Sześcioro nowych świętych

KAI

publikacja 16.05.2004 05:35

W niedzielę 16 maja Jan Paweł II ogłosi świętymi sześcioro błogosławionych - czterech kapłanów, w tym dwóch Włochów a także Hiszpana i Libańczyka, oraz dwie Włoszki: zakonnicę i świecką. Będzie to pierwsza kanonizacja w tym roku, a 52. od początku pontyfikatu. Łącznie obecny Papież ogłosił świętymi 476 osób.

Przedstawiamy sylwetki nowych świętych: 1. Św. Alojzy Orione (23 VI 1872-12 III 1940) - Włoch, kapłan, założyciel kilku zgromadzeń zakonnych męskich i żeńskich, w tym Małego Dzieła Opatrzności (orionistów), wielki przyjaciel Polski. Urodził się w Pontecurone (północne Włochy) w średnio zamożnej, religijnej rodzinie robotniczej. Gdy miał 13 lat, wstąpił do klasztoru franciszkanów, ale wkrótce ciężko zachorował na płuca i musiał wrócić do domu. Trafił później do oratorium koło Turynu, gdzie zwrócił na siebie uwagę św. Jana Bosko, który pewnego razu powiedział mu: "Będziemy zawsze przyjaciółmi". W Turynie zetknął się też z dziełami miłosierdzia innego wielkiego świętego - Józefa Benedykta Cottolengo (1786-1842). W 1889 wstąpił do seminarium w Tortonie, gdzie wkrótce bardzo zaangażował się w działalność społeczną na rzecz bliźnich. Jeszcze jako kleryk założył oratorium dla młodzieży i kolegium dla biednych chłopców. 13 kwietnia 1895 przyjął święcenia kapłańskie, a wraz z nim kapłanami zostało sześciu uczniów jego kolegium. Rozwinął wkrótce duszpasterstwo wśród młodzieży, zakładając nowe domy w różnych miejscach Włoch, łącznie z Sycylią. Jednocześnie gromadził wokół siebie kleryków i księży, również zaangażowanych w działalność na rzecz ubogich, a nieraz i porzuconych dzieci i młodzieży. Tak powstała pierwsza gałąź nowej rodziny zakonnej: pustelnicy Opatrzności Bożej, którzy wierni benedyktyńskiej zasadzie "módl się i pracuj" pracowali głównie na wsiach, apostołując wśród chłopów. 21 marca 1903 biskup Tortony zatwierdził kanonicznie męskie zgromadzenie Małego Dzieła Opatrzności Bożej - Synów Opatrzności Bożej (kapłanów, braci koadiutorów [wspomagających] i pustelników) i tym samym potwierdził charyzmat, wyrażający się we "współpracy w prowadzeniu małych, ubogich i ludu do Kościoła i Papieża poprzez dzieła miłosierdzia". Zadanie to członkowie zgromadzenia wypełniają jako IV ślub "wierności Papieżowi". Idąc za radą Leona XIII ks. Orione umieścił w pierwszych konstytucjach zgromadzenia w 1904 jako jedno z jego zadań pracę "na rzecz przywrócenia jedności rozdzielonych Kościołów". Po strasznym trzęsieniu ziemi, które w 1908 dotknęło południowowłoski region Reggio di Calabria i Messynę na Sycylii, powodując 90 tys. ofiar śmiertelnych, kapłan udał się na miejsce zniszczeń, aby ratować zwłaszcza sieroty oraz pomagać w usuwaniu ruin. Pius X mianował go wówczas wikariuszem generalnym diecezji messyńskiej. Po 3-letnim pobycie na Sycylii powrócił do swego zgromadzenia i w grudniu 1913 wysłał pierwszych misjonarzy do Brazylii. W 1915 nowe trzęsienie nawiedziło tym razem Marsikę, pociągając za sobą prawie 30 tys. ofiar. Jednocześnie trwała I wojna światowa i don Orione wielokrotnie przemierzał cały Półwysep Apeniński, starając się pomagać duchowo i materialnie potrzebującym, a zarazem budząc powołania kapłańskie i zakonne. W 20 lat po powstaniu gałęzi męskiej, 29 czerwca 1915 kapłan założył zgromadzenie Małych Sióstr Misjonarek Miłosierdzia, których charyzmatem jest to samo dostrzeganie w ubogich Opatrzności i macierzyństwa Kościoła poprzez miłosierdzie wobec ubogich i chorych. W 1927 powstała także gałąź kontemplacyjna - siostry sakramentki niewidome adoratorki, do których doszły później jeszcze siostry klauzurowe od Jezusa Ukrzyżowanego. Chcą zaangażować świeckich założyciel powołał także Świecki Instytut Orionistyczny i Świecki Ruch Orionistyczny. Gorliwość misyjna ks. Alojzego kazała mu wysyłać swych misjonarzy do wielu krajów, m.in. w 1923 przybyli oni do Polski, którą założyciel darzył wielką miłością. Bardzo pomagał uchodźcom z naszego kraju, którzy próbowali się schronić we Włoszech po wybuchu II wojny światowej. Powiedział kiedyś, że gdyby miał się urodzić ponownie, to chciałby być Polakiem. W swej celi powiesił flagę polską i publicznie demonstrował przeciw najazdowi Niemiec na nasz kraj we wrześniu 1939 r. Cieszył się wielkim szacunkiem kolejnych papieży: od św. Piusa X po Piusa XII i nieraz Stolica Apostolska powierzała mu delikatne zadania w zakresie rozwiązania i uzdrowienia spraw wewnątrzkościelnych oraz w stosunkach Kościoła z państwem włoskim. Był niezmordowanym kaznodzieją, spowiednikiem i organizatorem pielgrzymek, misji, procesji, żłóbków na Boże Narodzenie i innych przejawów pobożności ludowej. Osobiście zbudował sanktuaria maryjne w Tortonie (1931) i Caravaggio a Fumo (1938). Zmarł w wyniku anginy pectoris w domu swego zgromadzenia w San Remo, a jego ostatnimi słowami były: "Jezu, Jezu! Idę!". Błogosławionym ogłosił go 26 października 1980 Jan Paweł II.

