Biedny pożycza

Tomasz Rożek

GN 01/2012 |

publikacja 04.01.2012 00:15

Premier obiecuje gigantyczną pożyczkę Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Minister finansów potwierdza i dodaje: „stać nas”. Prezes NBP, do którego należą te pieniądze, milczy, a niezależny ekonomista mówi, że ta sytuacja to naciąganie prawa.

Biedny pożycza PAP/EPA/BENOIT DOPPAGNE Premier Donald Tusk na ostatnim unijnym szczycie obiecał, że Polska pożyczy pieniądze na ratowanie strefy euro. Czy miał do tego prawo?

Niezależność NBP jest gwarantowana w konstytucji. Jest jedną z podstaw ładu demokratycznego. Bez niezależnego banku centralnego nie ma mowy, by wstąpić do UE czy do strefy euro. I bardzo dobrze. Bank centralny nie może być bankiem konkretnego rządu, bo wtedy jest spora szansa, że zamiast dbać o nasze pieniądze, służyłby politykom do wygrywania wyborów. Czy przypadkiem właśnie nie mamy do czynienia z ograniczeniem niezależności NBP?

Przedsiębiorcy stracą

W połowie grudnia, na kolejnym europejskim szczycie ostatniej szansy (następny zwołano na początek stycznia), premier Donald Tusk zadeklarował, że Polska pożyczy Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu pieniądze na ratowanie gospodarki strefy euro. Co prawda nas w strefie euro nie ma, ale premier przekonywał, że warto w pomoc się zaangażować, bo gdy Euroland jest w kłopotach, to i narodowa gospodarka dostaje zadyszki. To wśród państw unijnych znajdujących się poza strefą euro odosobniona opinia, bo za wyjątkiem Polski i Czech wszystkie kraje Unii posługujące się narodowymi walutami odmówiły wsparcia MFW. O jakiejkolwiek pożyczce nie chce też słyszeć Wielka Brytania.

Po powrocie z brukselskiego szczytu w ustach najwyższych polskich urzędników pojawiły się konkretne kwoty. Minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że Polska pożyczy 6 mld euro, czyli około 26 mld zł. Kwota gigantyczna, bo dziura w polskim budżecie w 2011 r. wyniósł około 40 mld zł. Jakim prawem premier Tusk dysponuje pieniędzmi, które nie są pieniędzmi budżetowymi? Czy nie łamie zasad niezależności banku centralnego? A jeżeli można pieniądze pożyczać innym, dlaczego nie wykorzystać ich np. na obniżenie podatków dla przedsiębiorców polskich? Przecież to oni w dużej mierze ciągną nasz wzrost gospodarczy. Tymczasem obciążenia przedsiębiorców w Polsce rosną. Sejm właśnie przyjął ustawę o podwyżce składki rentowej od lutego 2012 r. o 2 pkt. procentowe po stronie pracodawcy. W tym kontekście słowa ministra Rostowskiego, że „stać nas” na pożyczanie europejskim bankrutom zakrawają na żart.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.