„Element bandycko-powstańczy” zniszczyć!


Maciej Korkuć

Żołnierze wolnej Polski |

publikacja 01.03.2012 09:10

Budowa nowego systemu władzy w Polsce wymagała nie tylko rozbicia okupacyjnych struktur III Rzeszy, ale także likwidacji legalnej administracji państwowej RP (Delegatura Rządu) i Wojska Polskiego (Armii Krajowej). 



Funkcjonariusze NKWD. Ilustracja z wystawy eksponowanej w Miednoje 
Funkcjonariusze NKWD. Ilustracja z wystawy eksponowanej w Miednoje

Zadaniem organów bezpieczeństwa było rozbicie aparatu państwowego znajdującego się w podziemiu – przyznawał po latach Mieczysław Mietkowski, stalinowski wiceminister Bezpieczeństwa Publicznego.


Sowieci w każdej wiosce

Komuniści nie mieli sił do wykonania tego zadania samodzielnie. Początkowo główny ciężar zabezpieczenia ich władzy spoczywał na wojskach i funkcjonariuszach NKWD, NKGB i kontrwywiadu wojskowego „Smiersz”. W raporcie z pierwszych miesięcy funkcjonowania na terenie „Polski Lubelskiej” zastępca Ludowego Komisarza Spraw Wewnętrznych gen. Iwan Sierow meldował do Berii: „Zgodnie z Waszymi wytycznymi, w celu zorganizowania akcji wojskowo-operacyjnych zostały utworzone grupy: agenturalna, śledcza, informacyjno-dochodzeniowa i operacyjno-wojskowa, przeznaczone do pracy w powiatach. Wyznaczono także wykwalifikowanego pracownika do utrzymywania kontaktu i udzielania pomocy Wydziałowi Bezpieczeństwa PKWN”.
Reprezentanci legalnych władz Rzeczypospolitej byli bezradni. Teren był nasycony sowieckim wojskiem i formacjami NKWD w takim stopniu, że nie było najmniejszych szans na podejmowanie działań wbrew Sowietom, nie mówiąc nawet o zbrojnym przeciwstawieniu się im. Jeden z organizatorów bezpieki Józef Jungman-Jurkowski pisał, że „na tym odcinku do Wisły nasycenie wojsk było tak olbrzymie, że oni [żołnierze AK] nie mieli nawet możliwości, jak to się mówi, kichnąć głośno, bo zlikwidowano by ich fizycznie. Przecież wojsko, które zrobiło później tę wielką ofensywę, to stało na tym małym odcinku. Każda wioska była pełna wojsk armii radzieckiej”.
Na zajęte terytoria skierowano specjalne jednostki Wojsk Wewnętrznych NKWD ds. ochrony tyłów. Dodatkowo w Lublinie została sformowana Zbiorcza Dywizja Wojsk Wewnętrznych NKWD (potem przemianowana na 64. Dywizję Strzelecką NKWD). Sierow informował też o przydzieleniu komunistycznej bezpiece kolejnych „wykwalifikowanych pracowników NKWD-NKGB” w celu „udzielenia praktycznej pomocy Wydziałowi Bezpieczeństwa PKWN w walce z elementami powstańczymi”.


Nowa okupacja

NKWD i „Smiersz” z miejsca przystąpiły do aresztowań. Świeżo opuszczone przez gestapo więzienia dość szybko zaczęto na nowo zapełniać. Z miejsca ruszyły na wschód bydlęce wagony wypełnione ludźmi. Teodor Duda, w 1944 r. szef Departamentu Więziennictwa i Obozów, po latach mówił, że „transporty na »białe niedźwiedzie« rozpoczęły się w końcu sierpnia [1944 r.], a we wrześniu szły całą parą. Gdy ofensywa posuwała się naprzód, to szło ich coraz więcej”. Według sowieckich danych, w sierpniu 1944 r. w obozach NKWD przebywało już 3415 „polskich jeńców wojennych”.
NKWD zachowywało się jak na terytorium podbitego kraju. Liczba aresztowanych lawinowo wzrastała. W piśmie do Berii z 26 października 1944 r. Iwan Sierow sumował: „według stanu na 11 listopada, aresztowano 3003 członków podziemnej formacji AK i ich popleczników”. Dodając rezultaty aktywności UB, pisał, iż „razem na terenie Polski [lubelskiej] nasze grupy operacyjne wspólnie z organami służby bezpieczeństwa aresztowały ponad 4200 członków AK”. Niemcy przez pięć lat okupacji nie mogli się pochwalić takimi efektami jak „sojusznicy naszych sojuszników”.
Raczkująca polska bezpieka działała pod pełną kontrolą Rosjan. Aż do jesieni 1945 r. pacyfikacją społeczeństwa i likwidacją środowisk niepodległościowych zajmowały się przede wszystkim wojska NKWD. Z przyczyn politycznych i propagandowych często kamuflowano ich działania. Mówił o tym m.in. Duda: „Poprosiliśmy wówczas gen. Szepiłowa, aby nam dał broń, ludzi do pomocy, z tym, że my ludziom tym daliśmy swoje umundurowanie. Utworzyliśmy wówczas batalion wzmocniony i ludzie ci ubrani w polskie mundury jechali razem z nami, aby łapać dezerterów”. Duda nie miał wątpliwości, że „gdyby nie towarzysze radzieccy, to my swoimi siłami w tym czasie nie moglibyśmy nic zrobić”. 


