Nie zdradziliśmy

Komentarzy: 5

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 02.04.2015 11:45

Czy dziesięcioletnia perspektywa jest wystarczającą, by mówić o zdradzie i zaniechaniu, bądź wpadać w przesadny optymizm, trwać w zadowoleniu.

Po raz pierwszy Wielki czwartek zbiega się z rocznicą śmierci świętego Jana Pawła II. Dla wielu z pewnością będzie to okazja, by sięgnąć do pozostawionej spuścizny. Encykliki, listy, adhortacje. A na dzisiejszy dzień w sposób szczególny teksty o Eucharystii i Listy do kapłanów. Zwłaszcza ten najbardziej wymowny – List z Wieczernika. Ze wzruszeniem czytam po raz kolejny fragmenty tak bardzo wpisujące się w klimat dnia:

Z tego świętego Miejsca widzę oczyma wyobraźni was, żyjących w wielu różnych częściach świata, widzę tysiące waszych twarzy, kapłanów młodszych i posuniętych w latach, przeżywających różne stany ducha: dzięki Bogu, udziałem wielu z was jest radość i entuzjazm, inni być może cierpią, zaznają zmęczenia, czują się zagubieni. We wszystkich pragnę uczcić ów wizerunek Chrystusa, który otrzymaliście wraz ze święceniami, owo niezatarte «znamię», które wyróżnia każdego z was. Jest ono znakiem szczególnej miłości, której doświadcza każdy kapłan i na którą może zawsze liczyć, aby iść dalej z radością albo żeby z nowym entuzjazmem rozpocząć wszystko jeszcze raz, dążąc do coraz większej wierności.”

Pytanie o wierność wraca zwłaszcza przy okazji dziesiątej rocznicy śmierci świętego papieża. Bo dziesięcioletnia perspektywa dla wielu jest wystarczająca, by dokonać oceny, podsumowania, zrobić bilans. Ileż krzykliwych tytułów pojawiło się w ostatnim czasie. Ileż skrajnych ocen.

Być może opinie wyraziste sprzedają się lepiej. Krzyczące tytułu przyciągają widzów i czytelników, rozpalają umysły, nakręcają dyskusję. Mam jednak wątpliwość czy dziesięcioletnia perspektywa jest wystarczającą, by mówić o zdradzie i zaniechaniu, bądź wpadać w przesadny optymizm, trwać w zadowoleniu. Dziś musimy otwarcie powiedzieć, że owoce życia świętych zbierane są po latach. Czasem po kilku wiekach. Podobnie jest z innymi inicjatywami. Sobory, encykliki, zakony, ruchy… Czasem można było odnieść wrażenie, że to wszystko było przysłowiowym wołaniem na puszczy, waleniem grochem o ścianę, zmarnowaną szansą, żeby nie użyć dosadnego ewangelijnego porównania. Aż nagle wyrastało drzewo. Mocne, odporne na burze i wiatry, głęboko zakorzenione. Bo taka jest naturalna kolej rzeczy.

Aż chce się, przez analogię, zacytować zakończenie pięknego Listu, jaki na dwudziestą piątą rocznicę Konstytucji o Liturgii napisał święty papież:

Wydaje się, iż nadszedł czas, aby odnaleźć ten wielki powiew, który przynaglił Kościół wówczas, gdy Konstytucja Sacrosanctum Concilium była przygotowywana, dyskutowana, przegłosowana i zatwierdzona i kiedy były znane pierwsze zasady wprowadzenia jej w życie. Ziarno zostało zasiane: zaznało srogości zimy, lecz zakiełkowało i stało się drzewem. I rzeczywiście, chodzi tu o organiczny wzrost drzewa, które będzie tym potężniejsze, im głębiej zapuściło korzenie w glebę tradycji” (p. 23).

Więc był ten wielki powiew nauczania świętego Jana Pawła II. Czuliśmy się wezwani i przynagleni. My, cały Kościół i każdy z osobna. Teraz przyszedł czas na organiczny wzrost, na zapuszczenie korzeni w glebę tradycji. Powiedzmy szczerze. Ten proces trwa, choć nie jest dostrzegalny gołym okiem. Choć niektórym wydaje się, że za oknem tylko mróz, lód, zima…

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..