Hodowla ekstremizmu

Andrzej Macura

publikacja 27.09.2020 14:00

Marginalizowani wcześniej czy później zabierają głos. Nazywa się to rewolucją.

Ta wiadomość przeszłą chyba niezauważona. Cóż, na pierwszy rzut oka nie wydaje się szczególnie ważna. Naukowcy z Exeter „zbadali związki między poglądami politycznymi a poczuciem zrozumienia i słuchania, oraz co za tym idzie wybaczeniem i zdolnością do zaufania” – czytamy w informacji Radia Watykańskiego. I wyszło im, że im bardziej ktoś czuje się nierozumiany, niewysłuchany, tym większe jego poparcie dla izolacji i separatyzmu, a swoim przeciwnikom nie jest skłony ani ufać ani przebaczyć. Co w takiej konstatacji nadzwyczajnego? Zwróćmy uwagę: przecież de facto naukowcy ci pokazali, jak społeczeństwa hodują ekstremistów! Poczucie niewysłuchania, poczucie niezrozumienia. To właśnie źródło napędzania wzrostu ekstremizmu. Może nie jedyne, ale na pewno ważne.

Nie brakuje w dzisiejszym świecie grup ludzi, którzy czują się niewysłuchani i nierozumiani. Do takich należą między innymi coraz liczniejsi tzw. antyszczepionkowcy. Zdecydowanie nie są słuchani. Jasne, znajdą się wśród nich i oszołomy. Wielu doświadczyło jednak całkiem realnych problemów ze zdrowiem swoich dzieci i lekceważącego wzruszenia ramion, kiedy pytają o ich przyczynę. Całkiem sporo wysuwa całkiem racjonalne postulaty. Ot, przejrzenie listy obowiązkowych szczepień dzieci, obowiązek badań lekarskich przed podaniem szczepionki i możliwość zgłaszania odczynów poszczepiennych przez rodziców (bo lekarze to z różnych powodów zaniedbują). Dwa ostatnie dałyby rzetelny statystyczny obraz ewentualnego problemu. Tymczasem nawet takie traktowane są jak obrazoburstwo, a w dyskusjach wszystkich ich traktuje się jak zwolenników tezy o płaskiej ziemi. Niestety, powiela się przy tym czasem informacje nieprawdziwe – co niegłupi przecież antyszczepionkowiec potrafi sprawdzić – mają więc dodatkowy, całkiem racjonalny argument: nie tylko się ich nie rozumie, nie słucha, lekceważy, ale są uważani za naiwniaków, których można okłamywać. Tymczasem badania naukowców z Exeter wykazały, że  próbą zakrzyczenia ich poglądów się nie zmieni. I dopóki „światła” część społeczeństwa będzie stosowała taką taktykę, ruch antyszczepionkowy będzie rósł w siłę.

Cóż dopiero powiedzieć o sytuacji, w którym mniejszość próbuje narzucić narrację większości? Myślę o tzw. politycznej poprawności, o postulatach ideologii LGBT, o  żądaniach amerykańskiej BLM i paru innych. Taktyka podobna: jak czyjaś wypowiedź się nie podoba, to stempelek na łeb („faszysta”, „rasista”, „męski szowinista”, „nietolerancyjny głupek”, „zacofany katol”) i do szufladki z napisem „z tymi nie ma nawet co dyskutować”. W relacjach społecznych  traktować jak śmierdzące jajo - szerokim łukiem omijać, a jak się nie da, to ostentacyjnie zatkać nos. W świetle jednak tego, co wykazali naukowcy z Exeter, to taktyka samobójcza. Wcześniej czy później ci z szufladki się odezwą. Niesłuchani, nierozumiani, zorganizują się, a wahało, dziś tak mocno wychylone w stronę akceptacji absurdów, najpewniej nie wróci na swoje miejsce, ale wychyli się w stronę przeciwną. Ku akceptacji innych absurdów.

Tak, uczciwy dialog zawsze jest w społeczeństwach potrzebny. Nie narzucanie jedynie słusznych poglądów. Tyle że dialog zakłada też słuchanie. Nie zastąpi go przekonanie, że wie się, co druga strona chce powiedzieć.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..