Autorka artykułu w Dzienniku - Gazecie Prawnej została przez pracownika Gloria24.pl poinformowana o tym, że akcja jest w przygotowaniu i napisała swój tekst bez znajomości oświadczenia Gloria24.pl i wydawców - przekręcając jednocześnie fakty.
List, który miał być opublikowany przez Glorię24.pl na portalach katolickich.
Drodzy Internauci!
Korzystacie na co dzień z wielu katolickich mediów: portali informacyjnych i społecznościowych, for dyskusyjnych, blogów, stron tematycznych. Wiele treści, którymi codziennie karmicie swoją wiarę jest wspólnym dorobkiem cywilizacji chrześcijańskiej i ma nas jako Kościół jednoczyć w drodze do osiągnięcia wieczności. Misję rozpowszeniania części tych treści wzięły na siebie wydawnictwa, portale, i księgarnie katolickie. Mimo wspólnych szczytnych celów dochodzi jednak do konfliktu pomiędzy odbiorcami chrześcijańskich treści a mediami, ktore dbają o ich rozpowszechnianie. Konflikt ten dotyczy odpłatności za treści podlegające prawu autorskiemu.
Dylemat moralny
Zapewne wielu z Was rozważało kiedyś dylemat, czy wolno pobrać z internetu bądź rozpowszechniać poprzez internet: książki w formacie pdf, nagrania dźwiękowe zawierające muzykę, konferencje, bądź rekolekcje czy też filmy. W wielu przypadkach te treści mają charakter amatorski i zostały wytworzone przez internautów, których intencją było zrobienie czegoś dla innych na własny koszt. Jednak znaczna część produkcji książkowych i audiowizualnych wymaga znacznego zaangażowania finansowego aby mogła w ogóle powstać.
Zrozumienie procesu wydawniczego zarówno książek, jak i multimediów jest kluczem do odpowiedzi na pytanie sumienia o możliwość rozpowszechniania w internecie treści objętych prawem autorskim. Niemal wszystkie wydawnictwa katolickie powstały z myślą o ewangelizacji i ich celem nie był zysk. Jednak aby powstała książka lub plik z nagraniem należy przeprowadzić złożony proces wydawniczy. Każdy etap tego procesu wiąże się z kosztami dla wydawcy: znalezienie autora, napisanie książki bądź wykonanie nagrania, opracowanie redakcyjne tekstu lub obróbka audio-wideo, skład książki albo przygotowanie pliku, druk książki lub nagranie nośników, zapewnienie dystrybucji i promocji. Przy każdej wydawanej treści pracuje od kilku do kilkudziesięciu osób, które za swoją pracę muszą otrzymać uczciwe wynagrodzenie. Każda książka, płyta lub plik ma więc cenę skalkulowaną tak, aby sprzedaż nakładu pokryła koszty ich wytworzenia i pozostawiła część zysku, która umożliwi wydawnictwu produkcję kolejnych tytułów.
Jeżeli więc drodzy Internauci pozyskujecie książki lub nagrania muzyczne i filmowe poprzez pobieranie ich z internetu od osób, które nie uczestniczą w pokrywaniu kosztów ich wydania, stawiacie wydawnictwa w niezmiernie trudnej sytuacji. Oto sztab ludzi pracuje nad opracowaniem treści, którą uważacie za wartościową, bo inaczej nie chcielibyście jej posiadać, i jednocześnie nie może liczyć na odpowiednią zapłatę za swoją pracę.
Problem prawny
Prawo polskie stoi na straży praw zarówno Waszych jak i wydawców. Art. 23 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych informuje, że "Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego". Jeżeli więc Wy, Wasi bliscy lub przyjaciele posiadacie nabytą książkę, płytę lub plik - możecie się nimi wzajemnie dzielić, pożyczać i korzystać. To zrozumiałe i nie podlega żadnej dyskusji. Dzielenie się jest przejawem dobra. Jednak musicie pamiętać, że anonimowi użytkownicy stron internetowych lub serwerów będących, którzy udostepniają cudze treści nie są Waszymi bliskimi i ustawa nie zezwala na dzielenie się z nimi treściami autorskimi. W przeciwnym razie wydawnictwa nie mogłyby spełniać swojej misji, bo po wydaniu czegokolwiek, ktoś inny (kto nie ponosi kosztów produkcji) masowo ropowszechniając to odbierałby jednoczeście wydawcom możliwość finansowania bieżącej i przyszłej produkcji. Dlatego właśnie nielegalne rozpowszechnianie treści nazywamy piractwem. To po prostu kradzież, gdyż wydawcy pozbawiani są zapłaty za wykonaną pracę.
Finanse a wiara
Przypuszczamy, że decyzja o korzystaniu z pirackich treści ma dla Was często podłoże finansowe. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkich internautów stać na zakup wielu książek i multimediów. Należy jednak pamiętać, że chrześcijanin to nie konsument, który musi mieć wszystko, co oferuje rynek. Nikt nie jest zmuszony do zakupu wielu katolickich książek i audiorekolekcji. Skoro tak, nikt też nie jest zmuszony do ich nielegalnego pobierania.
Nie tylko sprawiedliwość finansowa jest istotna w zagadnieniu piractwa. Wiele kopiowanych nielegalnie treści jest modyfikowana przez piratów. Wydawnictwo tracąc kontrolę nad książką lub plikiem nie może już zagwarantować, że są one rozpowszechniane zgodnie z intencją twórców. W przypadku książek religijnych pojawia się tu więc niebezpieczeństwo rozpowszechniania nieprawdziwego obrazu chrześcijaństwa i samego Boga. Konsekwencje korzystania więc z pirackich treści mogą być opłakane dla internautów, mimo Waszych szczerych, dobrych intencji.
Liczymy, że przyjmiecie nasz list po bratersku. Jako wyraz woli wspólnego realizowania chrześcijańskich ideałów. Nie występujemy przeciwko internautom, lecz przeciw pewnemu zjawisku. Z naszej strony podejmiemy konkretne kroki zmniejszające koszty zakupu szczególnie wydawnictw audio, które najczęściej są nielegalnie rozpowszechniane w internecie. Nie chcemy natomiast występować jako sędzia, który ocenia, kto konkretnie czyni źle pobierając pliki z internetu. Wiemy, że zagadnienie to jest złożone i wymaga uważnego rozeznawania.
Z wyrazami szacunku
Księgarnia Gloria24.pl
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.