Żołnierze atakujący siedzibę Osamy bin Ladena mieli go zabić, a nie pojmać - taką informację podał brytyjski dziennik "The Telegraph", powołując się na amerykańskie źródła wojskowe.
Jak poinformował prezydent Barack Obama, przywódca Al-Kaidy Osama bin Laden został zabity w swej siedzibie w miejscowości Abbotabad 60 km na północ od Islamabadu. W operacji tej nie zginął żaden Amerykanin i dbano o to, by uniknąć ofiar wśród cywilów - dodał prezydent USA.
Według przedstawicieli amerykańskich władz, na których powołuje się Reuters, wraz z bin Ladenem zabito trzech innych dorosłych mężczyzn, w tym syna bin Ladena. Przywódca Al-Kaidy poniósł śmierć od strzału w głowę. Zginęła także kobieta, którą jeden z mężczyzn użył dla swej osłony.
Cała akcja przeciwko przywódcy Al-Kaidy trwała mniej niż 40 minut. Amerykański śmigłowiec został utracony z powodu usterki mechanicznej, ale jego załogę i oddział szturmowy bezpiecznie ewakuowano. Przebieg operacji był śledzony na bieżąco przez dyrektora CIA Leona Panettę i innych funkcjonariuszy wywiadu w pokoju konferencyjnym w głównej siedzibie CIA w Langley w stanie Wirginia - powiedział cytowany przez Reutera anonimowy przedstawiciel władz USA.
Jak podali wyżsi przedstawiciele amerykańskiej administracji państwowej, do bin Ladena dotarto po ponad czterech latach śledzenia jednego z jego zaufanych kurierów oraz jego brata - przy czym trop ten uzyskano dzięki zeznaniom osób, zatrzymanych po 11 września 2001 roku.
Siedzibę bin Ladena zidentyfikowano w sierpniu 2010 roku, szybko zdając sobie sprawę, że trzykondygnacyjny budynek wartości miliona dolarów jest czymś więcej niż domostwem dwóch osób o nieustalonych źródłach utrzymania - relacjonuje Reuters.
Według amerykańskich władz, zbudowana w 2005 roku rezydencja bin Ladena jest około ośmiu razy większa niż pozostałe domy w jej okolicy. Otacza ją mur wysokości od czterech do sześciu metrów, zwieńczony drutem kolczastym, a dostęp do środka wiedzie przez dwie bramki bezpieczeństwa.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.