Co najmniej 1440 osób ewakuowano z trzech województw: małopolskiego, śląskiego i podkarpackiego, gdzie z powodu ulewnych deszczy występuje największe zagrożenie powodzią. W wezbranych potokach utonęły dwie osoby, w czasie akcji ratowniczej zginął też strażak.
Nadal poszukiwany jest mężczyzna, który wpadł do rzeki Koszarawa w Przyborowie na Żywiecczyźnie.
Jak powiedział w poniedziałek po południu PAP rzecznik komendanta głównego straży pożarnej Paweł Frątczak, najtrudniejsza sytuacja jest w woj. małopolskim. Z tego rejonu ewakuowano największą liczbę mieszkańców - aż 1150.
"Trudna sytuacja jest też w woj. śląskim i podkarpackim. Z żywiołem zmaga się w sumie 5,5 tys. strażaków, których wspomagają m.in. słuchacze szkół pożarniczych. Na miejsce przewożony jest dodatkowy sprzęt z ośmiu województw, to m.in. łodzie, pontony" - podkreślił rzecznik.
Jak dodał, do udziału w akcji przygotowane są trzy śmigłowce - dwa policyjne i jeden należący do Straży Granicznej. W razie konieczności będą wykorzystywane m.in. do ewakuacji.
"Od niedzieli do godz. 16 w poniedziałek interweniowaliśmy w sumie 5 tys. razy. Nasze działania są związane przede wszystkim z ewakuacją ludzi, ale także umacnianiem wałów i zabezpieczaniem budynków. Wypompowujemy też wodę m.in. z piwnic" - dodał Frątczak.
Jak podkreślił, w wezbranych potokach zginęły już dwie osoby: w powiecie tarnowskim - 60-letnia kobieta, a w pow. bocheńskim 45-letni mężczyzna. Nadal poszukiwany jest mężczyzna, który wpadł do rzeki Koszarawa w Przyborowie na Żywiecczyźnie.
"W czasie akcji ratowniczej śmierć poniósł również 50-letni strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej. Prawdopodobnie zmarł na zawał serca" - zaznaczył Frątczak.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.