Planowo zabijają chrześcijan

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 02.08.2004 10:44

Gazeta Wyborcza napisała, że dokonane w niedzielę zamachy na kościoły chrześcijańskie mają wszelkie cechy świadczące, że dokonała ich organizacja Abu Musaba al Zarkauiego, domniemanego współpracownika al Kaidy.

Tak twierdzi doradca do spraw bezpieczeństwa Iraku Mouaffak al Rubai. W Gazecie czytamy: Seria wybuchów wstrząsnęła w niedzielę wieczorem stolicą Iraku - co najmniej cztery ładunki eksplodowały pod kościołami. Zginęło dziesięć osób a ponad 40 zostało rannych - potwierdziło w poniedziałek amerykańskie dowództwo w stolicy Iraku Nie ma wątpliwości, że była to skoordynowana akcja przeciwko irackim chrześcijanom. Oprócz czterech bomb w Bagdadzie dwa kolejne ładunki eksplodowały w przeciągu kilkudziesięciu minut w Mosulu. To pierwsze uderzenie terrorystów w społeczność chrześcijańską. Eksplozje miały miejsce w trakcie trwania mszy w kościołach - syryjskim, katolickim i ormiańskim. Biskup Kościoła syryjskiego powiedział reporterom, że "zbrodniarze przygotowali bomby tak, by wybuchły one w momencie, gdy wierni wychodzili z kościoła". W niedzielę wieczorem trwała jeszcze akcja ratunkowa, było już jednak jasne, że jest wiele ofiar śmiertelnych i rannych. W Iraku mieszka 750 tys. chrześcijan. Od lat 80. społeczność ta stale się zmniejsza, chrześcijanie emigrują bowiem na Zachód. Niedzielne zamachy mogą ten exodus przyspieszyć. Od końca wojny chrześcijanie padają ofiarą prześladowań ze strony fundamentalistów muzułmańskich, prowadzą bowiem sklepy z alkoholem. W sobotę ugrupowanie jednego z najbardziej poszukiwanych terrorystów świata Musaby al Zarkawiego porwało dwóch Turków - kierowców ciężarówek. Terroryści grożą ścięciem zakładników w ciągu 48 godzin, jeśli zatrudniające ich firmy nie opuszczą Iraku. Obydwie firmy zapowiedziały już, że spełnią żądania porywaczy. Nieznana grupa porwała w niedzielę dwóch innych libańskich biznesmenów. Toczą się również negocjacje w sprawie zwolnienia siedmiu porwanych wcześniej zakładników - trzej Hindusi, trzej Kenijczycy i Egipcjanin zostali uprowadzeni 21 lipca. Co najmniej cztery osoby zginęły, a ponad 40 zostało rannych w wybuchu samochodu-pułapki przed budynkiem policji we wschodniej części Mosulu. Samochód uderzył w budynek w chwili, kiedy na posterunku odbywała się zmiana warty. Według Amerykanów wśród zabitych jest dwóch policjantów. W miejscu najbardziej zaciekłego oporu wobec wojsk koalicji - Faludży - rebelianci zaatakowali trzy wojskowe konwoje. Amerykanie odpowiedzieli nalotami - zginęło 12 rebeliantów, ponad 40 jest rannych. Był to już siódmy nalot wojsk koalicji na to miasto w przeciągu ostatnich 40 dni. W niedzielę powiązane z al Kaidą Brygady Abu Hafsa al Masriego dały Włochom 15 dni na wycofanie wojsk z Iraku. Jeśli Włosi się nie wycofają, terroryści grożą atakami i twierdzą, że "już mobilizują swoje komórki w Rzymie i innych włoskich miastach".