Kościół nie pomagający ubogim jest chory!
Abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP Tomasz Gołąb /Foto Gość

Kościół nie pomagający ubogim jest chory!

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 08.06.2015 22:37

Gdyby Kościół – przyrównany przez św. Pawła do ciała - nie reagował na cierpienie i biedę, to znaczy że jest chory - mówi abp Stanisław Gądecki.

A jak należy odczytywać słowa papieża Franciszka: "Kościół ubogi i dla ubogich"? Jest to jedno z haseł-kluczy w nauczaniu obecnego papieża.

- Kościół jest dla wszystkich, nie tylko dla ubogich. Kościół istnieje dla każdego, jego celem jest zbawienie wszystkich, a nie tylko jednej kategorii ludzi. Jeśli papież mówi o "Kościele ubogim i dla ubogich", jest to zwrócenie uwagi na tych, którymi zazwyczaj nikt się nie interesuje. Ojciec Święty bardzo często zwraca uwagę na olbrzymie przestrzenie ubóstwa charakteryzujące Amerykę Południową, Afrykę oraz kraje tzw. "trzeciego świata". Mówi też często o ubóstwie, które powoduje wykluczenie, a obecne jest ono w każdym kraju, także w Polsce. W moim przekonaniu papież Franciszek chce zwrócić uwagę na tych, którym należy się szczególna uwaga i zachęca do tego nas wszystkich. Kościół ubogi to taki, który jest w stanie zrezygnować z wielu rzeczy na rzecz ubogich.

Ksiądz Arcybiskup powiedział, że obszary ubóstwa występują w każdym kraju, także i u nas. W związku z tym pojawia się pytanie o model rozwoju gospodarczego przyjęty przed 25 laty w Polsce, którego fundamentem jest gospodarczy neoliberalizm, w którym "bogaci stają się coraz bogatsi, a ubodzy, coraz ubożsi". Czy dziś model ten nie wymaga jakichś istotnych korekt?

- Słabość rozwiązań neoliberalnych w Polsce obnaża chociażby wypchnięcie 2-3 milionów młodych ludzi za granicę, aby szukali chleba na emigracji. Jest to bolesna strata, bardzo niekorzystna dla przyszłości ojczyzny. Polskie dzieci, które urodzą się np. w Wielkiej Brytanii, prawdopodobnie do Polski już nie wrócą. Olbrzymia rzesza ubogich, obecna w Polsce mimo przemian, winna stanowić wyrzut sumienia dla nas wszystkich. Model gospodarczy, który został przyjęty po 1989 roku nie jest do końca właściwy i wymaga socjalnych korekt. Owszem, trzeba popierać wolny rynek, gdyż inaczej nasz kraj się nie rozwinie. Ale z drugiej strony trzeba też pytać, jakim kosztem. To ważne pytanie dla ekonomistów i polityków.

A jakie działania podpowiada w tym zakresie nauczanie społeczne Kościoła?

- Nauczanie społeczne Kościoła nie ma gotowych rozwiązań w tej materii. Czasami mówi o trzeciej drodze między kapitalizmem a liberalizmem totalnym. W swoim nauczaniu przypomina przede wszystkim o godności człowieka, o godności pracownika, o potrzebie zrównoważonego rozwoju. Zbyt liberalny a zbyt mało socjalny model rozwoju społeczno-gospodarczego odbiera wielu ludziom nadzieję. Trzeba te kwestie lepiej wyważyć.

Wysuwane są zarzuty, że Kościół w Polsce za mało angażuje się w sprawy społeczne, za mało angażuje się po stronie tych, którzy stracili na skutek ustrojowych przemian. Czy jest to prawidłowa diagnoza? Czy najbliższe zebranie plenarne KEP będzie otwarciem nowego rozdziału w tym zakresie?

- Abp Józef Kupny przygotował przed trzema laty ważny List Społeczny Episkopatu. Do tej tematyki trzeba nieustannie wracać, ponieważ z jednej strony istnieje zapotrzebowanie na katolicką naukę społeczną a z drugiej strony napotykamy na duży opór wobec niej. Opór ten wynika z braku zrozumienia, w jaki sposób Kościół winien być obecny w sferze publicznej. Gdy mówię o konieczności pójścia na wybory, jest to traktowane jako ingerencja Kościoła w politykę. Gdy kaznodzieja mówi, na czym polega zło zabiegów in vitro, niektórzy odbierają to znowu jako ingerencję Kościoła w politykę. To jakieś świadectwo kompletnego niezrozumienia misji Kościoła.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona