Druh Edek - Słoneczny do końca

Komentarzy: 1

Mirosław Rzepka

publikacja 25.04.2015 03:01

Nawet ze szpitalnego łóżka kierował zespołem. Słoneczni nie mogą uwierzyć, że go już nie ma.

Druh Edek - Słoneczny do końca

Rok 1972. Jesień. Pada deszcz, jest smutno i chłodno… A w moim sercu maj… Oto przeszłam pozytywnie przesłuchania do zespołu Słoneczni.

Od dawna słyszałam, że tam gdzieś śpiewają, a ja muszę tutaj ćwiczyć jakąś gimnastykę. Opuściłam karierę gimnastyczki na rzecz śpiewu w Słonecznych. I tak do 1981 roku…

Druh miał srogie spojrzenie, ale pełne radosnych iskierek. Wymagał zawsze sporo i od nas i od siebie. Nie było zmiłuj się!

W tamtych czasach, prosperity Słonecznych, mieliśmy bardzo dużo prób i koncertów. Trzeba było być zawsze obecnym, bo ON też zawsze był!

Pomagał nam w lekcjach, zostawał po próbach. W liceum miałam spory problem z matematyką - dwója na I semestr.

Odsunął mnie od prób i koncertów. Tak długo mnie maglował, aż zaliczyłam cały materiał, i dopiero wtedy mogłam na nowo dołączyć do zespołu.

Zawsze powtarzał, że nauka jest na pierwszym planie…

Dobry jak ojciec, dla każdego z nas. Wymagający i pełen dobrej aury. Każdy chciał być przez niego chwalony i każdy dawał z siebie ile mógł…

Po latach spotkałam się z druhem po roku 2000, gdyż moja córka dołączyła wtedy do Słonecznych. Po latach taki sam, dobry, uśmiechnięty, pełen pozytywnych myśli. Dający innym radość i możliwość bycia razem. Otwierający się na drugiego człowieka, czy to dziecko czy dorosły.

Do teraz widzę jego wyprostowaną sylwetkę, uśmieszek i wzrok spod okularów: „Oj, Lila, chyba był jakiś fałsz… Jeszcze raz…” i tak do skutku…

Cześć Jego pamięci.

Czuwaj!

Lilianna Myszka, nauczyciel języka francuskiego

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 15 z 15 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..