Premier o dwóch latach rządu
Dwa lata temu nowi członkowie rządu przybyli do kancelarii premiera Jakub Szymczuk

Premier o dwóch latach rządu

Brak komentarzy: 0
PAP

publikacja 20.11.2009 14:40

Najskuteczniejsza w Europie walka z kryzysem, efektywne wykorzystanie środków unijnych, umocnienie pozycji Polski na arenie międzynarodowej, wybór Jerzego Buzka na szefa PE, budowa dróg ekspresowych i autostrad, gazoportu, długoterminowy kontrakt gazowy z Rosją, przygotowania do EURO2012, wycofanie wojsk z Iraku - to w ocenie premiera Donalda Tuska największe dokonania koalicji PO-PSL.

Tusk podsumowywał w piątek dwa lata pracy swojego rządu. Wśród wyzwań stojących przed rządem premier wymienił m.in. reformę zdrowotną i emerytalną.

Najwięcej czasu w swoim niemal godzinnym godzinnym wystąpieniu (Tusk zażartował na początku, że będzie chciał mówić krócej niż w trzygodzinnym expose przed dwoma laty) szef rządu poświęcił walce z kryzysem gospodarczym. Zwrócił uwagę, że średnie PKB w Unii Europejskiej w drugim kwartale 2009 roku wyniosło minus 4,9 proc., a dla Polski plus 1,4 proc. "Polska stała się w Europie jedynym w naszej części świata przykładem zwycięskiego starcia z kryzysem. We wszystkich rankingach nasz kraj jest na pierwszym miejscu w walce z kryzysem" - podkreślił premier.

"Mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że Polska najlepiej w Europie zdała egzamin z próby walki z kryzysem" - oświadczył Tusk. Jego zdaniem, świadczą o tym m.in. dane instytucji międzynarodowych - dotyczące parametrów finansowych, gospodarczych, społecznych - które pokazują, że Polska przechodzi w "zaskakująco dobry sposób" 2009 rok. "Nie byłoby to możliwe bez zaufania, jakim jego gabinet darzą Polacy - ocenił.

Według niego zarówno ten rok, jak i przyszły będą kolejnymi latami liderowania Polski w Europie, jeśli chodzi o wzrost. "To nie była tylko sezonowa przygoda" - zapewnił Tusk. Jak dodał, przez kryzys jego rząd został od początku sprawowania władzy zmuszony do skorygowania "ambitnych planów". Hipokryzją - mówił - byłoby oceniać rząd, pomijając "przygniatający kontekst kryzysowy".

Premier zastanawiał się, jak jest możliwe, że przez najtrudniejszy okres kryzysu udało się akurat Polsce przejść "bez większych strat". "Warto zadać pytanie: jaka jest zasługa Polaków, polskiego rządu? Oczywiście mógłbym przyznać rację niektórym sceptykom, że to Opatrzność wybrała sobie nasz kraj w tym trudnym czasie. Zresztą nie byłoby to wcale najgorsza recenzją dla mojego rządu. Bo gdyby był taki patent, że można wybrać rząd, któremu sprzyja Opatrzność, to by wystarczyło. Ale mam w sobie trochę pokory i nie jestem przekonany, że akurat mój rząd został przez Opatrzność wybrany do tego sukcesu" - powiedział Tusk.

Jak zauważył, zdaniem wielu ekspertów kryzysy gospodarcze biorą się z upadku zaufania społecznego. "Kryzys gospodarczy rodzi się przede wszystkim w głowach i sercach ludzi. W sercach i głowach ludzi ten kryzys można pokonać" - przekonywał.

Zaznaczył, że gdy pierwsze symptomy kryzysu zaczęły docierać do Polski, rząd musiał przeciwstawić się nie tylko ogólnoświatowym i ogólnoeuropejskim trendom gospodarczym, ale także czarnowidztwu, brakowi wiary i pesymizmowi opozycji politycznej oraz "wielu niedowiarków, którzy w różnych miejscach, z różnych powodów pełnią funkcje publiczne".

