publikacja 11.08.2010 19:25
Zeznania znanej modelki brytyjskiej Naomi Campbell przed Specjalnym Sądem dla Sierra Leone w Hadze w sprawie tzw. „krwawych diamentów” śledzą z uwagą również misjonarze.
Jednym z nich jest o. Gerardo Caglioni, włoski ksawerianin, pracujący od wielu lat w Sierra Leone. Trybunał oskarża byłego krwawego dyktatora Liberii Charlesa Taylora o ludobójstwo i zbrodnie wojenne oraz o handel z rebeliantami z Sierra Leone, którym w zamian za diamenty dostarczał broń.
Modelka, której Taylor miał podarować diamenty, zeznawała przed Sądem kilka dni temu. Długo odmawiała zeznań i zaprzeczała, jakoby utrzymywała kontakty z hojnym dyktatorem. Przyjechała do Holandii dopiero wtedy, gdy zagrożono jej więzieniem.
Wojna domowa w Sierra Leone wybuchła w 1991 roku i trwała z przerwami do stycznia 2002 roku. Podczas niej dochodziło do okrucieństw, których ofiarami padali cywile: na porządku dziennym były porwania, okaleczenia, gwałty i przymusowe wcielanie do wojska dzieci. Za większość tych zbrodni wojennych ponoszą odpowiedzialność partyzanckie jednostki Zjednoczonego Frontu Rewolucyjnego (RUF) wspieranego przez Taylora.
„Odnoszę wrażenie, że w tym spektakularnym procesie z wielkim trudem ujawnia się właściwe, bardzo skomplikowane fakty” – tak rozprawę w Hadze skomentował w rozmowie z watykańską agencją misyjną „Fides” o. Caglioni. Zwrócił uwagę, że „proces posuwa się bardzo ospale, jako że chodzi o wydarzenia sprzed ponad dziesięciu lat”. Według włoskiego misjonarza, „dotychczasowe postępowanie sądowe jednoznacznie wskazuje na odpowiedzialność Charlesa Taylora, którego działalność była już bardzo widoczna w czasie wojny domowej”.
Ksawerianin uważa, iż odpowiedzialność dawnego dyktatora sięga poza granice Sierra Leone i Liberii.
„Większość żołnierzy pod jego dowództwem to byli płatni najemnicy, a także miejscowe dzieci-żołnierze siłą wciągane do wojska. Już wtedy dużo się mówiło o Bin Ladenie, o wymianie nielegalnie wydobywanych diamentów z Sierra Leone za broń” – powiedział misjonarz. Zwrócił jednocześnie uwagę, że „za pośrednictwem międzynarodowej sieci handlarzy biżuterią kamienie te trafiały i nadal trafiają na rynki światowe”.