Więcej na następnej stronie

2. Św. Hanibal Maria Di Francia (5 VII 1851-1 VI 1927) - Włoch, kapłan, opiekun ubogich i potrzebujących, zał. dwóch zgromadzeń zakonnych męskiego i żeńskiego, wielki promotor budzenia powołań kapłańskich. Był trzecim z czworga dzieci arystokratycznej rodziny w Messynie. Już w wieku 15 miesięcy osierocił ich ojciec i to gorzkie doświadczenie wcześnie uczuliło go na potrzeby bliźnich, zwłaszcza sierot. Od najmłodszych lat żywił szczególną cześć do eucharystii, uzyskując nawet rzadkie w tamtych czasach zezwolenie na codzienne przystępowanie do komunii św. Podczas tych częstych adoracji Najświętszego Sakramentu odkrył konieczność modlitwy o powołania kapłańskie i zakonne, dla której znalazł uzasadnienie w wersecie z Ewangelii: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby posłał robotników na swoje żniwo" (Mt 9, 38; Łk 10, 2). Te właśnie słowa biblijne, a zwłaszcza jedno z nich w wersji łacińskiej: "rogate" [proście, módlcie się] stały się wkrótce nicią przewodnią całej jego późniejszej działalności. 16 marca 1878 przyjął święcenia kapłańskie. Kilka miesięcy wcześniej opatrznościowe, jak sam przyznał, spotkanie z niemal ślepym żebrakiem sprawiło, że zetknął się ze smutną rzeczywistością społeczną i moralną najuboższej peryferyjnej dzielnicy Messyny, tzw. Domami Awinionu i ujawniły w nim tę nieograniczoną miłość ku biednym i sierotom, która miała się stać w przyszłości podstawową charakterystyką jego życia. Za zgodą swego biskupa zamieszkał w tym "getcie" i wszystkie swoje siły poświęcił dla zbawienia tych nieszczęśników, które wydawały mu się, na podobieństwo obrazu ewangelicznego, "owcami bez pasterza". Jednocześnie doświadczał wiele niezrozumienia, trudności a nawet różnego rodzaju wrogości, które pokonywał wielką wiarą, widząc w tych poniżanych i zepchniętych na margines ludziach Jezusa i działając w "duchu podwójnego miłosierdzia: ewangelizacji i wspierania ubogich". W 1882 zapoczątkował działalność swych sierocińców, nazwanych "antonińskimi", gdyż ich duchowym opiekunem był św. Antoni z Padwy. Troszczył się nie tylko o chleb i pracę dla swych podopiecznych, ale przede wszystkim o całościowe wychowanie osoby z moralnego i religijnego punktu widzenia, starając się jednocześnie stworzyć im prawdziwy klimat rodzinny i odkrywać w tym plan Boży. Pragnąc objąć opieką jak najwięcej potrzebujących, a zwłaszcza sieroty, nie przestawał kierować się łacińskim słowem "rogate", czując w nim intuicyjnie nie zwykłe zalecenie Pana, ale jasne polecenie i "nieomylny środek". Aby móc urzeczywistniać w Kościele i w świecie swe ideały apostolskie, ks. Hanibal powołał w 1887 Zgromadzenie Córek Gorliwości Bożej i w 10 lat później Zgromadzenie Rogacjonistów. Chciał, aby oba te instytuty, zatwierdzone kanonicznie 6 sierpnia 1926, zobowiązały się do życia wezwaniem "Rogate" jako 4. ślubem zakonnym. Podkreślał, że cały Kościół musi się modlić za sieroty, ubogich, kapłanów, święte dziewice, a zwłaszcza o liczne i dobre powołania kapłańskie i zakonne, gdyż modlitwą o zdobycie dobrych robotników powinien być zainteresowany każdy wierny i chrześcijanin, któremu leży na sercu dobro wszystkich dusz. Szczególnie jednak musi to być troską biskupów, "pasterzy mistycznej owczarni, którym powierzono dusze i którzy są żywymi apostołami Jezusa Chrystusa". Doroczny Światowy Dzień Modlitw o Powołania, ustanowiony w 1964 przez Pawła VI, może być uważany za odpowiedź Kościoła na to wyczucie ks. Di Francia. On sam był głęboko zaangażowany w zapewnienie mocnej formacji duchowej klerykom, których powierzył mu arcybiskup Messyny. Podkreślał, że kluczem do tego jest modlitwa, bez której "wszelkie wysiłki biskupów i rektorów seminariów są daremne. Już za życia cieszył się jasną i niepodważalną sławą świętości, która wzmogła się jeszcze bardziej po jego śmierci. Założone przezeń zgromadzenia zakonne są dziś obecne na całym świecie. Beatyfikował niestrudzonego misjonarza i ewangelizatora obecny Papież 7 października 1990 r., nazywając go "gorliwym mistrzem współczesnego duszpasterstwa powołań".

