Pojednanie domaga się prawdy. Prawdy o dobru, które się dokonało i dokonuje, ale także prawdy o błędach i winach. Naszych i cudzych.
W przemówieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego nie zdążył wygłosić w Katyniu, znalazły się ważne słowa: „Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.”
Wśród wielu słów w ostatnich dniach, wśród komentarzy z nadzieją mówiących o zmianie stosunków polsko-rosyjskich o tym testamencie zmarłego prezydenta nie można zapomnieć. Być może nie pasuje on do wizerunku człowieka, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, tym bardziej jednak trzeba je przypominać.
Pojednanie nie dokonuje się ponad prawdą i jej nie neguje – ono jest możliwe zawsze w prawdzie, a może raczej – w Prawdzie.
„Sami z siebie nie potrafimy zapewne ani ofiarować, ani przyjąć pojednania w odniesieniu do katyńskich oprawców. Ale czy potrafimy odnaleźć się w tym pojednaniu, które ofiarowuje im Chrystus?” – mówił wczoraj w homilii kard. Stanisław Dziwisz. I dodawał bardzo ważne słowa:
„Musimy się pozwolić zapytać Chrystusowi o stan naszego serca: czy jest ono otwarte na pojednanie? Czy nie jest przeciw niemu wzburzone, zgorszone samą propozycją? Podzielone? Osądzające? Pełne niewiary w samą choćby możliwość pojednania? Zatwardziałe? Zamknięte?
Przed blisko półwieczem biskupi polscy wykonali prawdziwie proroczy krok w kierunku Niemców, mówiąc do nich w imieniu narodu polskiego: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie!” Musimy dorastać do wypowiedzenia tych samych słów wobec braci Rosjan.”
Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. To ważne słowa, bo zakładają, że zawiniły obie strony, choć niekoniecznie w równym stopniu. Dążenie do prawdy to także (przede wszystkim?) osobisty rachunek sumienia. Tylko w tak pojmowanej prawdzie może dokonać się pojednanie.
Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. To słowa aktualne nie tylko dla stosunków międzynarodowych, także wewnętrznych. I tutaj pojednanie domaga się prawdy. Prawdy o dobru, które się dokonało i dokonuje, ale także prawdy o błędach i winach. Naszych i cudzych. Ani obraz sztucznie zaczerniony ani wybielony nie jest prawdziwy. Żaden z nich nie doprowadzi do pojednania.
Czas żałoby nie jest dobry do dyskusji. Przez łzy widać tylko dobro – i tak być powinno. Decyzje podejmowane w tym momencie czasem dziwią, nie pozostaje jednak nic innego, jak je uszanować. Na dyskusję i - miejmy nadzieję - poważną i prawdziwą ocenę przyjdzie czas później.
Sprawmy, by także nasze wewnętrzne podziały mogły się zagoić i zabliźnić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.