Był to bój niezwykle ciężki - mówił Tusk - bo nie tak łatwo przekonać obywateli, by uwierzyli w swoje siły, w swój rząd i w to, że w Polsce możliwy jest sukces wbrew nieszczęściom, jakie spotykają Polaków.

Jak podkreślił, w czasie kryzysu jego gabinet musiał działać w warunkach trudniejszych niż jakikolwiek inny rząd europejski - jeśli chodzi o konfigurację polityczną. "Nie byłoby żadnego problemu, gdyby wobec działań rządu w czasie kryzysu krytyczna była polityczna opozycja, ale ciągle żyjemy w warunkach, gdzie nie tylko opozycja, ale także bardzo ważne instytucje państwowe przyjęły sposób zachowania opozycji. Nie będę ich wymieniał, ale wszyscy państwo wiecie, w jakich warunkach przyszło mojemu rządowi władzę sprawować" - zaznaczył Tusk.

Premier uznał, że sukces w walce z kryzysem "to sukces w dużej mierze tych wszystkich Polaków, którzy wbrew czarnym przepowiedniom uwierzyli we własne siły". "Dobry zbieg okoliczności sprawił, że od 2007 roku w Polsce rządzą ludzie, którzy z zaufania uczynili kategorię najistotniejszą z punktu widzenia ich władzy. Gdyby nie to, że w 2007 roku postawiliśmy na zaufanie nie tylko w deklaracji, ale w całym swoim działaniu, niemożliwy byłby ten sukces" - podkreślił Tusk.

"Czy ktoś by pomyślał, że pod koniec roku 2009 będziemy mieli dwukrotnie mniejsze bezrobocie niż Hiszpania, mniejsze niż Stany Zjednoczone, niż średnia w UE?" - pytał. Jak zaznaczył, wskaźnik mówiący o poziomie bezrobocia jest dla niego szczególnie ważny, bo dotyczy "warunków życia każdej polskiej rodziny". Podkreślił, że bardzo ważny dla polskiej gospodarki jest "prawdziwy popyt wewnętrzny, wynikający z gotowości Polaków do powiedzenia +nie+ kryzysowi i normalnego kupowania produktów, normalnego niekryzysowego zachowania się na rynku".

Jak podkreślił Tusk, rząd uznał, iż w czasie kryzysu może skutecznie oprzeć się presji najsilniejszych - tych, którzy w czasie kryzysu wyciągali ręce po pieniądze publiczne. "Panika, jaka towarzyszyła wszystkim europejskim rządom powodowała, że powstał taki idiotyczny ranking, który rząd da więcej tym, którzy głośno krzyczą". Dodał, że przez wiele miesięcy głównym zadaniem jego rządu było tłumaczenie polskiej opinii publicznej, opozycji oraz osobom poza granicami kraju, że największą sztuką w kryzysie będzie nie ulec tego typu fałszywym radom. Ocenił, że dobry rząd to taki, który "wydaną złotówkę obejrzy pięć razy, zanim ją wyda".

Premier zaznaczył, że jego rząd opracowując specjalny pakiet antykryzysowy nie uległ presji dofinansowania niektórych branży, które domagały się dodatkowych pieniędzy. O pakiecie mówił, że działa "niezwykle powściągliwie - to znaczy, że trafiają do tych łatwiejszych pieniędzy tylko ci, którzy rzeczywiście stracili wszystkie swoje szanse z tytułu kryzysu". "Mam wielką satysfakcję, że ich jest tak niewiele i że nie ulegliśmy tej presji, żeby pieniądze dostała ta branża czy ta grupa zadłużonych, z własnej winy zadłużonych, żeby te banki dostały wsparcie ponad miarę" - mówił szef rządu.