Więcej na następnej stronie

3. Św. Józef Manyanet i Vives (7 I 1833-17 XII 1901) - Hiszpan (Katalończyk), kapłan, zał. kilku zgromadzeń zakonnych, szerzących cześć do Najświętszej Rodziny z Nazaretu Urodził się w wielodzietnej rodzinie chrześcijańskiej w miejscowości Tremp koło Lleidy w Katalonii (Hiszpania). Gdy miał 5 lat, matka ofiarowała go patronce miasteczka - Matce Bożej z Valldeflors. Po studiach w seminariach diecezjalnych Lleidy i Urgell przyjął święcenia kapłańskie 9 kwietnia 1859 i przez 12 lat był najbliższym współpracownikiem biskupa Urgell. Ale w pewnej chwili zaczęło go coraz bardziej pociągać życie zakonne i zaczął odczuwać pragnienie założenia nowych zgromadzeń - męskiego i żeńskiego. W 1864 za aprobatą biskupa powołał do życia zgromadzenie Synów Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa, a w 10 lat później - Misjonarki Córki Świętej Rodziny z Nazaretu. Obie wspólnoty miały naśladować, czcić i szerzyć kult Świętej Rodziny oraz troszczyć się o chrześcijańską formację rodzin, głównie za pośrednictwem wychowania i oświaty katolickiej wśród dzieci i młodzieży, a także poprzez posługę kapłańską. Sam założyciel dzięki stałej modlitwie, niezmordowanej pracy i przykładnemu życiu pełnemu cnót, a także pełnej miłości trosce o dusze prawie 40 lat kierował i dodawał ciągłych bodźców obu nowym instytutom zakonnym; zakładał kolegia, szkoły zawodowe, seminaria i inne ośrodki apostolatu w całej Hiszpanii. Dziś oba zgromadzenia są obecne także w różnych krajach Europy, obu Ameryk i w Afryce. Napisał kilka dzieł, w których dawał światu przykład Świętej Rodziny z Nazaretu oraz nawoływał do czczenia i naśladowania Jej. Założył też czasopismo "La Sagrada Familia" (Rodzina Święta), ukazujące się obecnie po hiszpańsku i włosku, w którym m.in. propagował zbudowanie w Barcelonie świątyni przebłagalnej ku czci Rodziny Świętej, która stałaby się duchowym i powszechnym domem wszystkich rodzin. To właśnie te poglądy stały się natchnieniem dla rozpoczęcia budowy kościoła Świętej Rodziny - genialnego dzieła architekta, a obecnie także sługi Bożego Antoniego Gaudiego, który pragnął w ten sposób uwiecznić cnoty i przykład Rodziny z Nazaretu. Nowy święty był niezwykle płodnym i mądrym głosicielem Słowa Bożego, pozostawił po sobie wiele listów i książek nt. formacji osób zakonnych, rodzin i młodego pokolenia, a także prowadzenia szkół i kolegiów. Najsławniejszą jego pracą jest wydana w 1895 "Szkoła z Nazaretu i Dom Świętej Rodziny", będąca jego życiorysem duchowym. Jego dusza, występująca tam jako osoba o imieniu Desideria [Pragnienie], prowadzi fikcyjny dialog z Jezusem, Maryją i Józefem podczas kolokwiów, przez które dokonuje się cały proces doskonalenia chrześcijańskiego i zakonnego, inspirowany duchowością domu i szkoły Nazaretu. W 1899 wydał książkę "Cenny skarb rodziny" - przewodnik dla małżonków i rodzin, podkreślający godność małżeństwa jako powołania i ważność chrześcijańskiego wychowania dzieci. Jednocześnie nie brakowało Józefowi trudności i problemów, przez całe życie nękały go bolesne choroby, ale głęboka wiara i posłuszeństwo woli Bożej pozwalały mu przetrwać każdą próbę. Szczególnie dotkliwe były dlań ostatnich 16 lat życia, które nazywał "miłosierdziami Pana". Zmarł w domu macierzystym swego zgromadzenia w Barcelonie, a ostatnimi słowami, jakie wypowiedział, były: "Jezu, Józefie i Maryjo, przyjmijcie, gdy umrę, moją duszę". Błogosławionym ogłosił go 25 listopada 1984 Jan Paweł II, podkreślając w przemówieniu beatyfikacyjnym, że "świętość ojca Manyaneta miały swój początek w Świętej Rodzinie".

Więcej na następnej stronie

4. Św. Nimatullah Kassab al-Hardini (1808-14 XII 1858) - Libańczyk, kapłan, zakonnik Był jednym z 6 dzieci w pobożnej rodzinie maronickiej w miejscowości Hardin na północy Libanu. Na chrzcie otrzymał imię Jusuf (Józef). Rodzice wychowali swe dzieci w duchu żywej pobożności i czci do Boga i Jego Kościoła. Młody Jusuf spędził dzieciństwo wśród klasztorów i pustelni swego miasteczka, należących do maronickiej tradycji monastycznej, wywodzącej się z tradycji syryjskiej Patriarchatu Antiocheńskiego. Czworo jego rodzeństwa wybrało życie kapłańskie lub zakonne, m.in. jego brat Elizeusz był przez 44 lata pustelnikiem. On sam w 1828 rozpoczął naukę w należącym do Libańskiego Zakonu Maronickiego (baladytów) klasztorze św. Antoniego w Hub, który poznał jeszcze w dzieciństwie. Po zakończeniu nauki trafił do swego wuja Jusufa Raada, który był proboszczem w miasteczku Tannurin. Przykład świątobliwego życia tego kapłana wzbudził w nim powołanie do kapłaństwa i po kilku latach posługiwania w kościele u boku wuja opuścił strony rodzinne i wstąpił do zakonu baladytów w klasztorze św. Antoniego w Kuzbaja. Przyjął tam imię Nimatullah, czyli 'łaska Boża'. Szybko zasłynął tam z pobożności i stał się wzorem życia mniszego. Aby jak najlepiej wypełniać swe obowiązki jako nowicjusz niemal cały wolny czas spędzał przed Najświętszym Sakramentem, gdzie potrafił całymi godzinami klęczeć z rozłożonymi rękoma na kształt krzyża i modlić się. Po złożeniu ślubów 14 listopada 1830 został wysłany doi klasztoru św. Cypriana i Justyny w Kfifan na studia filozoficzne i teologiczne, uczestnicząc jednocześnie w chórze zakonnym i pracując na polu. Dał się poznać z umiejętności odczytywania starych rękopisów i ksiąg, nabytej jeszcze w okresie nowicjatu. Ale z powodu swego ascetyzmu i intensywnej nauki zachorował, co jednak nie przeszkodziło mu w wytrwałości w wierze. Aby jednak nie dopuścić do nadmiernego wycieńczenia organizmu jego przełożony przeniósł go do pracy krawieckiej i Nimatullah szył szaty dla całej wspólnoty. Ukończywszy studia filozoficzno-teologiczne otrzymał święcenia kapłańskie i odtąd aż do końca życia był mistrzem i profesorem dla kandydatów do klasztoru. Swój dzień dzielił na przygotowanie do liturgii i na dziękczynienie po niej. Wymiar kontemplacyjny łączył z czynnym życiem wśród braci zakonnych i wiernych oraz z wielkim umiłowaniem kultury. Założył w Kfifan, a później w Bhersaf szkołę, w której młodzież mogła się bezpłatnie uczyć. Wraz z całym narodem przeżył dwie wojny domowe w latach 1840 i 1845, będące swego rodzaju wstępem do krwawych wydarzeń w 1860, gdy spalono i zdewastowano liczne klasztory i kościoły a wielu maronitów straciło życie. Liban znajdował się wtedy pod panowaniem tureckim i sytuacja miejscowego Kościoła była tam bardzo trudna. Nimatullah rzucił wówczas hasło: "Najdzielniejszy jest ten, kto może zbawić swoją duszę", które często powtarzał swym konfratrom. Ofiarował się za Liban i swój zakon, dając wyraz wierności Bogu, który nie przestaje kochać ludzi. Odrzucił propozycję swego brata Elizeusza, aby zostawił klasztor i schronił się w pustelni, gdzie może