One też mają prawo żyć

KAI

publikacja 10.04.2004 06:24

Porzucanie a nawet zabijanie dzieci z wrodzonymi wadami oraz bliźniaków ciągle jeszcze zdarza sie wśród plemion Wanchu i Nocte , w stanie Arunachal Pradesh, w północnych Indiach. Ta zła tradycja zmienia sie m.in. dzięki wysiłkom działających tam misjonarek miłości, zgromadzenia założonego przez bł. Matkę Teresę z Kalkuty.

Tradycyjnie Wanchu i Nocte uważają urodzenie niepełnosprawnych dzieci za "zły omen" zapowiadający rychłą śmierć ojca, pożar i głód w wiosce. "Ostatnio wiele się w tej sprawie zmienia dzięki rozwojowi oświaty oraz działalności rożnych kościołów chrześcijańskich i studentów-wolontariuszy" - mówi przywódca plemienia Nocte Wanglin Lowang Dong w wywiadzie dla azjatyckiej agencji UCAN. Duża rolę odgrywają misjonarki miłości, które adoptują niechciane dzieci i umieszczają je w sierocińcu w Borduria. Dong przyznaje jednak, że zabójstwa dzieci ciągle się jeszcze zdarzają, zwłaszcza w odległych od głównych dróg małych wioskach. Chwali także, organizacje hinduistyczne m.in. Ram Krisha i Swam Vivekananda za działalność prowadząca do przerwania tych nieludzkich praktyk. Współpracujący z siostrami w Borduria, salezjanin o. George powiedział UCAN, że misjonarki założyły tam klasztor i rozpoczęły działalność w 1993 r. Obecnie wśród sióstr przebywa 15 bliźniaków i chorych od urodzenia dzieci. Wiele z nich wcześniej przewieziono do klasztoru w Kalkucie we wschodnich Indiach. Sam o. George dąży do tego, aby ludzie z wiosek wśród których pracuje już od 25 lat informowali go o każdych narodzinach niepełnosprawnego dziecka, gdyż jak sądzi, w przeciwnym wypadku zabójstwa dalej będą kontynuowane. Jego zdaniem główną przyczyną tych okrutnych praktyk jest bieda i niewiedza. Zakonnik z żalem mówi, że mimo podjętych kroków sam ciągle niewiele może zdziałać.