Jasny piątek

Trybuna/a.

publikacja 28.08.2004 06:13

Sobotnia Trybuna rozdziera szaty nad faktem nieprzyjęcia senackich poprawek do ustawy zdrowotnej oraz nad ustanowieniem przez Sejm Narodowego Dnia Życia.

W tekście pod tytułem "Czarny piątek" napisała: Niezarobkującym duchownym budżet państwa będzie nadal fundował składki zdrowotne. Państwo nie dopłaci do środków antykoncepcyjnych. Za to 24 marca stanie się Narodowym Dniem Życia, który ma służyć "promocji odpowiedzialności za życie każdego człowieka, zwłaszcza życia nienarodzonych". - Wyborcy ich rozliczą - skomentowała zachowanie w czasie piątkowych głosowań części posłów SLD Alicja Murynowicz, wiceprzewodnicząca Klubu Parlamentarnego Sojuszu. - Część posłów lewicy była nieobecna, część zagłosowała przeciw. To świadczy o braku odpowiedzialności. 237 głosami przeciw Sejm odrzucił senacką poprawkę przewidującą, że alumni wyższych seminariów, misjonarze oraz siostry należące do zakonów klauzurowych (zamkniętych) opłacaliby z własnych środków bądź z pieniędzy swoich zakonów składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Minister zdrowia Marek Balicki wyjaśnił, że opłacanie składek na ubezpieczenie zdrowotne dla tej części duchownych, o której mówi poprawka, kosztuje teraz budżet państwa 8,2 mln zł. Mimo to rząd poprawki nie poparł. Spośród 204 posłów lewicy za przyjęciem poprawki głosowały 144 osoby. Przeciw - 16 (10 z SLD i 6 z UP). Komentując wynik głosowania rzecznik Episkopatu Polski ks. Józef Kloch uznał, że posłowie "zachowali się racjonalnie". - Decyzję Sejmu należy przyjąć jako zwycięstwo rozumności nad ideologią - podkreślił Kloch. Zamieszanie i emocje wzbudziła inna propozycja zawarta także w poprawkach Senatu do ustawy zdrowotnej dotycząca dołączenia środków antykoncepcyjnych do kategorii leków uzupełniających, które mogą być refundowane. Ta poprawka miała wsparcie rządu. Balicki poinformował, że refundowanie 10 środków antykoncepcyjnych rocznie kosztowałoby 160 - 180 mln zł. Według ministra zdrowia, przyjęte wcześniej przez Sejm zapisy umożliwiające refundację środków antykoncepcyjnych były nieprecyzyjne. Wprawdzie jeden z ustępów artykułu dotyczącego refundacji leków dawał możliwość częściowej refundacji środków antykoncepcyjnych, ale kolejny, zawierający wytyczne do wydania rozporządzenia zawierającego listy leków refundowanych, pomijał te preparaty. W myśl przepisów przyjętych przez Sejm refundowane miały być leki podstawowe (ratujące życie i zdrowie) oraz uzupełniające (m.in. wspomagające leczenie). Przyjęta przez Izbę definicja leków uzupełniających nie obejmowała jednak środków antykoncepcyjnych. Senatorowie chcieli dołączyć je do tej kategorii. Posłowie nie zgodzili się na to. Za odrzuceniem poprawki głosowało 206 posłów, przeciw było 195 posłów, od głosu wstrzymało się 10. W następnym głosowaniu posłowie przyjęli redakcyjną poprawkę do ustawy zdrowotnej przewidującą wykreślenie środków antykoncepcyjnych z listy leków, które są refundowane. Oznacza to, że środki te nie będą mogły być nawet częściowo refundowane, co przewidywały rozwiązania ustawy uchwalonej wcześniej przez Sejm. Za przyjęciem poprawki głosowało 373 posłów, przeciw było 34. Nieoczekiwanie za poprawką zagłosowała lewica doprowadzając do sytuacji, w której leki antykoncepcyjne w ogóle nie mogą być refundowane. Marek Balicki zaznaczył, że wczorajsza decyzja Sejmu uderzy przede wszystkim w biedne osoby, których nie będzie stać na kupowanie nowoczesnych środków antykoncepcyjnych. - Zadziwiająca jest hipokryzja niektórych posłów, którzy mówiąc wiele o planowaniu rodziny likwidują instrumenty, które mogłyby ograniczyć liczbę przerywanych ciąży oraz podziemie aborcyjne - stwierdził.

