Nie by przeciągać, ale by przybliżać

KAI

publikacja 08.12.2003 06:58

- Bóg chce być blisko każdego człowieka, także ludzi mieszkających w krajach byłego Związku Radzieckiego, dlatego dziś modlimy się za Kościół katolicki na Wschodzie - wyjaśnia Prymas Polski.

Kard. Józef Glemp przewodniczył 7 grudnia Mszy św. radiowej z bazyliki Świętego Krzyża w Warszawie. W dniu tym w całej Polsce obchodzony jest IV Dzień Modlitw za Kościół katolicki na Wschodzie. W homilii Prymas przypomniał, że Bóg, chce być blisko każdego człowieka, dlatego Kościół katolicki pragnie służyć wszystkim, nie zamyka się do jednego kraju, czy kontynentu. Podejmując do zadanie Kościół w Polsce w drugą niedzielę Adwentu modli się Kościół katolicki na Wschodzie. Zbiera także ofiary na pomoc materialną, aby stworzyć tam odpowiednie warunki dla głoszenia Słowa Bożego. Przypomniał, że Kościół na terenach dawnego Związku Radzieckiego istnieje od wieków, ale w okresie komunistycznym był prześladowany, ludzie przyznający się do wiary w Chrystusa byli zsyłani do łagrów, gdzie groziła im śmierć. Jak zauważył, choć prześladowania dotyczyły przede wszystkim katolików, nie ominęły także prawosławnych, tylko za rządów Chruszczowa zamknięto 13 tys. cerkwi. Kard. Glemp przypomniał postacie wybitnych polskich duchownych, którzy przebywając na zesłaniu budowali Kościół. Wśród nich wymienił św. Rafała Kalinowiskiego i bł. abp Zygmunta Szczęsnego Kalinowskiego. Kard. Józef Glemp poruszył również problem trudnych relacji z Kościołem prawosławnym, którzy oskarżają katolików o prozelityzm, czyli przeciąganie wiernych z ich Kościoła do katolickiego. Według Ks. Prymasa te oskarżenia nie są prawdziwe. - Jeżeli dziś pracują tam kapłani katoliccy z Polski, ze Słowacji, Litwy lub Korei, to nie dlatego by przyciągać kogokolwiek z prawosławia, ale aby przybliżać wszystkim dobroć i łaskę Chrystusa - tłumaczył. I dodał: - Bardzo chcielibyśmy, aby prawosławni byli prawdziwymi prawosławnymi i chwalili Boga według swych tradycji. Natomiast wszyscy dojrzewamy do tego, aby Kościół nie był tylko dodatkiem do narodowości. Kontynuując Prymas Polski stwierdził: - Życzliwość jaką okazujemy Kościołowi katolickiemu na Wschodzie powinna także promieniować na inne Kościoły. Ubolewał, że życzliwość ta jest często odrzucana, wręcz trzeba żebrać, aby móc ją okazać: - Dlaczego cicha posługa bliźniemu, ów sąsiedzki parafialny gest miłosierdzia, musi ograniczać się wyproszonej czy wręcz wyżebranej usługi? - pytał retorycznie. Nawiązując do skomplikowanej sytuacji politycznej w świecie, a szczególnie w krajach byłego ZSRR skrytykował próby siłowego rozwiązywania problemów świata i zaapelował o miłość i solidarność. - Czy zakorzenioną nienawiść na da się wytępić siłą. Dlaczego przy wielkich rozstrzygnięciach nie ma miejsca na miłość, na solidarność - stwierdził.