uratować życie. Odpowiedział: "Ci, którzy walczą o cnotę w życiu wspólnotowym, będą mieli większą zasługę". W swych modlitwach zawsze prosił o wstawiennictwo Maryję Pannę, widząc w Niej główne oparcie dla Libanu i swego zakonu; codziennie odmawiał różaniec i z wielką radością przyjął w 1854 r. ogłoszenie dogmatu o Jej Niepokalanym Poczęciu. W 1845 Stolica Apostolska mianowała go na 3 lata asystentem generalnym zakonu i powtórzyła tę nominację w 1850. Na tym stanowisku prosił przełożonego generalnego, aby wysyłał mnichów na dalsze studia do nowego kolegium jezuickiego w Ghazir. Odmówił przyjęcia urzędu opata generalnego. Jednym z jego uczniów jako profesora teologii był Charbel Makhloum - późniejszy pierwszy współczesny święty maronicki. W grudniu 1858 nabawił się w wyniku wyjątkowo mroźnej wówczas zimy zapalenia płuc, które - mimo troskliwej opieki ze strony jego braci - spowodowało jego przedwczesną śmierć w Kfifar w wieku 50 lat. Beatyfikował go 10 maja 1998 Jan Paweł II.

Więcej na następnej stronie

5. Św. Paula Elżbieta (Costanza) Cerioli (po mężu Busecchi-Tassis; 28 I 1816-24 XII 1865) - Włoszka, matka, wdowa, zał. Instytutu Córek św. Rodziny. Urodziła się w Soncino koło Kremony w szlacheckiej i zamożnej rodzinie, gdzie spędziła pierwszych 11 lat życia, po czym uczyła się prawie 5 lat u sióstr w Bergamo. Nieraz chorowała i czuła się samotnie, ale potrafiła się pocieszyć, zdając się całkowicie na Boga. Po powrocie do domu poddała się woli rodziny i w wieku 19 lat wyszła za mąż za 58-letniego mężczyznę. Z tego związku urodziło się czworo dzieci, z których troje szybko zmarło a jedyny syn Carlo zmarł w wieku 16 lat. W 1854, a więc po niespełna 19 latach małżeństwa, Costanza owdowiała, co wywołało w niej głęboki kryzys egzystencjalny. Zaczęła wówczas szukać głębszego sensu życia, co doprowadziło ją do zbliżenia się do Boga. Duży wpływ wywarli na nią w tym okresie jej kierownicy duchowi: biskupi Alessandro Valsecchi i Pietro Luigi Speranza, dzięki którym odnalazła na nowo sens życia, a niespełnione do końca pragnienie macierzyństwa mogło się urzeczywistnić w inny sposób. Zaczęła się angażować w działalność charytatywną, pomagając potrzebującym i chorym. Słowa jej syna, który umierając powiedział: "Nie płacz, mamo, bo Bóg da ci wiele innych dzieci", zaczęły nabierać nowego wymiaru. Jej nowym powołaniem stała się Rodzina z Nazaretu, w której Maryja i Józef współpracowali w niezwykły sposób ze zbawczym planem Ojca, toteż zaczęła szerzyć jej cześć. 8 grudnia 1857 Costanza powołała do życia Instytut Sióstr Świętej Rodziny koło Bergamo, przyjmując imiona Pauli Elżbiety. A 4 listopada 1863 powstała męska gałąź tego zgromadzenia. Placówki Instytutu: domy i szkoły szybko starały się wspierać na różne sposoby rodziny, szczególnie ubogie i przeżywające trudności. Sama założycielka podkreślała stale, że tak ojcostwo, jak i macierzyństwo są wielkim darem i błogosławieństwem Bożym. Jej wielkie zaangażowanie i nieustanna aktywność mocno wyczerpały jej siły i zmarła z wycieńczenia w wigilię Bożego Narodzenia, nie ukończywszy nawet 50 lat. Błogosławioną ogłosił ją Pius XII dnia 19 marca 1950 r.

