ponownie pełnomocnictwa; z nominacji Piusa XII stał się delegatem dla wszystkich obrządków w Polsce. Miało to znaczenie wobec ataku, który za chwilę władze skierowały w stronę grekokatolików.

oceń artykuł Pobieranie..