Między niepodległością a wolnością

Jak pokazują polskie dzieje, niepodległość jest łatwo utracić. Ale jej utrata nie jest przyczyną, lecz skutkiem utraty prawdziwej wolności.

Za największy wkład Jana Pawła II w odzyskanie przez Polskę niepodległości uważa się jego słowa „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi... Tej ziemi!”, wypowiedziane 2 czerwca 1979 roku w Warszawie. Nie ma w nich tak naprawdę mowy o niepodległości. A jednak mało kto ma wątpliwości, że do kwestii niepodległości one się również odnoszą. 

Jan Paweł II w ogóle rzadko mówił o niepodległości. Za to bardzo często o wolności. Pewnie dlatego, że niepodległość jest tylko jednym z wymiarów wolności ludzkiej. Bez wolności nie ma niepodległości. Ale czy nie ma wolności bez niepodległości? 

Niepodległość to niezależność państwa w decydowaniu o sprawach wewnętrznych i stosunkach zewnętrznych, inaczej suwerenność. Chodzi więc o relacje jednej struktury społecznej wobec innej. O to, na ile dana społeczność sama o sobie decyduje. Katechizm nie pozostawia wątpliwości, jak Kościół patrzy na tego typu kwestie. „Niektóre społeczności, takie jak rodzina i państwo, odpowiadają bardziej bezpośrednio naturze człowieka. Są dla niego konieczne” - stwierdza. Państwo powinno być niepodległe. Ale czy człowiek może być niepodległy? 

Rzadko się przypomina, że Jezus żył w kraju, który znajdował się pod okupacją. Żydzi nie byli wówczas narodem niepodległym. Nie mieli suwerennego państwa. Nie mogli nawet we własnym imieniu wydać wyroku śmierci. Potrzebowali zgody Piłata - reprezentanta Rzymu. Jezus jednak mimo braku niepodległości nie przestał być wolny.


Kilka dni po wielkim wezwaniu na warszawskim placu Jan Paweł II wygłosił nie mniej ważkie słowa na krakowskich Błoniach. Mówił: „Zanim stąd odejdę, proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię «Polska», raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na Chrzcie Świętym; abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili; abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy”. 

Co prawda w Katechizmie Kościoła Katolickiego trudno znaleźć jakieś sformułowania mówiące wprost o niepodległości państwowej, ale nie wprost mówi na przykład tak: „Jeśli każda wspólnota ludzka posiada dobro wspólne, które pozwala jej uznać się za taką, to właśnie we wspólnocie politycznej znajduje ona swoje najpełniejsze urzeczywistnienie. Do państwa należy obrona i popieranie dobra wspólnego społeczności cywilnej, obywateli i instytucji pośrednich”. Ale już w następnym zdaniu Katechizm zwraca uwagę, że „Coraz bardziej pogłębia się wzajemna zależność ludzi. Rozszerza się ona stopniowo na całą ziemię. Jedność rodziny ludzkiej, obejmującej osoby cieszące się równą godnością naturalną, zakłada powszechne dobro wspólne”. Kościół już dawno (podczas Soboru Watykańskiego II) przyznał, że powszechne dobro wspólne domaga się organizacji wspólnoty narodów zdolnej „zaradzać różnym potrzebom ludzi, zarówno na tych odcinkach życia społecznego, do których należą: wyżywienie, zdrowie, wychowanie, praca, jak i w pewnych specjalnych sytuacjach mogących tu i ówdzie występować... zaradzenia biedzie uchodźców rozproszonych po całym świecie... wspomagania emigrantów oraz ich rodzin”. 

Jan Paweł II, gdy mówił do Polaków o niepodległości, chętnie odwoływał się do sformułowania wziętego z Konstytucji 3 Maja: „niepodległość zewnętrzna i wolność wewnętrzna narodu”. To znaczące sformułowanie. Można powiedzieć, że wskazuje na prawdziwe źródło niepodległości. Na jej niezbywalny element. Prawdziwa niepodległość jest niemożliwa bez wewnętrznej wolności. 

Podobno dla kilkunastu procent Polaków jest czymś oczywistym pójście 11 listopada, w Święto Niepodległości, na Mszę świętą i modlitwa za Ojczyznę. To dobrze. To oznacza, że kilkanaście procent obywateli ma świadomość, że niepodległość nie jest wartością oderwaną od innych. Jest uwarunkowana. 

Z organizowanych od czasu do czasu rozmaitych sesji na temat wkładu Kościoła katolickiego w odzyskanie przez Polskę niepodległości wynika przede wszystkim jedno - Kościół uczył nieustannie ludzi prawdziwej wolności. Wolności wynikającej z godności człowieka. Z godności istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże. Wolności, która jest darem Bożym. 

Jak wynika z sondaży, Polacy nie palą się do smutnego i napuszonego świętowania swej niepodległości. Chcą się raczej cieszyć. Być może wynika to z faktu, że coraz bardziej do głosu dochodzi pokolenie, które o niepodległość państwową nie musiało walczyć, lecz uważa ją za stan naturalny i oczywisty. I chyba dobrze. Niepodległość jest powodem do radości. Jest wartością, którą należy cenić. Z której nie wolno rezygnować dla jakichś doraźnych przemijających korzyści. 

Jak pokazują polskie dzieje, niepodległość jest łatwo utracić. Ale jej utrata nie jest przyczyną, lecz skutkiem utraty prawdziwej wolności. Ilekroć Polacy tracili indywidualną, prawdziwą wolność, tylekroć ich niepodległość stawała pod znakiem zapytania. Dlatego do odzyskiwania niepodległości zawsze potrzebowali pomocy Kościoła. Bo w nim znajdowali najpierw swoją wolność. Wolność dzieci Bożych.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
7°C Czwartek
dzień
8°C Czwartek
wieczór
6°C Piątek
noc
3°C Piątek
rano
wiecej »