Przyznał, że "nie wszystkich porwaliśmy wielkimi wizjami w tym czasie kryzysu". "Ale to, co wydawało się nam najważniejsze, to zachowanie kardynalnych cnót, takich jak zdrowy rozsądek, odrobina odwagi i niekonwencjonalnego działania, bycia ze słabym przeciwko silnym, wtedy, kiedy silny jest cyniczny i pazerny. Te staromodne zasady okazały się nadzwyczaj skuteczne" - ocenił premier.

Tusk podkreślił, że w kwestii deficytu budżetowego i przyrostu długu publicznego Polska jest mniej więcej w połowie stawki europejskiej, a gdyby przyjąć obowiązującą w większości krajów UE metodologię liczenia, znaleźlibyśmy się w grupie sześciu-siedmiu najlepiej radzących sobie państw. Przyznał, że to nie zwalnia jego rządu z obowiązku szukania sposobów na ograniczanie zagrożenia rosnącym deficytem budżetowym. Zapewnił, że będzie szukał rozwiązań, które nie będą przesadnie dokuczliwe dla polskich rodzin.

Jak podkreślił, jednym z celów gospodarczych rządu jest przyspieszenie prywatyzacji. "Wiecie dobrze, jak w kryzysie, kiedy wszystko radykalnie potaniało, trudno sensownie jest sprzedać, jak trudno sensownie prywatyzować, ale te dane nie są złe. To jest 165 zakończonych prywatyzacji i w trakcie 680. Zrobiliśmy to" - zaznaczył Tusk. Jego zdaniem, jeśli polska gospodarka będzie się rozwijać, to rząd nadal będzie mógł prowadzić "ostrożną, bardzo proludzką, prorodzinną strategię gospodarczą" polegającą na ograniczeniu zadłużenia i deficytu.

Mówiąc o innych osiągnięciach rządu, Tusk zadeklarował m.in., że w ciągu czterech lat jego rząd zbuduje więcej autostrad i dróg ekspresowych niż powstało w ostatnim dwudziestoleciu. Jak zaznaczył, rządowi udało się "wyczyścić" to, co blokowało budowę dróg i autostrad, a z czym poprzednicy nie potrafili sobie poradzić. Kluczem - podkreślał - było przejrzenie przepisów i ograniczenie uciążliwych procedur.

Chwalił się też wysokim wykorzystaniem środków unijnych i umocnieniem pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej. Wyliczał, że szefowie rządów i państw odwiedzali Warszawę w 2009 roku ponad 47 razy, tymczasem - jak dodał - w 2006 tylko 16 razy. Prestiż Polski - ocenił - wzrósł także w procesie negocjacji nad pakietem energetycznym. Podkreślił przy tym, że w wyniku negocjacji nad tym pakietem zostało uratowane 60 mld zł dla polskiej energetyki w perspektywie 10 lat. "A zaczynaliśmy z punktu, który Polskę skazywał na klęskę, z punktu, który został bezkrytycznie zaaprobowany przez poprzedników" - zaznaczył.

"Dzisiaj tam, gdzie jedzie przedstawiciel Polski, tam wszyscy patrzą z mieszaniną uznania, podziwu i też takiego respektu, bo potrafimy z tej pozycji korzystać w sposób elegancki, ale wtedy, kiedy trzeba, twardy" - powiedział Tusk.

Mówiąc o bezpieczeństwie energetycznym Tusk zaznaczył, że jego rząd czuje się odpowiedzialny nie za "ideologię energetyczną", a za zapewnienie stałych dostaw energii. Wśród dokonań swojego rządu w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego wymienił m.in. rozpoczęcie budowy gazoportu i długoterminowy kontrakt gazowy z Rosją.

"Nasłuchaliśmy się na temat bezpieczeństwa energetycznego wielogodzinnych opowieści. Wszystko legendy, strachy i zero decyzji. My się czujemy odpowiedzialni nie za ideologię energetyczną, tylko za to, żeby w polskich domach był gaz i prąd, a elektrownie węglowe nie zostały zamknięte z dnia na dzień. Za to, żeby za 20 lat polska energetyka byłą zieloną energetyką, opartą na ambitnym programie jądrowym" - mówił.