„Niezbędne działania czekistowskie”


Terror miał charakter powszechny. „Akcje represyjne i terrorystyczne były wymierzone nie tylko przeciw zakonspirowanym strukturom podziemnym – opisywał żołnierz AK z Rzeszowszczyzny Gabriel Brzęk »Dewajtis« – ale też przeciwko osobom potencjalnie niebezpiecznym, a za takie uważano dawnych ziemian, duchowieństwo oraz osoby cieszące się zaufaniem społeczeństwa, lecz obojętne lub odmawiające współpracy z nową władzą. Wielu z nich zostało aresztowanych podczas akcji tak zwanego rozbrajania terenu (w istocie były to pacyfikacje), przeprowadzanych przez NKWD oraz MO, UB i wojska wewnętrzne, najczęściej dowodzone wówczas przez oficerów NKWD”.
Aresztowanych umieszczano w opuszczonych przez Niemców obozach koncentracyjnych. Szybko organizowano nowe (m.in. w Skrobowie i Rembertowie). NKWD tworzyło także prowizoryczne obozy polowe: ludzi przetrzymywano w wykopanych w ziemi głębokich dołach naprędce zadaszonych i ogrodzonych zasiekami z drutów kolczastych. Wielu aresztowanych po prowizorycznych „rozprawach sądowych” po prostu mordowano – tak robiono m.in. w lasach w Turzy pod Rzeszowem.
Na terenach zajmowanych w 1945 r. „pełnomocnicy NKWD ZSRR otrzymali zadania: w miarę przesuwania się jednostek Armii Czerwonej niezwłocznie przeprowadzać na terenach wyzwolonych z wojsk przeciwnika niezbędne działania czekistowskie, zapewniające wykrycie i aresztowanie szpiegowsko-dywersyjnej agentury niemieckich organów wywiadu, terrorystów, członków różnych wrogich organizacji, grup bandycko-powstańczych, niezależnie od narodowości i obywatelstwa; wykrywać i konfiskować nielegalne radiostacje, składy broni, podziemne drukarnie i inną bazę materiałowo-techniczną, przeznaczoną do wrogiej działalności. (...) W celu zabezpieczenia tej pracy pełnomocnikom NKWD ZSRR podporządkowano znajdujące się na miejscu wojska NKWD do ochrony tyłów wymienionych frontów o liczebności 31 099 osób oraz w celu wzmocnienia przydzielono dodatkowo cztery dywizje i cztery samodzielne pułki o ogólnej liczebności 27 900 osób, które zostaną skoncentrowane w rejonach przeznaczenia do 20 stycznia br.”.
Do 24 stycznia 1945 r., a więc zaledwie w ciągu kilku pierwszych dni sowieckiej ofensywy styczniowej, na tyłach 1. Frontu Białoruskiego aresztowano 956 osób; na odcinku 2. Frontu Białoruskiego – 1014 osób; na odcinku 1. Frontu Ukraińskiego – 711 osób; na odcinku 4. Frontu Ukraińskiego – „146 Polaków”. Do 14 maja tylko na odcinku 1. Frontu Białoruskiego aresztowano 63 428 osób, w tym 16 148 Polaków – żołnierzy AK i innych organizacji podziemnych. Podobne mogły być efekty działań pełnomocników NKWD do spraw 2. Frontu Białoruskiego na północy kraju i 1. Frontu Ukraińskiego na południu.


Sowieckie gwarancje

W maju 1945 r. wojska NKWD w Polsce liczyły ok. 35 tys. ludzi. Następca Sierowa na stanowisku doradcy przy MBP, Nikołaj Seliwanowski, raportował wówczas do Berii, że „w związku z tym, że polskie wojska wewnętrzne, znajdujące się w stadium reorganizacji, nie nadają się do wykorzystania ich przeciw bandom, walkę z bandytami prowadzą głównie nasi pogranicznicy”.
Największą masową zbrodnią dokonaną wprost przez Sowietów już po zakończeniu II wojny światowej wobec ludności Polski w granicach pojałtańskich była tzw. obława augustowska, przeprowadzona w lipcu 1945 r. Na terenie Polski zatrzymano wówczas w sumie co najmniej 1878 osób. Dotychczas ustalono personalia grubo ponad pół tysiąca osób, które nigdy nie powróciły do domów. Najprawdopodobniej zostali wymordowani w okolicach Grodna.
W roku 1946 w dalszym ciągu do działań na ternie Polski używano ponad 10 tys. żołnierzy NKWD (przemianowanego na MWD) – nie licząc kilku tysięcy funkcjonariuszy w „polskiej” bezpiece, KBW i Informacji Wojskowej. Nie przypadkiem jesienią tego roku Bierut prosił o pozostawienie w Polsce 64. Dywizji wojsk wewnętrznych MWD na czas wyborów. Sowiecka bezpieka dawała mu prawdziwe gwarancje utrzymania wydarzeń pod kontrolą.



Przeczytaj specjalny dodatek IPN i Gościa Niedzielnego wydany na Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych "Młodzi, niezłomni, wyklęci".

Polecamy również dodatek "Żołnierze wolnej Polski" poświęcony żołnierzom wyklętym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.