Do 86 wzrósł bilans ofiar islamskich ataków na chrześcijańskie kościoły w święta Bożego Narodzenia w Nigerii. Do zamachów przyznało się muzułmańskie ugrupowanie krzewicieli nauczania proroka i świętej wojny.
Młodzi chrześcijanie pragną odwetu – przyznaje abp Ignatius Kaigama, ordynariusz Jos, diecezji, w której doszło do starć. Naszym najtrudniejszym zadaniem jest uśmierzenie ich gniewu. Bo islamski atak na kościoły w święta Bożego Narodzenia odbierają jako największą obrazę – przyznaje abp Kaigama.
Z kolei włoski misjonarz i misjolog o. Giulio Albanese przestrzega przed przedstawianiem starć w Nigerii jako wojny religijnej. W jego przekonaniu są to starcia między ubogimi, wykorzystywane przez nigeryjską oligarchię, której zależy na podsycaniu napięć, bo pozwalają one utrzymać jej swoją pozycję.
O. Albanese przypomina, że Nigeria to skrajnie ubogi kraj o bogatych złożach ropy naftowej. Jednakże z 80 proc. dochodu narodowego korzysta zaledwie jeden procent obywateli, którym zależy na utrzymaniu aktualnej sytuacji. Czynnikiem, który uniemożliwia zmianę tej sytuacji, jest ścisłe powiązanie nigeryjskiej oligarchii z międzynarodowymi koncernami naftowymi – zauważa włoski misjonarz, powołując się na opinię nigeryjskiego episkopatu.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.
Owijają się wokół nich i wpływają niekorzystnie na ich działanie.