Przypomniał, że trwa budowa gazoportu, a na gaz skroplony Polska zawarła "wieloletni bezpieczny" kontrakt. Ocenił, że długoterminowy kontrakt z Rosją jest dla Polski korzystny, bo czyni kraj bezpiecznym, jeśli chodzi o dostawy gazu. Jak wyliczał, ruszyły projekty, które umożliwią magazynowanie gazu i ropy, rozpoczynają się na dużą skalę projekty poszukiwań gazu (we współpracy z firmami zagranicznymi), rusza program energetyki jądrowej.

Podkreślił też, że podczas ostatniego kryzysu gazowego, który "dotknął połowę Europy", w Polsce "nie było ani jednego dnia, żeby zabrakło gazu", a kiedy zamknięto źródło dopływu gazu z Ukrainy, to bez szczególnego szumu udało się załatwić, że Rosjanie uzupełnili ten ubytek gazu".

Premier zapowiedział także, że rząd będzie chciał "dotknąć mocnym akcentem" kwestię emerytur. Zaznaczył, że rząd PO-PSL jest pierwszym, który zdecydował się na poważną zmianę - w jego ocenie - "niesprawiedliwego systemu emerytur pomostowych".

"Niektórzy mówią, że to tempo zbyt powolne, ale chodzi o ludzkie życie i o ludzkie pieniądze. My tutaj żadnej rewolucji nie zapowiadaliśmy i żadnych rewolucji przeprowadzać nie będziemy. Będziemy spokojnie ten system emerytalny, generalnie dobrze oceniany, zmieniać, doskonalić, a nie wywracać do góry nogami" - zapowiedział Tusk. Zapewnił, że to nie rząd PO-PSL - jak niektórzy sądzą - popsuł generalnie dobrze ocenianą reformę emerytalną Jerzego Buzka. "To nie rząd Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska uczynił wyłomy w systemie emerytalnym. To my, krok po kroku, na razie rozmawiając o tym, bez rewolucyjnych zapowiedzi, krok po kroku będziemy ten system upowszechniać" - zaznaczył.

Jak zaznaczył, przed rządem są bardzo trudne wyzwania, które zostały "skutecznie zablokowane przez opozycję". "Na pewno z tego nie zrezygnujemy. Choćby zaczęta przez nas reforma służby zdrowia, a w szczególności uratowanie polskich szpitali przed bankructwami. To jedno z tych dzieł, które zaczęliśmy, które zablokowano, ale które są przed nami i damy sobie z tym radę" - oświadczył Tusk.

Tusk przypomniał, że Polak - Jerzy Buzek - został szefem Parlamentu Europejskiego. Jak dodał, w Polsce odbywały się też szczyty - w Warszawie, Krakowie i Gdańsku, które - jego zdaniem - powoli stają się normą w oczach Polaków. "Staliśmy się wielkim, dumnym państwem i traktujemy to jako rzecz normalną" - podkreślił. Podkreślił też, że Polska ma obecnie lepsze - niż za poprzedników - relacje z Niemcami i Rosją.

Premier ocenił, że Polska w kwestii przygotowań do Euro jest stawiana jako przykład, jak sobie poradzić z organizacją tak poważnej imprezy sportowej i to w dobie kryzysu.

Przypomniał, że nasze wojska wycofały się - zgodnie z zapowiedzią - z Iraku, a naszą misję zakończyliśmy "bez żadnego uszczerbku dla polskiego prestiżu, spokojnie i bezpiecznie dla polskich żołnierzy". Jak dodał, w Afganistanie Polska jest cały czas razem z sojusznikami z NATO. "To nie jest łatwa misja, też chciałbym naszych żołnierzy stamtąd wycofać, ale wiemy dobrze, że póki jest to wspólne NATO-wskie przedsięwzięcie, tak długo będziemy w tym przedsięwzięciu uczestniczyć" - zadeklarował. Premier przypomniał też, że rząd zakończył przymusowy pobór do wojska oraz zmodernizował armię.

