Polityka apostolstwem

Komentarzy: 3

Joanna Kociszewska Joanna Kociszewska

publikacja 04.11.2009 10:59

Nie ma czegoś takiego jak „katolicyzm kultyczny” czy „społeczny”. Jedno bez drugiego nie istnieje. Jeśli zaczniemy mówić prawdę o Bogu i uczyć ludzi żyć tą prawdą nie będzie potrzeby mówienia o wartościach.

Chrześcijanie są wciąż potęgą w Europie, ale brak im odwagi w obronie swoich wartości - stwierdził jeden z biskupów dodając, że „potrzeba nam nowej syntezy katolicyzmu kultycznego z katolicyzmem społecznym, a „przeżywanie wiary w formie kultu powinno bardziej niż dotąd prowadzić nas do praktykowania wiary w formie katolicyzmu społecznego”. Polityka jest terenem apostolstwa - przypomniał.

A mnie niezmiennie niepokoi sprowadzanie chrześcijaństwa do wartości. Chrześcijaństwo to nie jest zbiór wartości do praktykowania i obrony. Chrześcijaństwo to nie jest ideologia. Chrześcijaństwo to jest relacja z Bogiem, który niezmiennie prowadzi do ludzi, relacja, której konsekwencją jest z jednej strony kult, z drugiej zaangażowanie na rzecz ludzi i świata w wymiarze, jaki jest mi dostępny w ramach mojego powołania.

Jeśli potrzeba „nowej syntezy” wiary wyrażanej w kulcie z jej przeżywaniem w codzienności, to oznacza jedynie że nasze chrześcijaństwo leży i kwiczy. Jak przypominał jeden z wybitnych niemieckich biblistów, A. Deissler, religię Jahwe należałoby porównać nie do koła, którego centrum zajmuje kult, ale do elipsy o dwóch jednakowo ważnych ogniskach: kult jest tylko jednym z nich, drugim zaś Prawo i sprawiedliwość. Przyjście Chrystusa niczego tu nie zmieniło. Wręcz przeciwnie.

Polityka jest terenem apostolstwa. Trzeba o tym przypominać, bo ukształtował się stereotyp, że polityka jest jedynie miejscem, gdzie można sobie ubrudzić ręce, a w związku z tym należy jej unikać. Im dalej tym lepiej – nasze życie pozostaje „czyste”. A świat? Mój świat jest w porządku, reszta ode mnie nie zależy. A chcesz, żeby zależało? Próbujesz mieć wpływ?

Przykład demonstracji solidarności z Hiszpanią nie wydaje mi się najlepszy. Nie chciałabym, by chrześcijaństwo było kojarzone wyłącznie z demonstracjami i pikietami w obronie ściśle określonych wartości. Ściśle określonych, bo nie da się w ten sposób bronić wszystkich tych, które obrony wymagają. Zdecydowanie wolałabym, by położono nacisk na formowanie świadomości, że Bóg oczekuje od nas odpowiedzialności za wspólnotę, jaką jest nasze najbliższe otoczenie, Kościół i cały świat, czyli każdy człowiek. Potrzeba takiej świadomości u każdego chrześcijanina. Zwłaszcza u tych, którzy Boga traktują poważnie.

Nie każdy musi być politykiem. Ale nikt nie może się wymigać od zaangażowania. Nie ma czegoś takiego jak „katolicyzm kultyczny” czy „społeczny”. Jedno bez drugiego nie istnieje. Jest jedna wiara w Chrystusa. Jeśli zaczniemy mówić prawdę o Bogu i uczyć ludzi żyć tą prawdą nie będzie potrzeby mówienia o wartościach.
 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..