W. Brytania: W łonie matki - nie zabójstwo, poza - tak

Życie Warszawy/a.

publikacja 02.12.2005 14:21

Brytyjska agencja rządowa analizuje przypadki, kiedy personel medyczny nie udziela pomocy dzieciom, które przeżyły nieudaną aborcję.

Przerwanie ciąży w Wielkiej Brytanii jest legalne aż do dziewiątego miesiąca, o ile lekarz stwierdzi określone upośledzenia dziecka. Nawet jeśli płód jest zdrowy, ciążę można przerwać z powodów społecznych do 24. tygodnia. – A od początku 23. tygodnia dziecko ma już możliwość przeżycia poza organizmem matki – podkreśla profesor Ewa Helwich, polski konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii. Właśnie dlatego, zgodnie z wytycznymi Królewskiej Akademii Położników i Ginekologów (RCOG), płody powyżej 21. tygodnia ciąży powinny przed wywołaniem sztucznego poronienia otrzymać w serce zastrzyk z chlorku potasu. Lekarz ma obowiązek upewnić się, że przestaje ono bić . Jednak nawet jeśli sprawdzenie ultradźwiękami potwierdzi ustanie akcji tego organu, zdarza się, że serce zaczyna bić ponownie. Poza tym, według doniesień prasowych, w praktyce niewielu lekarzy umie lub chce stosować tę skomplikowaną procedurę. Zdarza się więc, że – wbrew oczekiwaniom – na świat przychodzą oddychające i płaczące dzieci. Część z nich ma wady tak poważne, że ich szanse na przetrwanie są minimalne. Inne mogłyby zostać wyleczone. – Półtora roku temu Brytyjskie Towarzystwo Medyczne (BMA) przypomniało, że w niezwykle rzadkich przypadkach, kiedy płód przeżyje aborcję, ma prawo do opieki medycznej, jaką ma zagwarantowany każdy wcześniak – mówi ŻW Franca Tranza z biura prasowego BMA. Czy to dzieciobójstwo W mediach nagłośniono przypadki, kiedy lekarze pozostawiali takie dzieci bez opieki. Tymczasem jeśli płód przeżyje usunięcie z łona matki i umrze z powodu późniejszych zaniedbań, personel może odpowiadać jak za zabójstwo. – Akademia właśnie powołuje grupę ekspertów, która przyjrzy się doniesieniom o poronieniach, jakie docierają do lekarzy medycyny sądowej, a które dotyczą także późnych aborcji – mówi ŻW Marie Sterry z RCOG. Gazeta „The Sunday Times”, powołując się na dane pozarządowej organizacji CEMACH, zajmującej się badaniem i poprawą zdrowia dzieci i matek, napisała, że co najmniej 50 brytyjskich dzieci rocznie przeżywa aborcję. Jednak CEMACH nie potwierdza tych wyliczeń w rozmowie z reporterem ŻW. – Na razie nie jesteśmy w stanie oszacować, ile dzieci przeżywa legalne aborcje. Dopiero w przyszłości spróbujemy ustalić ich liczbę – mówi Mary Humphreys z CEMACH. Aborcje także w Polsce – Trudno określić skalę tego zjawiska, ale także w Polsce rodzą się żywe dzieci po aborcyjnych zabiegach sztucznego poronienia. Tym dzieciom przeważnie nikt nie udziela pomocy i umierają – mówi ŻW Maria Bienkiewicz z fundacji Nazaret, która niedawno odebrała z warszawskiego szpitala kilkanaście płodów i zorganizowała ich pogrzeb. – Nie mam żadnych informacji o przypadkach przeżycia płodu po zabiegu aborcyjnym. Jednak w każdym przypadku, kiedy płód rodzi się przed terminem, powinien być objęty intensywną opieką – zapewnia prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, tłumaczy, że zgodnie z ustawą ciąża może być przerwana tylko do czasu, kiedy płód osiągnie zdolność do samodzielnego życia. – Jednak w Polsce lekarze nie chcą przerywać ciąży nawet w uzasadnionych przypadkach, a co dopiero w zaawansowanej ciąży – mówi Nowicka.