Pytania o pytania

Pytania o pytania

Komentarzy: 2

ks. Artur Stopka

publikacja 27.04.2010 11:22

Jeśli zgodzimy się, aby czerwcowe wybory były jedynie swoistym „konkursem” obrazów kandydatów, a nie uczciwą rywalizacją ich samych, wszyscy przegramy.

Kampania wyborcza przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi w Polsce rozpoczęta. Wszystko wskazuje na to, że będzie się ona różnić pod wieloma względami od tego, co z znamy w poprzednich lat. Nie chodzi głównie o to, że nie da się jej wyjąć z kontekstu katastrofy pod Smoleńskiem. Ona w tym tragicznym wydarzeniu jest mocno zakorzeniona i udawanie, że tak nie jest, nie ma sensu. Podobnie jak nie ma sensu instrumentalne traktowanie dramatu przez któregokolwiek z kandydatów. Chociaż pokusa, zwłaszcza dla głównych uczestników kampanii, niezależnie od ugrupowania, które reprezentują, wydaje się duża. Trzeba jednak mieć nadzieję, że zdołają ją odeprzeć zarówno oni sami, jak i otaczający ich współpracownicy.

Pokus związanych z zaczynającą się kampanią jest zresztą więcej. Na przykład taka, aby była to kampania płytka i powierzchowna. Aby unikać w niej trudnych, drażliwych tematów. Aby w ogóle nie stawiać fundamentalnych pytań i nie oczekiwać na nie odpowiedzi. Ograniczyć się do wykreowania wizerunków kandydatów, bez wchodzenia w głąb i dociekania, jacy oni są naprawdę. Jeśli zgodzimy się, aby czerwcowe wybory były jedynie swoistym „konkursem” obrazów kandydatów, a uczciwą rywalizacją nie ich samych, wszyscy przegramy. Nie wybierzemy najlepszego z możliwych prezydenta, lecz najsprawniejszą ekipę od politycznego marketingu.

Media już twierdzą, że wybory prezydenckie nie będą starciem osób, lecz ugrupowań politycznych, które za nimi stoją. Oczywiście, nie da się uniknąć również takiej konfrontacji. Ale skoro obowiązujące w Polsce prawo umożliwia nam dokonanie bezpośredniego wyboru konkretnego człowieka, to znaczy, że należy również przyjrzeć się bardzo uważnie jemu samemu.

Zgodnie z Konstytucją Prezydent RP to najwyższy przedstawiciel polskich władz. To także gwarant ciągłości władzy państwowej. Prezydent jest najwyższym organem państwa w zakresie władzy wykonawczej. To Prezydent czuwa nad przestrzeganiem postanowień i zapisów Konstytucji. Zakres jego kompetencji i uprawnień wcale nie jest taki mały, jak się to czasami sugeruje. Pole odpowiedzialności Prezydenta RP jest ogromne. Nie tylko tej ściśle określonej przez prawo. Także tej moralnej.

Kilka lat temu sporo mediów odnotowało moją wypowiedź, w której deklarowałem, że chcę wiedzieć, jakimi ludźmi są politycy, których wybieram, aby mnie reprezentowali, łącznie z pewnymi szczegółami ich życia rodzinnego. Niektórzy mocno mnie wyśmiewali. Jednak nadal uważam, że wybierając swojego politycznego reprezentanta mam prawo i obowiązek nie tylko znać jego program, ale również wiedzieć, jakim jest człowiekiem. Dlatego mam nadzieję, że w zaczynającej się kampanii nie zabraknie kierowanych bezpośrednio do kandydatów bardzo ważnych pytań. Na przykład o system wartości, którym się w życiu kierują. Nie tylko w sferze deklaracji. Przede wszystkim w praktyce. Łącznie z takimi „drobnostkami”, jak zgodność słów z czynami, którą niektórzy nazywają prawdomównością. Chcę wiedzieć, czy mój przyszły Prezydent będzie zawsze mówił prawdę, ale też, czy będzie ją mówił z miłością.

Wśród pierwszych jasnych odpowiedzi od kandydatów na Prezydenta RP oczekuję tych na pytania dotyczące kwestii najbardziej podstawowych. A więc tych, które dotyczą sprawy życia każdego człowieka. Życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Zanim pójdę wrzucić mój głos do urny, chcę wiedzieć na przykład, czy kandydat, którego wybiorę, będzie w stanie zająć jasne stanowisko w fundamentalnych kwestiach bioetycznych. Jak się zachowa, gdy na jego biurku wyląduje ustawa dopuszczająca sztuczne zapłodnienie lub eutanazję? Czy będzie w stanie nie tylko odrzucać ustawy, ale również występować z inicjatywą ustawodawczą w najważniejszych, życiowych kwestiach?

Swoim zachowaniem po tragicznej katastrofie z 10 kwietnia br. pokazaliśmy, że Prezydent RP nie jest dla nas tylko reprezentującym jakąś partię polityczną najważniejszym urzędnikiem w państwie. Od Prezydenta RP oczekujemy znacznie więcej. Nie wiem czy aż tego, jak mówią niektórzy publicyści, aby był ojcem narodu. Z pewnością jednak chcemy, aby był kimś, komu ufamy i za kogo nie będziemy się wstydzić. Nie tylko za sposób, w jaki nas reprezentuje, ale również za decyzje, które w naszym imieniu podejmuje, na przykład podpisując lub nie podpisując konkretne ustawy.

Tegoroczna kampania będzie krótka. Obserwując media mam wrażenie, że duża część z nich nie jest w stanie rzetelnie relacjonować spokojnej, rzeczowej kampanii. Obawiam się, że kandydaci i ich sztaby będą musieli bardzo dużo wysiłku poświęcić, aby nie dać się sprowokować. Tytuł na pierwszej stronie jednego z wtorkowych (27 kwietnia br.) dzienników: „Teraz wojna nerwów kto uderzy pierwszy” nie wróży niczego dobrego. Musimy więc sami dopilnować, aby w zgiełku sztucznie wywoływanych konfliktów nie zginęły te najważniejsze pytania, które powinniśmy zadać kandydatom. Bo potem, po wyborach, będzie za późno na ich zadawanie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona