Co jest na tej liście?

KAI

publikacja 05.02.2005 05:34

W związku z upublicznieniem tzw. listy Wildsteina Rada Etyki Mediów zaapelowała do środków przekazu o nie wyprzedzanie na własną rękę działań Instytutu Pamięci Narodowej w procesie odtajniania dokumentów.

"Zadaniem w tej chwili najważniejszym jest ciągłe powtarzanie, iż krążący w internecie skorowidz nazwisk nie jest listą agentów" - napisali członkowie Rady w oświadczeniu wydanym 3 lutego. "Proces odtajniania akt znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej jest odsłanianiem prawdziwej historii powojennej Polski. W tym dziele ważną rolę odegrają media, gdyż ich celem jest urzeczywistnianie prawa obywateli do jawności życia publicznego. Zadaniem dziennikarzy jest również minimalizowanie kosztów społecznych, jakie ów proces za sobą pociąga. Takie względy jak oglądalność, słuchalność i poczytność muszą ustąpić poczuciu odpowiedzialności i rozwadze" - przypomina Rada Etyki Mediów. Zdaniem Rady "nie rezygnując z przysługującej mediom funkcji kontrolnej, muszą one z dobrą wolą towarzyszyć działaniom IPN - instytucji zaufania publicznego - której autorytet może zapewnić pożądany przebieg odtajniania dokumentów. Dziennikarze nie powinni na własną rękę wyprzedzać takich działań, chyba że byłyby one zagrożone przez przeciwników ujawniania prawdy. Zadaniem w tej chwili najważniejszym jest ciągłe powtarzanie, iż krążący w internecie skorowidz nazwisk nie jest listą agentów". Rada postuluje, "by media jak najpełniej korzystały z wiedzy specjalistów IPN". Członkowie Rady zwracają też uwagę, że "niektóre publikacje np. «Gazety Wyborczej» («Ubecka lista krąży po Polsce», «Barbarzyństwo Wildsteina») dezinformowały odbiorców, nasilając atmosferę wzajemnych podejrzeń". "Przestrzegamy przed próbami instrumentalnego traktowania mediów przez przeciwników odsłaniania prawdy o historii Polski" - oświadczyła Rada Etyki Mediów.