Więcej na następnej stronie

- Nie mam słów usprawiedliwienia dla kolegów - powiedziała po głosowaniu Murynowicz. - Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. Rozmawialiśmy na temat poprawek, głosowania, wszyscy wiedzieli, za czym głosujemy, a czemu jesteśmy przeciwni. Być może należało przypomnieć posłom, czego dotyczy głosowana właśnie poprawka. Zrobiła to poseł Maria Gajecka-Bożek (SLD) w kwestii poprawki dotyczącej przywilejów VIP-ów. - Jeśli odrzucimy poprawkę Senatu, to musimy mieć świadomość, że nie będzie podstaw prawnych do otoczenia opieką medyczną personelu dyplomatycznego i konsularnego akredytowanego w Polsce. Kto poinformuje o tym przedstawicieli korpusu dyplomatycznego? Prezydent, premier, marszałek Sejmu, a może szefowie klubów parlamentarnych, którzy głosowali za odrzuceniem senackiej poprawki? - pytała z sejmowej trybuny tuż przed głosowaniem. Wystąpienie odniosło skutek. Personel dyplomatyczny i konsularny, prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz ich rodziny będą mieli przywileje w opiece zdrowotnej. Za przyjęciem poprawki głosowało 239 posłów, przeciw 149. 9 posłów wstrzymało się od głosu. - Do sprawy składek na ubezpieczenie zdrowotne duchownych nie będziemy teraz wracać, ale kwestię leków refundowanych będziemy się starali jak najszybciej uregulować przy pomocy innej ustawy - zapewniła poseł Murynowicz. Przyznała jednak, że stanie się to za parę miesięcy. Tekst uzupełniają dwie wypowiedzi wysokich działaczy SLD: Nie ma tragedii KRZYSZTOF JANIK: - Dlaczego w samym klubie SLD nie było wczoraj jednomyślności podczas głosowania ważnych poprawek do ustawy zdrowotnej? Jeśli chodzi o kwestię opłacania składki zdrowotnej przez księży, nie wprowadziliśmy dyscypliny. Część kolegów, która jest związana z Kościołami mniejszościowymi, uważała, że oczywiście należy odebrać przywileje bogatym, ale przy okazji obawiała się, że ta poprawka dotknie mniejsze Kościoły. Nie widzę tutaj żadnej tragedii, że zagłosowali inaczej niż większość klubu. Moim zdaniem, nie będziemy do tego wracać. Natomiast do samej sprawy finansów Kościoła wrócimy w ramach porządkowania finansów publicznych. Zawsze jest takie ryzyko, że dla niektórych naszych propozycji nie znajdziemy większości w Sejmie, bądź pomylimy się w ocenie poparcia sejmowego. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Każde głosowanie to jest jednak trochę inny układ interesów. Głęboko wierzę, że w wielu kwestiach posłowie opozycyjni zagłosują razem z nami. Nie wyobrażam sobie na przykład, by Samoobrona lub PSL głosowały przeciwko degresywnej kwocie wolnej od podatku, czy zwiększeniu płacy minimalnej. Przeprowadzenie tych projektów ma doprowadzić do poprawy poziomu życia najbiedniejszych grup społecznych i to jest naszym celem. Te grupy rzadko chodzą do wyborów, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby im autentycznie pomóc. Cena demobilizacji JÓZEF OLEKSY: - Przeprowadzenie projektów ustaw, o których mówimy, wymaga precyzyjnych ustaleń z innymi ugrupowaniami. Myślę, że jest jeszcze rezerwa, bo nie we wszystkich sprawach, na których nam zależało, wystarczająco skutecznie prowadzone były takie rozmowy na rzecz przyciągnięcia zwolenników. Nie powinno się dziać tak jak w piątek, że demobilizacja samego Sojuszu powoduje, że w głosowaniu przechodzi uchwała o Narodowym Dniu Życia. Podobnie jeśli chodzi o poprawki do ustawy zdrowotnej. Jak się chce coś przeprowadzić, to w każdym calu trzeba być zmobilizowanym. Myślę, że dla nowych projektów ustaw, które przedstawiliśmy, w klubie SLD będzie przytłaczające poparcie.