Kard. Macharski na Wielki Post: O wędrowaniu do Emaus

a.

publikacja 01.02.2005 05:57

Każdy z nas jest w jakiś sposób na drodze do swojego Emaus, jest z Jezusem w Świętej Eucharystii, jest wreszcie znów pomiędzy ludźmi z dobrą wiadomością: Jezus jest z nami w Najświętszym Sakramencie Eucharystii - napisała kard. Franciszek Macharski w liście na tegoroczny Wielki Post.

Publikujemyu cały tekst listu kard. Macharskiego List pasterski kardynała metropolity krakowskiego o „wędrowaniu do Emaus” na Wielki Post Roku 2005 Moi Bracia i Siostry, Dwie wędrówki – parędziesiąt lat je dzieli – to wędrówka trzech Mędrców – i wędrówka dwu uczniów. 1. Mędrcy wyszli ze swoich krain prowadzeni przez gwiazdę – nabrali głębokiego przekonania – to byli przecież mędrcy (choć myśmy się nauczyli nazywać ich królami) – i ruszyli w drogę, w nieznane, w tej gwieździe uznali swego przewodnika. Doszli do Betlejem, a znaleźć to miejsce dopomogli im znawcy Pisma Świętego. Byli mędrcami i pewnie światłem była już im Gwiazda – sam Bóg, Najwyższy Król i Pan. I tę swoją pewność wewnętrzną wyrazili składając pokłon i królewskie, tajemnicze dary: złoto, kadzidło i mirrę. A potem inną drogą wrócili do swojej ojczyzny, żeby nie narazić na śmierć Nowonarodzonego JEZUSA (mówi Ewangelia, pokazał im to wewnętrznie Boży głos). 2. To była pierwsza wędrówka. A druga była niepomiernie krótsza, tylko paręnaście kilometrów z Jerozolimy do wsi Emaus. Poszli nią dwaj uczniowie w niedzielę wielkanocną po męce i śmierci Jezusa. Jeśli ta pierwsza droga była drogą wiary poszukującej, ta druga była raczej drogą wiary zachwianej, zniechęconej – uciekającej od miejsca, do którego doszli wcześniej z Jezusem. Chodzili z Nim 3 lata, zaufali Mu i związali się z Nim. Wielki Tydzień okazał się jednak w ich życiu wydarzeniem, które ich przerosło. Słabość Niemowlęcia nie odepchnęła Mędrców. Ale słabość, pokora i bezsilność Umęczonego i Ukrzyżowanego Jezusa Zbawcy złamała oczekiwania dwu uczniów. Poczuli się zawiedzeni i przegrani. Bez trudu każdy z nas, przy odrobinie uczciwości, odnajdzie się w tym doświadczeniu: słabości, bezsilności i zawodu, wobec wydarzeń, które nas przerastają – w naszym życiu społecznym czy politycznym, a jeszcze bardziej w naszych osobistych historiach (indywidualnych, rodzinnych, sąsiedzkich). Wiele razy stajemy wobec zła, które zdaje się nas obezwładniać, i na które jedynie właściwą odpowiedzią jest krzyż – Jezusa i nasz. I wtedy, nierzadko, wybieramy drogę ucieczki. Wobec takiej pokusy – ucieczki, niewiary, albo innych nieewangelicznych rozwiązań, warto sobie przypomnieć, co opowiedział św. Łukasz w ostatnim rozdziale Ewangelii (może to on był jednym z dwu wędrowców): że Jezus Zmartwychwstały przyłączył się i szedł z nimi Nierozpoznany, że po drodze nawiązał rozmowę, że choć Mu powiedzieli, dlaczego uciekają, On dość surowo przypomniał im naukę Bożą o Zbawcy umęczonym, sponiewieranym, odrzuconym i pogardzanym, o Panu, który dla naszego zbawienia stał się Sługą... Ogłoszone im SŁOWO poruszyło ich serca. Tak jak Słowo – objaśnione przez jerozolimskich wykładowców Pisma – skierowało trzech mędrców do Betlejem, tak teraz Słowo – przypomniane i objaśnione przez samego Jezusa – skierowało myśl uczniów ponownie na drogę żywej wiary. To właśnie jest pierwsza podpowiedź Łukasza: sprawdźmy swój stosunek do Słowa Bożego – jakość i uwagę naszego słuchania Słowa (gdy jest głoszone), częstotliwość jego czytania i powracania doń na modlitwie, a wreszcie nasze zawierzenie Słowu.

