"Dramat Polski", "klątwa Katynia" - tak niedzielna włoska prasa pisze na pierwszych stronach o katastrofie lotniczej, w której w Rosji zginął prezydent Lech Kaczyński.
Największa włoska gazeta "Corriere della Sera" ogłasza: "Polska zmiażdżona przez ból". Komentator dziennika, były ambasador Włoch w Rosji Sergio Romano przypomniał na pierwszej stronie katastrofę, w której zginął generał Władysław Sikorski i przypomina, że niedawno dokonano ekshumacji jego szczątków w związku ze śledztwem w sprawie przyczyn jego śmierci.
"Nie byłbym zdziwiony, gdyby takie same wątpliwości i takie hipotezy towarzyszyły dochodzeniu w sprawie wypadku lotniczego w Smoleńsku, śmierci Lecha Kaczyńskiego i zdekapitowania państwa polskiego" - dodaje.
"Klątwa Katynia" - takim tytułem "La Stampa" opatruje komentarz podkreślając: "Polska została zdekapitowana i pozbawiona elity".
Komentator turyńskiego dziennika wyraża opinię, że sobotnią tragedię - "drugi Katyń", "drugie unicestwienie polskich elit" można dodać jako "kolejną klątwę, jakiej ten prastary i szlachetny naród słowiański doznawał od 1772, roku pierwszego rozbioru".
Dziennik przypomina wydarzenia ostatnich dni: środowe uroczystości w Katyniu z udziałem premierów Donalda Tuska i Władimira Putina i sobotnią katastrofę niedaleko tego miejsca. Znów zginęła tragicznie polska elita - dodaje - "niczym w magicznym paradygmacie wiecznego powrotu, w tej samej rosyjskiej prowincji, w której dokonano zagłady pierwszej".
W komentarzu zaznacza się, że tragedia pod Smoleńskiem wywołała w Polsce głęboki wstrząs, narodową tragedię, o czym świadczą między innymi hasła: "Katyń 1940 - Katyń 2010".
Następnie czołowy publicysta turyńskiej gazety Enzo Bettiza pyta: "dlaczego w związku z uroczystościami na rosyjskim terytorium, upamiętniającymi tak dramatyczne wydarzenie ogarniające zbiorową pamięć narodu prześladowanego przez historię, podjęto w Warszawie dziwną decyzję o wysłaniu tam dwóch osobnych oficjalnych delegacji, a nie jednej?".
"Dlaczego w tak ważnych dla Polski i bolesnych okolicznościach szef państwa i szef rządu z towarzyszącymi im delegacjami nie udali się jednocześnie do Smoleńska i do Katynia?" - zastanawia się.
"Il Giornale" przytacza opinię, że tragedia zmieni całą polską scenę polityczną. Gazeta, wydawana przez rodzinę premiera Włoch Silvio Berlusconiego przedstawia portret prezydenta Lecha Kaczyńskiego - "antykomunisty, nienawidzonego w Moskwie i w Europie".
"Coś naprawdę ponadnaturalnego zdaje się wyznaczać przeznaczenie narodu polskiego" - pisze w niedzielę "La Repubblica".
Przypominając, że brytyjski historyk Norman Davies zatytułował historię Polski "Boże igrzysko" publicysta rzymskiej gazety podkreśla następnie: "tragedia, do jakiej doszło w zamglonym lesie niedaleko lotniska w Smoleńsku tak obfituje w symbolikę, że jest w stanie wstrząsnąć nawet najbardziej obojętnymi duszami".
W komentarzu, zatytułowanym: "Przeznaczenie narodu" czołowy publicysta "La Repubblica" Lucio Caracciolo zwrócił uwagę na cztery zbiegi okoliczności, które jego zdaniem skłaniają do myślenia. Po pierwsze - zauważył - członkowie delegacji lecieli starym odrzutowcem radzieckiej produkcji na uroczystości do Katynia. Przypomniał, że Rosjanie wypierali się tej zbrodni aż do 1990 roku, zaś pozostaje ona przedmiotem "wzajemnych oskarżeń, podejrzeń i manipulacji do tej pory podminowując szczególne stosunki rosyjsko-polskie".
Po drugie, wymienił, Smoleńsk został wybrany przed dwoma laty na jedną z dwóch siedzib, obok Warszawy, domów historii polsko-rosyjskiej, symboli pojednania.
Po trzecie, napisał włoski publicysta, należy odnotować zbieg okoliczności w czasie między katastrofą a początkiem budowy gazociągu Nord Stream, nazywanego w Warszawie - zaznaczył - "gazociągiem Ribbentrop-Mołotow".
Po czwarte, podkreślono w artykule, znaczące jest to, że na pokładzie samolotu był ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, reprezentant emigracyjnych władz, które w czasie drugiej wojny światowej i po niej "podtrzymywały płomień niepodległości".
Zdaniem włoskiego komentatora wraz ze śmiercią Lecha Kaczyńskiego, tą "straszliwą ludzką tragedią", następuje także zmierzch "idei Polski", jaką on uosabiał.
"Po siedemdziesięciu latach Katyń staje się synonimem następnej tragedii" - podkreślono na łamach katolickiego "Avvenire" .
"W brzozowym lesie w pobliżu Smoleńska, gdzie 22 tysiące polskich oficerów zostało zamordowanych przez agentów Stalina, wczoraj znalazł śmierć prezydent Polski Lech Kaczyński, a wraz z nim liczna delegacja polityków i krewnych rodzin, która towarzyszyła głowie państwa w drodze na ceremonię, upamiętniającą masakrę" - pisze publicysta dziennika Luigi Geninazzi.
"To straszna katastrofa lotnicza, tragiczny wypadek (co do tego nie ma wątpliwości), spleciona z serią niepokojących zbiegów okoliczności, których nie można było sobie wyobrazić nawet w najbardziej zdumiewającym thrillerze Le Carre. Najbardziej antyrosyjski lider całej wschodniej Europy spadł na ziemię w starym radzieckim Tupolewie, którego - to niewiarygodne - wciąż używał jako rządowego samolotu" - dodaje znany włoski publicysta.
Następnie zauważa: Lech Kaczyński "zmarł u szczytu swych wysiłków na rzecz obrony pamięci historycznej Polski, zadania, z którym utożsamił swą prezydenturę, dobiegającą do końca".
Geninazzi przedstawił Lecha Kaczyńskiego jako człowieka akcji, żarliwego katolika, działacza początków Solidarności. Stwierdził również, że prezydent "przygotowywał się do kontrataku w perspektywie jesiennych wyborów prezydenckich".
"Jego nagła śmierć zmienia polityczne scenariusze, z prawdopodobnym wejściem na scenę brata Jarosława" - stwierdza autor komentarza na łamach "Avvenire".
"Nieśmiały i zakłopotany Lech pozostanie w pamięci Polaków, którzy dzisiaj ponad politycznymi podziałami opłakują swego prezydenta" - kończy komentator.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.