Nie ma przepisów, które regulowałyby czy i w jakich sytuacjach osoby pełniące wysokie funkcje w państwie mogą lecieć jednym samolotem; są jedynie wewnętrzne regulacje wojskowe dotyczące dowódców i one nie zostały złamane - poinformowało wojsko.
Jak przypomniał w rozmowie z PAP dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON płk Wiesław Grzegorzewski, po katastrofie samolotu CASY, w której zginęło 20 żołnierzy w tym 16 wysokich rangą oficerów, wprowadzono zarządzenie, że na pokładzie jednego samolotu nie mogą przebywać dowódca i jego zastępca. "Nie ma natomiast żadnego przepisu dotyczącego wspólnego lotu dowódców różnych struktur" - dodał.
W sobotę rano, w czasie podejścia do lądowania na lotnisku wojskowym Siewiernyj, rozbił się samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie. Zginęło w sumie 96 osób, żona prezydenta, przedstawiciele elit - w tym m.in. sześciu najwyższych dowódców wojska: Wojsk Lądowych gen. dyw. Tadeusz Buk, sił powietrznych gen. broni Andrzej Błasik, Marynarki Wojennej wiceadm. Andrzej Karweta, dowódca operacyjny SZ gen. broni Bronisław Kwiatkowski i dowódca Wojsk Specjalnych gen. dyw. Włodzimierz Potasiński.
Odnosząc się do śmierci dowódców wojskowych, rzecznik Sztabu Generalnego płk Sylwester Michalski poinformował, że ich uczestnictwo w składzie delegacji lecącej samolotem Tu-154M do Smoleńska "nie wiązało się z jakimkolwiek złamaniem obowiązujących w tym zakresie procedur wojskowych".
Jak wyjaśnił w specjalnym komunikacie, zastępcy dowódców zostali w kraju i z chwilą ich wylotu automatycznie przejęli dowodzenie.
"Organizatorem lotu decydującym o składzie delegacji lecącej wraz z prezydentem była Kancelaria Prezydenta RP. Wszyscy dowódcy lecący na pokładzie zostali zaproszeni przez Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Towarzyszenie prezydentowi w tej podróży ze względu na jej charakter dowódcy traktowali nie tylko jako obowiązek, ale przede wszystkim jako honor, zaszczyt i żołnierską powinność" - dodał.
Zapewnił również, że pomimo tej tragedii "nie ma mowy o jakimkolwiek paraliżu decyzyjnym w polskiej armii". "Jesteśmy w pełni zmobilizowani do sprawnego działania. Utrzymany jest odpowiedni poziom gotowości bojowej. Zachowana jest dyscyplina i właściwe wykonawstwo zadań" - zaznaczył.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.