Więcej na następnej stronie

W ewangelicznych uczniach (kto jest tym drugim? pewnie Ty?) coś się tak ruszyło w sercach, że poprosili Pana Jezusa: „zostań z nami”. On się zgodził, siadł z nimi do stołu, wziął w ręce chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy, właśnie wtedy otworzyły się im oczy. Zobaczyli, że to jest JEZUS! – A Jezus zniknął im z oczu... Ale zarazem został. Jako EUCHARYSTIA. Co się musiało wtedy w nich dziać, jaki zachwyt, radość i szczęście... 3. Nie skończyło się wędrowanie uczniów Jezusa! Pan spełnił ich prośbę i naprawdę został z nimi. Duch Jezusa już w Emaus jakby otworzył im drzwi gospody, bo to już nie gwiazda, ale Jezus, którego rozpoznali, gdy w eucharystycznym geście łamał dla nich Chleb Najświętszy, już teraz poruszył ich serca, żeby zanieśli największą nowinę, że Chrystus zmartwychwstał: prawdziwie zabity na krzyżu, prawdziwie zmartwychwstał. Było dla nich pewne: „mus iść do ludzi!” – PAN żyje! Więc tej samej godziny z pośpiechem poszli przekazać, że życie ma sens, że nie zgasło, ale żyje, że zwyciężyła Miłość, a Jezus jest znów z nami. Prawda, że On sam zniknął im, im została wiara, oni uwierzyli Miłości, i oni jej zaufali. Więc zawrócili z drogi niepewności, żalów i pretensji do Boga, skłócenia z ludźmi, rozgoryczenia. „Myśmy uwierzyli Miłości” – zatem trzeba się podzielić z braćmi i siostrami tą pewnością wiary. Błogosławieni, że uwierzyli. Jak Matka Jezusa, gdy Słowo stało się Ciałem, poszła z pośpiechem, żeby pomóc św. Elżbiecie, tak i oni, obdarowani i przemienieni Eucharystią obecności Chrystusa zaraz ruszyli do potrzebujących. Eucharystia ma moc uruchamiania. Popycha nas na drogę – aktywności w Kościele, w społeczeństwie, w świecie. Co więcej, ona też dyktuje ducha tej aktywności i podpowiada właściwe jej środki. Ona właśnie sprawia – jak uczy Jan Paweł II – że świat nie musi się bać chrześcijańskiego zaangażowania. Eucharystia bowiem nierzadko wychowuje męczenników, ale nigdy prześladowców! 4. Moi Bracia i Siostry, chcę Wam powiedzieć – dlaczego tak usilnie wracam do sprawy wędrowania po drodze do Emaus. W tym jest moja własna historia i moja teraźniejszość. Ja też tam byłem. Dorastający chłopiec w okropnym świecie okrutnej II wojny światowej. Iluż takich było jak ja (jak Łukasz z Kleofasem). Emaus z Jezusem było raz blisko, raz daleko. Ale było też Słowo Pana w Ewangelii i Eucharystia. Aż kiedyś oczy się otwarły i oczywiste było: Pan Jezus mnie potrzebuje. Chce, żebym szedł razem z Nim wśród ludzi i dawał świadectwo, że Jezus jest z nami, gdy mówi o sobie i Ojcu, i gdy „łamie chleb”. Ja tak już zostałem w drodze wśród ludzi z ich radościami i nadzieją, i smutkami, i w trwodze, byleby tylko uwierzyli, że Bóg jest Miłością, obecną najpewniej w Eucharystii. 5. Teraz powrócimy do papieskiego listu na Rok Eucharystii. Ojciec Święty napisał: „Ufam, że Lud Boży zechce przyjąć moją propozycję z gotowością i miłością”. – Ojcze Święty – odpowie każdy z nas – tak!, choć nie przyjedziesz do nas w tym roku, przyjmujmy pragnienie Twojego serca i zachętę, żeby Jezus w Eucharystii na dobre zagościł u nas!