Więcej na następnej stronie

6. Św. Joanna Beretta Molla (4 X 1922-28 IV 1962) - Włoszka, żona i matka, gdy była w ciąży, dotknięta chorobą nowotworową wolała umrzeć niż poddać się leczeniu, które spowodowałoby śmierć jej poczętego dziecka. Urodziła się w mieście Magenta (koło Mediolanu) jako dziesiąta z 13 dzieci. Od najmłodszych lat odznaczała się żywą wiarą, otrzymawszy solidne wychowanie religijne. Do I komunii św. przystąpiła już w wieku 5,5 roku i od tego czasu często przystępowała do tego sakramentu, co będzie jej cechą do końca życia. Ale nie brakowało też kłopotów: zmiana szkoły, choroby, choroba i śmierć rodziców, co jednak nie spowodowało w niej jakichś urazów czy zachwiań duchowych dzięki głębokiemu życiu duchowemu. W szkole i na uczelni była grzeczna i miła, a zarazem powściągliwa, poświęcając jednocześnie wiele czasu i uwagi działalności w młodzieżowej Akcji Katolickiej i dziełom miłosierdzia wobec osób w podeszłym wieku i potrzebujących w Stowarzyszeniu św. Wincentego a Paulo. W 1949 ukończyła studia medyczne na uniwersytecie w Pawii i w rok później otworzyła własną przychodnię lekarską w swych stronach rodzinnych. W 1952 zaliczyła specjalizację na uniwersytecie w Mediolanie. Praktykę lekarską uznała za swą misję, działając jednocześnie w Akcji Katolickiej. Chętnie uprawiała też narciarstwo i wspinaczkę wysokogórską. 24 września 1955 poślubiła inżyniera Paolo Mollę - był to udany związek. W latach 1956-59 urodziła troje dzieci. Obowiązki matki i żony łączyła udanie z pracą zawodową. Latem 1961 po raz czwarty zaszła w ciążę i pod koniec drugiego miesiąca lekarze stwierdzili u niej raka macicy. Ratunkiem mogło być natychmiastowe rozpoczęcie leczenia, połączone jednak z usunięciem ciąży. Joanna odrzuciła taką możliwość i prosiła lekarzy, aby ratowali przede wszystkim jej poczęte dziecko, zdając się jednocześnie na Opatrzność Bożą. Udało się szczęśliwie doprowadzić całą ciążę do końca i niespełna 40-letnia kobieta zdołała urodzić zdrowe dziecko, nie dało się jednak uratować jej samej i zmarła w tydzień po urodzeniu Gianny Emmanueli ze słowami: "Jezu, kocham Cię!". Jej pogrzeb był wielkim przejawem jednomyślnego głębokiego wzruszenia, wiary i modlitwy; szybko też zaczęła się szerzyć sława jej świętości i swoistego męczeństwa w obronie życia drugiego człowieka. Beatyfikował ją Jan Paweł II - 24 kwietnia 1994, w czasie Międzynarodowego Roku Rodziny. Na ceremonii tej obecne były dzieci i mąż (obecnie liczący 84 lata) błogosławionej.