Kompletna nieprawda

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 31.03.2005 05:56

Co przekonało wielu księży do Unii Europejskiej? Dopłaty rolnicze. Kościół katolicki jest bowiem po skarbie państwa największym właścicielem ziemskim w Polsce - donosi Gazeta Wyborcza.

Jest też z tego tytułu największym beneficjentem unijnych dopłat do rolnictwa Ojcowie Cystersi z Wąchocka, tak jak przez ostatnie 800 lat, sami uprawiają zboże. Teraz jednak ich raporty trafiają nie do zakonnej centrali w Citeaux, ale unijnej stolicy - Brukseli. - Przed wejściem do Unii, ale i krótko po akcesji, część naszych księży nieufnie podchodziła do zmian - mówi urzędnik ze starachowickiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, któremu podlega ziemia w Wąchocku. - Niektórzy duchowni wprost popierali Samoobronę. Z czasem do Unii przekonali się niemal wszyscy ci, z którymi mamy do czynienia - dodaje. - Nie kryjemy, że jesteśmy zadowoleni z Unii - potwierdza o. Anioł Karsznia, przeor Wąchockiego opactwa. W ubiegłym roku zakonnicy odebrali 2250 zł dopłat do swych czterech hektarów ziemniaków, buraków, żyta i owsa. - Niestety, pieniądze szybko się rozeszły: część na podatki, reszta na paliwo do traktora, którym jeździmy w pole. No, ale i tak jesteśmy wdzięczni Unii, że cośkolwiek od niej dostaliśmy. Kościół katolicki jest największym - po skarbie państwa - posiadaczem ziemi w Polsce. W 1989 r. Sejm przyjął ustawę oddającą przedwojenne majątki Kościoła. Ustawa określiła również, że każda nowa parafia może wystąpić o 15 hektarów. Prawo do 50 ha uzyskały biskupstwa, seminaria i zgromadzenia zakonne. Na mocy ustawy trafiło w ręce Kościoła 70 878 hektarów gruntów rolnych. Według różnych szacunków w sumie należy teraz do księży ok. 100 tys. ha. (70 tys. przekazanych przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa plus ziemie, które wcześniej należały do Kościoła. W Polsce jest ok. 10 tys. parafii, z czego 7 tys. leży na terenach wiejskich). Jeśli liczbę hektarów pomnożymy przez najniższą dopłatę (500 zł do ha) otrzymamy 60 - 70 mln zł. Ale aż tyle pieniędzy nie trafi jednak do parafii. Spora część zostanie u pośredników dzierżawiących ziemię od księży. Parafialne wnioski zazwyczaj opiewają na kilkanaście hektarów. Unijna dopłata za 15 ha to od 7 do 9 tys. zł rocznie. - Przed rokiem połowa naszych parafii starała się o pieniądze. Niedawno zgłosiły się dwie kolejne - mówi Ryszard Gierszon, kierownik oddziału ARiMR w powiecie zamojskim. Sprawdziliśmy - w kilkunastu innych powiatach sytuacja jest podobna. Księża albo sami składają wnioski, albo robią to dzierżawcy kościelnej ziemi. W powiecie włodawskim na Polesiu parafie rzymskokatolickie posiadają ponad 330 hektarów ziemi. Należy się za to 165 tys. zł dopłat. Pieniądze te trafią jednak w większości nie do parafii, ale do dzierżawców. Tylko parafia w Wyrykach wydzierżawiła rolnikowi 66 hektarów. Ale dzięki dopłatom ksiądz proboszcz otrzyma od niego wyższy czynsz.

Więcej na następnej stronie

Episkopat nie nakazał odgórnie sięgania po unijne dopłaty. - Nie zajmujemy się tym i dlatego nie komentujemy sprawy - mówi ks. dr Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Proboszczowie, rektorzy seminariów i przełożeni zgromadzeń sami podejmują decyzje. Dla jednych zachętą są rady diecezjalnego ekonoma, inni idą za przykładem proboszczów z sąsiedztwa. Według danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która dzieli dopłaty, ponad połowa polskich parafii wystąpiła o pieniądze. W przypadku pozostałych najczęściej wnioski składają dzierżawcy. - U nas żaden z księży sam ziemi nie uprawia - tłumaczy ks. infułat Stanisław Grunt, ekonom w archidiecezji pelplińskiej, do której należy 5 tys. hektarów gruntów. - To byłoby zresztą trudne, bo często ziemia, którą otrzymaliśmy od państwa, jest oddalona od obdarowanych parafii. Uprawiają ją dzierżawcy i to oni biorą dotacje. Ale diecezja i tak korzysta - wliczając zyski z dopłat, możemy uzyskać od dzierżawców lepsze czynsze. Po unijne środki sięgają nie tylko parafie rzymskokatolickie. W powiecie mrągowskim wnioski złożyły też parafie prawosławne. Kto ma najwięcej ziemi w Polsce Pierwszy jest skarb państwa, potem Kościół katolicki, a kto za nimi? Oto najwięksi polscy latyfundyści i zarazem beneficjenci unijnej polityki rolnej: • Top-farm - spółka, której udziałowcami są obywatele Wielkiej Brytanii. Ma ponad 27 tys. ha w Wielkopolsce i w Opolskiem. Prowadzi hodowle bydła mlecznego, jest jedną z największych w Polsce producentów ziemniaka. • Henryk Stokłosa - senator. Ma 16 tys. ha ziem rolnych na terenie byłego województwa pilskiego. Zajmuje się głównie hodowlą trzody chlewnej. Jest właścicielem spółki zajmującej się przetwórstwem mięsa. • P. K. Pieprzyk. Wielobranżowa firma z Wielkopolski zajmująca się obok rolnictwa sprzedażą oleju opałowego, produkcją mebli. Ma gospodarstwa w woj. wielkopolskim oraz dolnośląskim - w sumie ponad 6,5 tys. ha. • Wojciech Mróz. Ma pakiety większościowych udziałów w kilku spółkach zajmujących się produkcją i przetwórstwem żywności w Wielkopolsce oraz na Białorusi. W sumie gospodaruje na ponad 5,5 tys. ha, gdzie hoduje 1000 krów mlecznych i 30 tys. świń. Należą do niego także firmy zajmujące się przetwórstwem mięsnym. Handluje artykułami do produkcji rolnej, ma też serwis samochodów. Od redakcji: Powyższy artykuł zawiera nieprawdziwe informacje. Fałszywe jest zdanie: "W 1989 r. Sejm przyjął ustawę oddającą przedwojenne majątki Kościoła". Polski parlament nigdy takiej ustawy nie przyjął. Jedyne, co Kościół zdołał odzyskać, to dobra zabrane niezgodnie z obowiazującym wówczas prawem. Czyli zdecydowaną mniejszość poniesionych strat. Oddanie tego, co Kościołowi zabrano zgodnie z komunistycznym prawem nigdy nie było przez polskich polityków nawet rozważane. Wątpliwa jest również liczba rzekomo odzyskanych przez Kościół hektarów. Są to szacunki upowszechniane przez lewicowych polityków dążących do likwidacji Funduszu Kościelnego, a nie potwierdzone przez zajmującą się tą kwestią komisję dane. redakcja portalu Wiara.pl Porozmawiaj o tym na FORUM :.