Swoim cierpieniem wypraszała łaski dla kapłanów i zgromadzenia zakonnego.
Swoim cierpieniem wypraszała łaski dla kapłanów i zgromadzenia zakonnego.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Ruszy proces beatyfikacyjny s. Wandy Boniszewskiej - stygmatyczki zmarłej w 2003 r.

Brak komentarzy: 0

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

GOSC.PL

publikacja 18.09.2020 14:27

Nosiła stygmaty jak o. Pio, żywiła się Komunią św. jak Marta Robin, z polecenia Jezusa pisała dziennik jak s. Faustyna i niczym Mała Tereska obiecała zesłać po śmierci na ziemię płatki kwiatów – wyproszonych łask. Życie pełne cierpienia oddała za kapłanów i osoby konsekrowane.

O byciu zakonnicą myślała od dziecka. Kiedy podrosła rozważała wstąpienie do benedyktynek albo bernardynek, aż wreszcie poszła śladem dwóch rodzonych sióstr i wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr od Aniołów.

- Jako siostry bezhabitowe pozostajemy raczej w ukryciu.  I tak ukryte było mistyczne życie Wandy. Jej misja wpisała się w nasz charyzmat modlitwy za kapłanów i pomocy im w dziele ewangelizacji – mówi s. Alicja. – Ona niczym się nie wyróżniała, żyła w prostocie. Używała form modlitwy, które są w zgromadzeniu, obchodziła pierwsze piątki, przestrzegała godzin rozmyślań, a oprócz tego prowadziła kursy maszynopisania, katechizowała, opiekowała się pielgrzymami przybywającymi na Jasną Górę.

- Tylko przełożone generalne i spowiednicy wiedzieli o mistycznych przeżyciach Wandy. Inne siostry widziały, że coś się wokół niej dzieje, ale nie znając sedna, nie zawsze to rozumiały i właściwie interpretowały. To rodziło napięcia – dodaje s. Aleksandra.

Bywało, że zakonnice zniecierpliwione kolejnymi chorobami Wandy, ciągłymi niedyspozycjami, opuszczaniem zajęć we spólnocie, wypominały jej nadwrażliwość, wykręcanie się od codziennych obowiązków, nazywały histeryczką i dziwaczką. Bo jak traktować ją poważnie, gdy od kilku tygodni leży w łóżku słaba i nagle oświadcza, że idzie z Pryciun na pielgrzymkę do Ostrej Bramy!

- I za pozwoleniem przełożonej pojechała. Na furmance, bo nie była w stanie iść – tłumaczy s. Alicja - O odbycie pielgrzymki w intencji zagrożonych piekłem kilku dusz kapłanów poprosiła ją osobiście Matka Boża. Kiedy ledwo żywa Wanda dotarła przed ostrobramski obraz, Maryja powiedziała, że dusze zostały uratowane.

 "Twoje życie będzie na krzyżu, czuwaj, byś z niego nie schodziła, bo nieprzyjaciel zastawia wojsko" – prosił Zbawiciel. Nie zeszła. Była niestrudzonym orędownikiem księży i zakonów.

- Wielu księży, członków zakonów przeżywających trudności, kleryków, osób rozeznających powołanie prosi o modlitwę za wstawiennictwem s. Wandy. Piszą też parafianie w intencji swoich kapłanów – mówi s. Alicja. – Niedawno napisała do nas matka, której syn chciał odejść ze stanu kapłańskiego. Po kilku miesiącach nadeszło podziękowanie za otrzymaną łaskę.

 

 

 

 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 4 z 4 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..