Bzdury!
Rzym, bazylika św. Piotra Andrzej Macura / CC-SA 3.0

Bzdury!

Andrzej Grajewski

publikacja 21.09.2009 15:34

Należy uważnie badać archiwalia komunistycznych służb specjalnych, a nie szukać w Watykanie mitycznej skrzyni o. Grahama, która istnieje tylko w urojeniach amerykańskiego dziennikarza. Jeśli jest inaczej, proszę o fakty: nazwiska, pseudonimy, daty, treść przekazywanych informacji.

Amerykański dziennikarz John Koehler w wywiadzie dla turyńskiego dziennika „La Stampa” postawił tezę, że niektórzy spośród polskich księży, których do Watykanu ściągnął Jan Paweł II, poszli na współpracę z komunistycznym wywiadem i mogli być wykorzystani podczas przygotowań do zamachu na jego życie. Koehler ubolewa również, że Watykan nie chce odtajnić archiwum księdza Roberta Grahama, jezuity, który od 1945 roku zajmował się rzekomo wykrywaniem sowieckich szpiegów przy kolejnych papieżach. Po jego śmierci w 1997 roku Jan Paweł II miał podjąć decyzję, aby zgromadzone przez niego materiały, wypełniające ponoć 200 skrzyń, pozostały w watykańskim archiwum i były niedostępne. Koehler uważa, że ujawnienie ich pozwoliłoby wyjaśnić zagadkę spisku na życie polskiego papieża, a także ukarać nareszcie wszystkie zaangażowane w niego osoby. W tym i polskich księży. Swoje tezy powtórzył w wywiadzie dla gazety „Polska. Dziennik Zachodni”, który ukazał się pod znamiennym tytułem „ Polscy księża byli zamieszani w zamach na papieża”. Tam Kohler przedstawiany jest już jako oficer amerykańskiego wywiadu wojskowego oraz doradca prezydenta Ronalda Reagana. Jakie są fakty w tej sprawie?

Koehler nie jest oficerem wywiadu, tylko dziennikarzem. Tak przedstawiał siebie w wydanej przed rokiem przez „Znak” książce „Chodzi o papieża. Szpiedzy w Watykanie”. Pracował w otoczeniu Białego Domu, ale pisanie o nim, że był doradcą Reagana jest nadużyciem. Książka roiła się od błędów i świadczyła, że autor nie miał zielonego pojęcia jakimi dokumentami dysponuje. Teraz Koehler idzie dalej. Z o. Roberta Grahama tworzy watykańskiego Jamesa Bonda, który miał walczyć z sowieckimi szpiegami, a swe dossier ukryć w przepastnych archiwach watykańskich. W rzeczywistości o. Graham był wybitnym historykiem, wydawcą ważnych źródeł do pontyfikatu Piusa XII w czasie II wojny światowej. Nigdy nie zajmował się śledzeniem jakichkolwiek szpiegów, a więc także nie mógł w tej sprawie stworzyć jakiejkolwiek dokumentacji. Stolica Apostolska nigdy nie prowadziła żadnego własnego śledztwa w sprawie zamachu na życie Jana Pawła II, zdając się całkowicie w tej sprawie na działania włoskiego wymiaru sprawiedliwości. W ramach śledztwa prowadzonego przez pion śledczy IPN nigdy nie pojawiła się też sugestia, aby informacje zdobywane przez wywiad PRL mogły być wykorzystane w przygotowaniach do zamachu.

Oczywiście byli polscy duchowni w Watykanie, którzy w różnej formie, świadomie bądź nieświadomie utrzymywali kontakt z oficerami wywiadu PRL, najczęściej działającymi pod przykryciem peerelowskich placówek dyplomatycznych w Rzymie. Nie dotyczyło to zresztą tylko polskich księży. Czasem były to kontakty bez większego znaczenia, a czasem niebezpieczna agentura, która wbrew temu co twierdzi Kohler, nigdy nie została zdemaskowana i działała na kierunku watykańskim do upadku komunizmu. Podobnie było także w krajach sąsiednich. Przedstawię na łamach „Gościa” wyniki nie tylko mych badań w tej sprawie. Jedno jest pewne. Należy uważnie badać archiwalia komunistycznych służb specjalnych, a nie szukać w Watykanie mitycznej skrzyni o. Grahama, która istnieje tylko w urojeniach amerykańskiego dziennikarza. Jeśli jest inaczej, proszę o fakty: nazwiska, pseudonimy, daty, treść przekazywanych informacji. Jeśli tego nie będzie, to znaczy, że mamy do czynienia wyłącznie z insynuacją, bajaniem i łgarstwem.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona