Episkopat bezradny?

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 09.12.2005 14:11

Episkopat nie ma pomysłu, jak poradzić sobie z Radiem Maryja - twierdzi Gazeta Wyborcza.

Opowiadanie o problemach z rozgłośnią Benedyktowi XVI było aktem desperackim - niestety, mało skutecznym. Biskupi stawiają sprawę na ostrzu noża: Radio Maryja zagraża jedności polskiego Kościoła. Dlatego też powinien wkroczyć w to Watykan. Dobrą ku temu okazję stwarzała trwająca właśnie wizyta ad limina Apostolorum, w trakcie której hierarchowie relacjonują papieżowi co cieszy i trapi lokalny Kościół. Podjęcie kwestii Radia sygnalizowało przed wyjazdem kilku biskupów. Najmocniej brzmiały słowa abp. Tadeusza Gocłowskiego: - Będę chciał powiedzieć papieżowi o poważnym problemie zwartości, jedności w Polsce, co ma związek z działalnością niektórych mediów i co nie jest obojętne dla dzieła ewangelizacji - mówił gdański metropolita. Dodał, że problem trafi do sekretariatu stanu Stolicy Apostolskiej, ponieważ "angażowanie się niektórych mediów po stronie określonego nurtu politycznego jest zjawiskiem niepokojącym". Wtórował mu abp Damian Zimoń, podkreślając, że Kościołowi w Polsce potrzebny jest pogłębiony dialog, a upolitycznienie niektórych mediów "nie jest najszczęśliwsze". Chociaż każdy wiedział, co kryje się pod "niektórymi mediami", nazwa toruńskiej rozgłośni nie padła. Ta ostrożność od kilku lat uniemożliwia Episkopatowi ujarzmienie Radia. Watykan: sami sobie radźcie Papież problemu nie przemilczał. W przemówieniu do biskupów skrytykował upolitycznienie mediów katolickich w Polsce, mówiąc, że powinny zachować "autonomię sfery politycznej" i skupić się raczej na "zbliżaniu wiernych do Chrystusa". Ale oprócz dość ogólnikowego napomnienia Watykan nie podejmie żadnych kroków. Jak ustalił "Tygodnik Powszechny", o kłopotach z Radiem mówił w watykańskim sekretariacie stanu abp Gocłowski. Wedle abp. Giovanniego Lajolo, szefa dyplomacji, podobna sprawa nie wchodzi w kompetencje Stolicy Apostolskiej i musi zostać rozwiązana wewnętrznie. Z tym jednak najwyraźniej biskupi nie umieją sobie poradzić. - Wywlekanie tej sprawy w Stolicy Apostolskiej to nie był najlepszy pomysł. Problemy można by dawno rozwiązać w Polsce, gdyby biskupi mówili jednym głosem. Sam potrafiłbym wymienić wiernych wielu słuchaczy Radia Maryja w Episkopacie - powiedział "Gazecie" anonimowo jeden z biskupów. Co biskupów ciągnie do Radia 14-lecia Radia wraz ze słuchaczami świętowało aż ośmiu członków Episkopatu: Mszę odprawił abp Edmund Piszcz, metropolita warmiński, w koncelebrze z siedmioma biskupami: łomżyńskim - Stanisławem Stefankiem, drohiczyńskim - Antonim Dydyczem, świdnickim - Ignacym Decem, kaliskim - Stanisławem Napierałą, Józefem Szamockim z Torunia, Edwardem Frankowskim z Sandomierza i Józefem Zawitkowskim z Łowicza (o którym o. Rydzyk lubi mawiać "nasz ukochany"). Biskupi Stefanek i Frankowski to najwytrwalsi obrońcy Radia. Rokrocznie biorą udział w pielgrzymkach Rodziny Radia Maryja. Często płomiennie wypowiadają się na antenie. W 2003 r. bp Stefanek ostrzegał na Jasnej Górze przed "przyciętymi wydarzeniami i przyciętą prawdą" w publicznych mediach, nazywając Radio Maryja "jedynym studiem, które bierze na siebie całą boleść świata i niesie przed tron Ojca Niebieskiego".

Hierarchowie wiedzą, jak wielką potęgą jest rozgłośnia o. Rydzyka, zwłaszcza teraz, gdy stała się ulubionym medium rządzącej partii. - Wiemy, jaka jest słuchalność Radia i jak reagują jego słuchacze. Dla nich najważniejszym autorytetem jest Ojciec Dyrektor - mówił w rozmowie z KAI abp Sławoj Leszek Głódź. (słuchalność wg danych SMG/KRC, Radiotrack wynosi średnio 1mln 100 tys. osób dziennie). Ta świadomość jest po części przyczyną, dla której działania Episkopatu w sprawie Radia nieznośnie się ciągną, przypominając błądzenie we mgle. Powstały przed trzema laty Zespół Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja, na którego czele stoi abp Głódź miał wypracować umowę z Radiem. Nie zaakceptowali jej sami biskupi. Stwierdzono bowiem, że Konferencja Episkopatu - jako instytucja nadrzędna - nie jest partnerem dla rozgłośni, a umowę powinna podpisać np. Rada ds. mediów. Sprawa utknęła w martwym punkcie m.in. dlatego, że do jej sfinalizowania potrzebny jest statut Radia. Przedstawić musi go zakon redemptorystów - właściciel Radia Maryja - i bynajmniej się do tego nie kwapi. Dlaczego? Na podstawie umowy do Rady Programowej Radia Maryja weszłyby osoby wskazane przed Episkopat. W ten sposób biskupi mieliby zagwarantowany wpływ na linię programową toruńskiej rozgłośni. Redemptoryści nie boją się biskupów Episkopat redemptorystów nie ponagla, lecz nie jest też skory do egzekwowania od o. Rydzyka nawet tego, co już ustalono. W "Normach Konferencji Episkopatu Polski dotyczących występowania duchownych i osób zakonnych oraz przekazywania nauki chrześcijańskiej w audycjach radiowych i telewizyjnych" przyjętych przez Episkopat w marcu czytamy: "Wypowiadając się w sprawach nauki katolickiej lub obyczajów, duchowni i zakonnicy winni pamiętać, że są powołani do głoszenia nauki Chrystusa, a nie własnych opinii". Z instrukcji wynika jasno, że niezależnie od właściciela medium, winien jest posłuszeństwo biskupowi diecezjalnemu, który w razie nadużyć powinien interweniować. Bp Andrzej Suski, ordynariusz toruński, tego jednak nie czyni. Kulisy rozmów z właścicielami rozgłośni ujawnił abp Głódź. - Nasze wspólne spotkania wykraczały poza prace nad umową i statutem. Dotyczyły takich zagadnień jak kontakty Radia Maryja z poszczególnymi partiami politycznymi, stosunku do Unii Europejskiej, itd. Przedstawiciele prowincji zobowiązali się respektować stanowisko Konferencji Episkopatu w tych sprawach - mówił. Obietnice zakonników okazały się czcze, a po burzy medialnej jaka rozgorzała, gdy Radio Maryja oskarżyło Lecha Wałęsę o współpracę z SB, redemptoryści stanęli murem za o. Rydzykiem. Wydali oświadczenie: "Próbę wyciszenia Radia Maryja odbieramy jako pogwałcenie prawa i obowiązku Kościoła do występowania w imieniu ubogich". Co dalej? Temat Radia Maryja pojawia się na kolejnych zebraniach Episkopatu. Problem istnieje - stwierdzają biskupi. I na tym się kończy. Trudno również oprzeć się wrażeniu, że sam przewodniczący Zespołu duszpasterskiej troski o Radio Maryja o szkodliwości rozgłośni nie jest przekonany. - Zdarzają się skrajne opcje we wszystkich mediach, nie tylko w Radiu Maryja. Tym charakteryzuje się pluralizm. Skrajne opcje zaprasza również do dyskusji Jan Pospieszalski, redaktor Lis. Podobnie jest w Radiu Maryja, nie ma bowiem rzeczy doskonałych. Traktujmy więc to zjawisko kompleksowo, a nie wybiórczo - uspokaja abp Głódź.