Jak dodał, rząd rozwiązał również bardzo ciężki problem Rospudy oraz sprawę Eureko, która - jak mówił - wisiała nad Polską "jak miecz Damoklesa".

Premier zapewnił też, że rząd - w sprawie stoczni - zrobił wszystko, co było możliwe do zrobienia - czyli pomoc dla stoczniowców, odprawy dla stoczniowców, zamknięcie zakładów, które nie dawały szansy na dochodową produkcję, rozwiązanie problemów Komisji Europejskiej. "Ale nie wszystko od nas zależy" - zastrzegł.

Tusk powiedział też, że rząd "zastał Polskę analogową, a zostawi cyfrową". Jak dodał, rząd działa też zgodnie z rygorem "ekologiczno-środowiskowym".

Premier powiedział również, że polski rolnik - w sprawie ubezpieczeń - tak długo będzie uprzywilejowany, jak długo państwo polskie nie zapewni równego dostępu w mieście i wsi do usług ubezpieczeniowych. Zapowiedział, że w sprawie KRUS dojdzie niedługo do spotkania wszystkich zainteresowanych stron. Tusk przyznał, że niestety nie udało się - z powodu kryzysu - przeprowadzić m.in. planu wyposażenia informatycznego dla każdego ucznia i budowy świetlic do zajęć terapeutycznych dla dzieci niepełnosprawnych.

Tusk ocenił, że Polska może stać się synonimem innowacji w Europie. Według niego, taką wizję przyszłości można zbudować dzięki wzrostowi nakładów na naukę oraz dzięki odbiurokratyzowaniu gospodarki. "W ostatnim roku nakłady na naukę wzrosły o 23 proc., to jest 1,2 mld zł. To ciągle mało, ale porównajcie to z realnymi możliwościami państwa polskiego w czasie tego kryzysu" - mówił premier. Podkreślił, że rządowi udało się także pozyskać o 300 proc. więcej środków europejskich na badania naukowe, które trafiły do polskich naukowców.

Tusk pochwalił swoich ministrów za ich dwuletnią pracę w rządzie. Podkreślił, że "ma satysfakcję pracy ze świetnymi ludźmi" - "z tymi ministrami, którzy z różnych względów odeszli z Rady Ministrów i z tymi, którzy ze mną dzisiaj pracują".

Na konferencji otwierającej podsumowanie dwóch lat pracy rządu głos zabrali także marszałkowie Sejmu i Senatu. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski mówił o koalicji PO-PSL, że jest "cząstką wielkiej zmiany cywilizacyjnej". Zdaniem Bogdana Borusewicza, rząd Donalda Tuska pokazał, że dorobek Polski zdobyty 20 lat temu - czyli suwerenność i demokrację - "można i należy wzmacniać". "Mamy więcej suwerenności i demokracji dzisiaj niż kilka lat wcześniej" - podkreślił marszałek Senatu.

Tusk konkludował, że jeżeli niektórzy są rozczarowani tym, że rząd nie był "rządem porywającym", to przez filozofię, której jest zwolennikiem, podobnie jak szef koalicyjnego PSL Waldemar Pawlak. "Może jesteśmy ludźmi, którzy zbyt konkretnie starają się stąpać po ziemi, ale jako historyk wiem dobrze, że gdy w dziejach Polski i w różnych miejscach na świecie dochodzili do władzy politycy ogarnięci wielkimi wizjami, przepełnieni wielkimi ideami, to im większe były wizje, tym większa była bieda w ludzkich domach" - podkreślił.

"Jesteśmy rządem na tu i teraz po to, żeby rozwiązywać problemy ludzi, a nie dawać satysfakcję ideologom czy wizjonerom" - powiedział szef rządu.

Konferencja podsumowująca dokonania rządu została podzielona na 19 paneli tematycznych, zakończy ją w sobotę konferencja prasowa premiera.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona

Reklama

Reklama