Raport o prześladowaniu chrześcijan

Nasz Dziennik/Franciszek L. Ćwik/a.

publikacja 25.02.2006 08:03

1 marca 2006 r. ukaże się we Francji książka na temat prześladowania chrześcijan. Jej omówienie zamieścił Nasz Dziennik.

Praca nosi tytuł "Antychrześcijańskie prześladowania w świecie. Raport 2005". W Paryżu odbyła się prezentacja książki. Jej autorem jest Thomas Grimaux, a wydawcą - międzynarodowe stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Grimaux przez wiele lat pracował dla francuskiej prasy jako reporter, odwiedzając kraje dotknięte wojnami, plagami i prześladowaniami za wiarę. Opublikował on już szereg prac poświęconych sytuacji lokalnych Kościołów. Thomas Grimaux jest również autorem opowiadań i książek dla dzieci. Współpracuje z katolickim radiem Notre Dame. Obecna książka prezentuje szeroki obraz cierpień i prześladowań za wiarę, jakich doświadczają tysiące chrześcijan na wszystkich kontynentach świata. Ukazuje ona w dobitny sposób, że podobnie jak przed wiekami, również obecnie przyznawanie się do Chrystusa często kończy się męczeństwem i śmiercią. Mimo - wydawałoby się - ogólnoświatowego uznania dla Ojca Świętego Jana Pawła II czy Matki Teresy, rzeczywistość jest najczęściej zupełnie odmienna od tej, którą prezentują stacje telewizyjne. Autor, pisząc o chrześcijanach, zaliczył do nich katolików, prawosławnych i różne "gałęzie światowego protestantyzmu". Wykluczył z tego grona nowe wspólnoty ewangelików, zielonoświątkowców i wszystkie lokalne, tzw. nowe Kościoły protestanckie. Ponieważ katolicy stanowią tu najliczniejszą grupę, dlatego w raporcie znajdujemy najwięcej materiałów dotyczących prześladowań właśnie ich. Dla Thomasa Grimaux prześladowania nie oznaczają jedynie ataków i cierpień fizycznych. Są nimi również wszelkie umyślne działania skierowane przeciw duszy chrześcijanina. W tym rozumieniu definiuje on prześladowanie jako "świadomy atak skierowany przeciw chrześcijaninowi jako takiemu, a w rozszerzeniu jako atak wymierzony przeciw temu wszystkiemu, co jest Kościołem lub go reprezentuje". Mówi też, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu i nie uciekać się, do częstej na Zachodzie, praktyki chowania głowy w piasek. Nie można - jak to nierzadko się słyszało - głosić, że np. młodzi ludzie, którzy próbowali podpalić w 2005 r. kościół w jednym z małych miasteczek w Burgundii, są "biednymi chłopcami, którzy nie wiedzą, co czynią". "Oczywiście, że oni wiedzą, co robią, ponieważ widzą w religii opium dla ludu" - pisze Thomas Grimaux. Stawia on też pytanie: jak to się dzieje, że kiedy owi "biedni chłopcy" atakują synagogę lub meczet, to od razu traktuje się ich jako antysemitów lub antymuzułmanów? Nikt jakoś nie mówi o antychrześcijańskich występkach, gdy ktoś niszczy lub okrada kościoły.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 8 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..