Czarny dzień w historii Unii Europejskiej – tak włoski minister spraw zagranicznych Franco Frattini skomentował postawę szefów dyplomacji z innych państw unijnych, którzy nie zgodzili się stanąć w obronie prześladowanych chrześcijan.
To właśnie z inicjatywy Włoch mieli oni wczoraj, na swym comiesięcznym spotkaniu, przyjąć deklarację w sprawie prześladowań religijnych, ze szczególnym uwzględnieniem wyznawców Chrystusa. Jednakże w tekście przygotowanym przez szefową unijnej dyplomacji, Catherine Ashton, ograniczono się jedynie do ogólnikowych stwierdzeń, a słowo „chrześcijanie” nie pojawiło się ani razu.
Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiło się kilka państw unijnych, między innymi Polska. „Jeśli mamy jako UE mieć stanowisko, to nie ma co owijać w bawełnę i mówić o wszystkich religiach – powiedział minister Radosław Sikorski. – Aby być skuteczni, musimy nazwać problem, i radykałom oraz rządom krajów, gdzie to się dzieje, przesłać jasny sygnał: monitorujemy sprawę i nie zapomnimy o niej” – zaznaczył szef polskiej dyplomacji. Zaproponował on również, by w unijnej dyplomacji powstał departament zajmujący się monitorowaniem wolności religijnej.
Jak ujawnił z kolei szef włoskiej dyplomacji, za wyraźnym stanięciem w obronie chrześcijan opowiedziało się 15 państw. Przeciwko były m.in. Luksemburg, Portugalia, Hiszpania i Irlandia. W takiej sytuacji postanowiono dyskusję nad dokumentem odłożyć na później. Deklaracja bez wzmianki o chrześcijanach byłaby mało wiarygodna – zaznaczył minister Frattini. W jego przekonaniu wczorajsza porażka to zasługa skrajnego laicyzmu, który psuje reputację Europy.
Ciężka broń na terenach zamieszkałych przez cywilów, wzrost przemocy seksualnej.
Został obarczony odpowiedzialnością za niepowodzenie Operacji Market Garden.
Wiernych zobowiązano w zamian np. do modlitwy za pokój na świecie lub jałmużny.