Więcej na następnej stronie

A ja dodam od siebie: każdy z nas jest w jakiś sposób na drodze do swojego Emaus, jest z Jezusem w Świętej Eucharystii, jest wreszcie znów pomiędzy ludźmi z dobrą wiadomością: Jezus jest z nami w Najświętszym Sakramencie Eucharystii. Kiedy mówię „każdy z nas” – myślę naprawdę o każdej i każdym: od dziecka do staruszków, wierzących w Chrystusa świeckich, osobach konsekrowanych (których potocznie nazywamy zakonnicami lub zakonnikami), kapłanach i biskupach. 6. Bardzo pragnę, żeby centralnym m i e j s c e m, naszym odświętnym Emaus w tym roku stał się każdy kościół parafialny (czy zakonny) w święto Bożego Ciała – 26 maja. To zwyczajne miejsce, ta zwyczajna wspólnota może się stać przy ołtarzu Mszy świętej i adoracji miejscem żywego, najserdeczniejszego wołania: Pan jest z nami! Pan zostanie z nami! Na tym miejscu może się znaleźć każdy z nas, byleby się otrząsnął z przyzwyczajeń, szablonu. Ten Chleb z nieba, dla nas na ziemi, nigdy nie będzie suchy, jest przecież Chlebem, to jest Ciałem Boga żywego! Rekolekcje wielkopostne, a także 3 dni – od niedzieli 22 maja do czwartku Bożego Ciała – mogą nam dopomóc, żebyśmy ruszyli w parogodzinną wędrówkę do ołtarza i tabernakulum w naszym kościele. Pewnie, że po drodze będzie głoszenie i słuchanie Ewangelii o zbawczej miłości Chrystusa, będzie to także czas na wewnętrzne nawrócenie, odnalezienie na nowo drogi do Miłosiernego Ojca po przebaczenie w sakramencie pokuty, po łaskę wytrwania i naprawienia szkód po grzechach w duszy i środowisku. Pierwsze Komunie święte dzieci będą dla dorosłych okazją do odpowiedzi na pytanie: a co z moją Komunią świętą? A każda Msza święta i chwila adoracji, tak zwane wstąpienie do kościoła w powszedni dzień, także przy wystawieniu Najświętszego Sakramentu, będzie prawdziwym spotkaniem z Jezusem ukrytym i objawiającym się. Po każdym z nich wraca się do siebie i do swoich z lepiej nastrojoną duszą i lepszym programem (czy scenariuszem). Wracam do święta Bożego Ciała. Już teraz zapraszam i do duchowego przygotowania, i do uczestnictwa. Kiedyś trzeba było cywilnej odwagi, żeby się jawnie przyznać do wiary. A dziś? Pewnie teraz trzeba odwagi, żeby u siebie zrobić porządek... Wreszcie niechby procesje przez tak zwaną Oktawę stanowiły dla nas wszystkich ten podobny czas, kiedy uczniowie wrócili z Emaus do Wieczernika w Jerozolimie, żeby tam, to znaczy u siebie, świadczyć o tym, że wiara i świętość są możliwe, a sumienie przypomina o tym, jak zawsze zostawać w strefie uczciwości i dobra, i prawdy, nie oddalając się ani od ludzi, ani od Boga. Niech Was Pan błogosławi! Wasz + kard. Franciszek Kraków, Wielki Post 2005 r.